wtorek, 21 czerwca 2011

Chic-Lit w najlepszym gatunku - Patricia Scanlan. Jeśli w ogóle ten gatunek, to tylko ona.

Patricia Scanlan w pełni zaspokaja moje zapotrzebowanie na chic-lit. Za każdym razem, kiedy mnie weźmie na książkę o życiu i o miłosci (a rano zrobimy jajecznicę), nie trudną, ale pisaną emocjami, ona zawsze coś nowego wydaje i jest jak znalazł.
Nie wiem, co w niej takiego jest, ale Cathy Kelly nie trawię (przynajmniej tych, które próbowałam czytac), chociaż mam jeszcze jedną polecaną przez koleżankę na półce (kupiłam sobie w second hand book shop) i pewnie kiedyś zaliczę, nie zakochałam się w Marian Keyes, po prostu nie i już. Inne mnie też nie zachwyciły. Miałam odpuścić w ogóle irlandzkie czytadła, chociaż chciałam coś fajnego znaleźć, bo w tamtym okresie zależało mi na załapaniu realiów życia w tym kraju, ale pewnego dnia koleżanka przyniosła do pracy jej powieść 'Two for Joy', do oddania w dobre ręce, czyli dla mnie, bo wiedziała, że lubię czytać i postanowiła mi taką niespodziankę sprawić. Dostałam i nie mogłam nie przeczytać, nie wypadało po prostu zignorować prezentu. Otworzyłam pierwsza stronę i po kilku minutach już się nie mogłam oderwać. I zupełnie nie mogę dojść w czym tkwi jej czar, bo pisze jak to w tego typu literaturze, o związkach, o życiu w małych/dużych miastach, o pracy w malych/dużych firmach, o macierzyństwie, sąsiadach, rodzicach, życiowych wyborach i małych radościach, czyli nihil novi. Z drugiej strony jej bohaterowie są zawsze tacy interesujący i zawsze, kiedy już się człowiek miał zacząć nudzić, coś się wydarza i znowu nerwowo odwracamy strony.
Widziałam w Polsce w second handach jej powieści, więc jeśli ktoś czyta po angielsku, za małe pieniądze może spróbować, a może i wam się spodoba?

Love and Marriage jest ostatnią częścią trylogii - pierwsza to Forgive and Forget, druga Happy Ever After. Jedyne, czego nie mogę jej darować, to tych durnych tytułów z twarzy podobnych całkiem do niczego. Ja ich nawet nie moge zapamiętać, a to mi się prawie nigdy nie zdarza. To jest pierwszy przypadek, kiedy ona ma takie niewyjściowe tytuły, wcześniej było całkiem ok. Nie wiem, co ją napadło.

Bohaterami tej serii są dwie rodziny - Connie i jej córka Debbie, ktora wychodzi za mąż, ale zanim to się stanie poznaje swojego ojca, który zawsze wprawdzie był, ale nie zawsze chciał mieć z nią do czynienia. Ojciec ma już drugą rodzinę, żonę Aimee i córkę Melissę. Jest jeszcze Judith, która mieszka z matką, a ma już grubo ponad trzydziestkę. Trudna stytuacja, bo matka nie wychodzi z domu i jest bardzo zaborcza, chcę ją całą dla siebie, Judith nie ma w ogóle życia. Judith jest szefową Debbie. I mamy koło, w którym się dzieje cała akcja. Jest oczywiście pełno innych postaci - ojciec i matka Aimee, którzy będą mieli swojej pięc minut w drugiej części, nowy facet Connie i zmiany w jej życiu, którę będą miały swój początek w pierwszym tomie, a punkt kulminacyjny w drugim. A jak nowy facet, to i jego życie - była żona Marianna i córki bliźniaczki. Dużo się dzieje, nie będziecie się nudzić. Przy okazji dostajemy soczysty kawałek irlandzkiej rzeczywistości (z recesją dominującą w trzecim tomie), tutejsze smaczki kulturowe i dużo ciepła.
Styl tej pisarki poznałabym w ciemnym pokoju po omacku. Jest niepowtarzalna i jeśli nie podobała się Wam któraś z jej wcześniejszych książek, nie spodoba się i ta - i na odwrót - raz się zakochasz, będziesz czytała każdą jej kolejną powieść. Tak jak ja.
Chic lit sztuk jeden na rok 2011 zaliczony :-)