sobota, 22 stycznia 2011

ROOM - Emma Donoghue

Z mojego wpisu, relacjonującego zmaganie z czytaniem tej książki wiecie, że łatwo nie było. Pierwsza część mnie najpierw zdołowała, a potem wzięła na rajd emocjonalnym rollecosterem - łatwiej by było mi wymienić to, czego nie czułam. Najbardziej grozę. Narrator - 5 letni chłopiec - opisuje swoje życie z mamą w pokoju, który jest dla niego całym światem. Nie wie, że jest tam zamknięty, że to nie ich wybór tam siedzieć, myśli, że tak wygląda życie. Wprawdzie ogląda telewizor, ale wydaje mu się, ze wszystko, co tam widzi, jest zmyślone i tak naprawdę tego nie ma. Mama, dzielna dziewczyna, porwana i uwięziona przez starego perwerta, kiedy wracała z uczelni do domu, siedem ostatnich lat spędziła w tym więzieniu, a ostatnie pięć, z dzieckiem. Pięknie daje sobie radę, uczy małego wielu przydatnych w tym 'świecie' rzeczy, a przede wszystkim udaje jej się przetrwać i nie zwariować. Wszystkiego dowiadujemy się od Jacka, jej syna, który swoim językiem opisuje rzeczywistość. To chyba mnie najbardziej dołowało, że on jest niewinny, nie wie, co się dzieje, ale ja wiem i nic nie mogę zrobić, żeby im pomóc. A obserwować tę sytuację w milczeniu jest niezwykle trudno. Toteż odkładałam książkę z okrzykiem, że dłużej tego nie zniosę (założę się, ze gdyby to był mój egzemplarz, rzucałabym nim o ścianę co chwila). Atmosfera tej powieści tak dalece mi się udzieliła, że czułam się klaustrofobicznie i źle. Gotowa byłam ją odłożyć, ale ta historia trzymała mnie w szponach i nie pozwoliła mi odejść bez poznania rozwiązania zagadki kobiety i jej dziecka. Pomogło mi wywnętrzenie się na blogu, rozmowy z Wami poprzez komentarze, załapałam odpowiednią perspektywę, ze to jednak jest opowieść zmyślona, a nie prawda. Ale potem jednak przyszlo opamiętanie - jak to nie prawda? Właśnie, że prawda, bo przecież był taki świr, który więził dziewczynę w domu. O tym wiemy, a o ilu nie? Dodatkowo nie pomagał mi fakt, że moja córka jest akurat w wieku, w którym była porwana ta dziewczyna, a do tego wraz z urodzeniem dzieci nabrałam niewytłumaczalnej nadwrażliwości na takie tematy. No, ale powieść ta jest napisana w tak mistrzowski sposób, że nie sposób jej ominąć, byłoby wielką stratą, gdybym ją jednak odłożyła.
Mniej więcej w połowie książki wszystko się odmienia, ale nie mogę Wam powiedzieć, co się dzieje, bo byłby to spojler. Jestem przekonana, ze ta powieść będzie przetłumaczona na język polski i już wkrótce u nas wydana, a kto anglojęzyczny, niech po nią sięgnie jak najszybciej. Nie ma lepszej rekomendacji, jak ta, że ja - osoba od początku na NIE, zmuszona okolicznościami, bo nie lubię chodzić na spotkania book clubu nie przeczytawszy książki, którą mamy na tapecie, po uprzednim przeproszeniu na zapas koleżanek z tegoż klubu, że chyba mi się jednak nie uda przemóc, jeszcze wcześniej nawet nie dawszy dojść do głosu lottcie, która próbowała mi tę powieść zarekomendować, mając ją wreszcie w ręku, wciąż uważając, że NIE chcę jej czytać dalej - jednak jej nie odłozyłam, co więcej, drugą połowę łyknęłam, trzęsącymi się z emocji rękami przewracając kolejne stronice i uważam, że Room to powieść niezwykła, nietuzinkowa i bardzo świeża w sposobie narracji i jeśli chodzi o pomysł. Chociaż takich historii bylo przedtem wiele, żadna nie równa się z tą. Był moment, że nie miałam czasu porządnie się zająć czytaniem i tęskniłam do tej opowieści. Ja, która miała wielkie NIE przed oczami, kiedy otwierała pierwszą stronę. A dzisiaj, kiedy skończyłam, tęsknię za Jackiem i jego mamą. Tak mi żal, że teraz, kiedy to wielkie NIE poszło w siną dal, ja akurat Room skończyłam.
Room, dla wrażliwego człowieka, nie jest lekturą łatwą ani przyjemną, ale niesie za sobą dobre przesłanie, mimo wszystko, a może właśnie dlatego, ze ukazuje największe okrucieństwo, jakie jeden człowiek może zgotować drugiemu, a jednocześnie to, czego dowiadujemy się potem, jak się to wszystko układa i kończy, daje nam ziarenko nadziei, że człowiek jest wielki, bo potrafi, przy pomocy innych, ale przede wszystkim wykorzystując swoją moc, dać sobie radę nawet i z czymś tak strasznym. Tak, to mi chyba najbardziej zaimponowało, że w tej historii jest nadzieja.
Nigdy nie oceniam w systemie dziesiątkowym, ale tym razem dałabym 10/10

26 komentarzy:

  1. Udało mi się zdobyć tą książkę i patrzę na nią, ale jakoś boję się zacząć. Jak czytam o takich sytuacjach, to serce mnie boli jak cholera. Za wrażliwa jestem, czy co... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marto, to co ja mam powiedzieć, czytałaś ten wpis, gdzie płaczę, że nie dam rady chyba? A dałam. I jestem szczęśliwa, że jednak się przełamałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba jednak poprzestanę na przyjęciu do wiadomości faktu istnienia tej książki... Włąśnie dlatego, że jak napisałaś "wraz z urodzeniem dzieci nabrałam niewytłumaczalnej nadwrażliwości na takie tematy". I nie ma dla mnie znaczenia czy to prawdopodobna rzeczywistość, czy fikcja z gatunku sf. Pamiętam jak buczałam będąc w ciąży na "A.I." Spielberga... :) Nie obejrzałam tego filmu już nigdy potem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sempeanko - rozumiem Twoje opory, ale namawiałabym jednak na spróbowanie, ja nie żaluję i nie pozostawiła mnie ona w traumie czytelniczej, więc nie ma ryzyka.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, po takiej huśtawce, jaką zaprezentowałaś, czuję się co najmniej zaintrygowana. Chociaż oczywiście, też się boję, jako mama - ba, "Drogę" McCarthy'ego czytałam ze ściśniętym sercem...
    Ale na pewno spróbuję. Niech no tylko się pokaże u nas.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się, że Ci się udało dotrwać do końca. Wiedziałam, że od poewnego memomentu będzie Ci łatwiej, ale nie chciałam nic mówić, żeby Ci nie zepsuć przyjemności z czytania.
    Ja mam jeszcze jedną taką książkę na mojej liście książek napisanych w niesamowity sposób, z mało spotykanej perspektywy. To jest "We Need to Talk About Kevin" Lionel Shriver.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mnie zaintrygowała ta książka.
    Mam nadzieję, że wyjdzie bo polsku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozostaje mi czekać na polskie wydanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnes, nie namawiałabym, ale w tym przypadku, trzeba się przemóc, bo warto

    OdpowiedzUsuń
  10. Anno Mario - ....about Kevin czytała moja córka, opowiedziała mi treśc, bo ta książka ją bardzo poruszyła i często o niej wspomina, a wiedziała, ze nigdy jej nie ruszę. Bardzo jej się podobała, chociaż mowi, ze jest ona ciężka i wstrząsająca. Jeśli tylko dasz radę, to warto

    OdpowiedzUsuń
  11. kamkap i maioofko - w marcu, czyli już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem tylko ciekawa, czy dobrze się kończy ta historia - wiem, że nie możesz odpowiedzieć na moje pytanie, bo zdradziłabyś zakończenie. Ale pamiętam, że jak czytałam "Dziewczynę z sąsiedztwa" Ketchuma to już nie mogłam wytrzymać i zajrzałam na ostatnią stronę. Tak mnie ta książka zdołowała, że musiałam wiedzieć.
    Myślę, że na razie nie będę szukała ani czekała na polskie wydanie "Room"...

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh, We Need to Talk About Kevin przeczytałam już dawno. To jedna z moich faworytek na liście książek dziesięciolecia. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. beatrix - nie powiem ci jak się kończy, ale powiem tylko, ze nie pozostawia czytelnika w rozpaczy, jednocześnie nie kończąc się durnym happy endem, który tutaj byłby nie na miejscu

    OdpowiedzUsuń
  15. Anno Mario - aaaa, a ja myślałam,że jeszcze nie czytałas i specjalnie dopytałam córki o te książke

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, brzmi naprawdę ciekawie, a mając to szczęście, że umiem angielski, może niedługo uda mi się przeczytać.
    Jeśli znajdę, może uda mi sie przebrnąć z suchymi oczami- nie należę do osób szczególnie sentymentalnych.

    OdpowiedzUsuń
  17. bookworm - to całkiem odwrotnie niż ja, zdecydowanie mam oczy na mokrym miejscu. Z tym, że ta powieść nie doprowadziła mnie do łez, ale do rozpaczy i poczucia zagrożenia oraz bezsilności

    OdpowiedzUsuń
  18. Och, dziekuje za dopytanie. :) Widac nie wyrazilam sie wystraczajaco zrozumiale. :) Zdarza mi sie w chwilach pospiechu i ekscytacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anno - nie, tylko czasem to samo zdanie moze byc odebrane inaczej przez dwie osoby, ty mialas na mysli liste waznych ksiazek jak mniemam, a ja liste tych do koniecznego przeczytania i stad nieporozumienie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zdarza się. :) Nawet najlepszym.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kasiu, z radością donoszę, że dziś znalazłam w skrzynce awizo i w poniedziałek odbieram paczkę z księgarni, w której to paczce znajduje się wytęskniony "The Room"! :) Jestem ogromnie szczęśliwa, że przesyłka dotarła.
    Specjalnie nie czytałam jeszcze Twojej pełnej recenzji, żeby się nie sugerować.:)
    Mam nadzieję, że wytrzymam do poniedziałku i nie dokonam w międzyczasie włamania na pocztę. :D
    Dziękuję Ci za ciekawe komentarze, odpowiedziałam u siebie.
    Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę, że książka nie jest zupełnie w moim stylu, poza tym mam już zbyt wiele lektur zaplanowanych na ferie żeby chwycić i za tą pozycję ;P

    OdpowiedzUsuń
  23. Lirael, dobra wiadomość, że doszła, zła wiadomość, że musisz czekać. Ciekawa jestem twoich wrażeń

    OdpowiedzUsuń
  24. Meme, przyjemnego czytania w ferie

    OdpowiedzUsuń
  25. eee - tutaj wklejam linka do Merlina, w twardej oprawie, duzy format, dobrze się czyta http://merlin.pl/Room_Emma-Donoghue/browse/product/1,810517.html
    A jeśli szukasz anglojęzycznych książek i nie ma ich na Merlinie, ani w Empiku, polecam Amazon lub Ebay, a nawet Allegro. Ja mam odwrotny kłopot, w sklepie 'around the corner' kupuję książki, ale po angielsku, a zdobywam polskie

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam