niedziela, 15 lipca 2012

Elka, Elka, cóżeś ty za Pani.


Miałam tę książkę w przechowalni w księgarni internetowej, jak to zwykle, ciągle coś mi wypadało innego do kupienia, aż pewnego dnia okazało się, że jest na półce u koleżanki, która mieszka niedaleko. Polka, w Irlandii, niedaleko, akurat z tą książką, a więc "Elka" dosięgła mnie sama. Nie przyszedł Mahomet do góry, góra musiała do Mahometa.  Izy Komendołowicz
Rzuciłam okiem na okładkę i już mnie miała w posiadaniu.
Bardzo podoba mi się to, w jakiej konwencji Iza Komendołowicz zdecydowała się ją utrzymać, a mianowicie konstrukcja przypominała mi ‘Wszystko na sprzedaż’ Wajdy, film, w którym zresztą Czyżewska grała i pamiętam go doskonale, również dlatego, że Czyżewska była w nim bardzo dobra, niezwykle poruszająca, stanowiąca świetny kontrapunkt do Beaty Tyszkiewcz, równie dobrej, ale chłodnej w wyrazie. Podobno film miał tylko zarys scenariusza i aktorzy w dużej mierze grali samych siebie, a dotyczył, nie wiem, czy pamiętacie, okoliczności śmierci Cybulskiego. On zginął, ale znajomi jeszcze tego nie wiedzą i mówią o nim tak, jakby się gdzieś zapodział, zapił, albo gdzieś ze znajomymi zabradziażył, spóźnia się łobuz, a jego przyjaciele i kochanki o nim mówią. I jak to w życiu bywa, mówią o kimś, a przy okazji dużo o sobie. I tu tak właśnie jest, przy okazji opowieści o Elżbiecie aktorce i człowieku, widać ludzi w opowiadających, ukazują się również wyrywki ich historii. Niby o jednej osobie, a o wielu, taki bonus.
Jak już paralele filmowe tu uprawiam, to jeszcze jeden tytuł mi się ciągle na oczy cisnął, kiedy ‘Elkę’ czytałam – ‘Przypadek’ Kieślowskiego. Co by było, gdyby Czyżewska nie wyjechała, a co gdyby nie miała problemu z akcentem, miała więcej szczęścia, nie rozwiodła się z Halberstamem, nie wyszła za Halberstama, została ze Skolimowskim,  a może … Tego nie dowiemy się nigdy, bo tylko w filmie mogliśmy zobaczyć, co się stało kiedy Linda zdążył na pociąg, a co, kiedy nie dobiegł.
Dużo jest w tej książce żalu, za jej talentem, za tym, że się zmarnowała, ale przede wszystkim smutku samej Czyżewskiej, który wyziera z każdej fotografii. Pięknie mówi o niej Omar Sangare, który poznał ją już w czasach późniejszych, jego obraz Elki nie był ‘skażony’ jej gwiazdorstwem, widział w niej przede wszystkim człowieka, smutnego, zawiedzionego ludźmi i tym, jak jej się odpłacali za dobroć i szczodrość, nie tylko finansową, ale i emocjonalną, pod względem udzielania swoich umiejętności i talentu. No właśnie, czy ona przypadkiem nie za dużo z siebie dawała, nie za bardzo wkładała siebie w ręce innych? Może trzeba być tajemnicą, bronić do siebie dostępu, żeby być szanowanym? Myślę o tym często.
Zabawne jest też, jak pamięć jest zawodna i jedni ludzie widzą tę samą sytuację inaczej niż drudzy. Na przykład Barbara Sass, reżyserka, opowiadała, że ściągnęli Czyżewską do Polski do zagrania w 'Debiutantce' (kolejny świetny film, gdzie ta aktorka mnie urzekła), że było z tym trochę zachodu, ale się udało i nawet przy okazji zagrała w dwóch innych produkcjach. A dziesięć stron później, w wypowiedzi reżysera ‘Odwetu' Tomasza Zygadły czytam - "Przy okazji, jak się parę osób dowiedziało, to od razu dostała następne propozycje. Z Barbarą Sass-Zdort zrobiła Debiutantkę, u Filipa Bajona zagrała coś niewielkiego. (...) O czym to świadczy? Uchyliłem drzwi i nagle się okazało, jak ona jest tu potrzebna, jak wszyscy ją chcą".
Najtrudniejsze są fragmenty, gdzie jest mowa o tym, że ktoś ją wycyckał, że wykorzystał jej znajomości, talent, a potem zdradził, porzucił. Mowa między innymi o aktorce Joannie Pacule, że zrobiła karierę w USA nieporównywalnie większą od Czyżewskiej, podobno ‘na jej plecach’ i w niecny sposób. Ja tam nie wiem, jaka była prawda, ale nie rozumiem też tego podkreślania urody i talentu u niej, bo Pacuła dla mnie nigdy nie była ani piękna, ani dobrą aktorką, a już na pewno Czyżewskiej do pięt nie dorasta.  Jedno jest pewne, kiedy umrze, nie będzie się o niej mówić z taką pasją, zainteresowaniem, troską, jak o Elżbiecie Czyżewskiej.
Najbardziej ostrą częścią była może ta Ewy Morelle, żony Frykowskiego, która w tym samym czasie brylowała w środowisku warszawskim, a napisała dosyć demaskującą powieść z kluczem - ‘Słodkie życie’. Ewa Morelle powiedziała ostro, ze może i Czyżewska była mądra i bardzo inteligentna, ale nie życiowo, bo w tej kwestii wykazała się wyjątkową głupotą. Nie mogę się w jakimś stopniu nie zgodzić. Z tej książki, ale i z wcześniejszych ‘spotkań’ z tą aktorką, miałam takie wrażenie, że ona sobie życiowo rażąco nie radzi, a nie daje się też nikomu pokierować, bo jest dumna, uparta? Element autodestrukcji jest u niej bardzo widoczny. Znam ja takich ludzi, a jedną nawet bardzo, też Elżbieta. No i to nieprzystosowanie, nieumiejętność odnalezienia się w świecie, który zmienia się szybciej niż ta osoba, niż jej marzenia, oczekiwania. Zresztą sama Czyżewska mówi o tym w filmie dokumentalnym o niej, który po przeczytaniu książki jest odbierany stokrotnie mocniej, przez to też, że jest wstrząsającym świadectwem pogubienia i utraty przyczepności do rzeczywistości. 

Postać Czyżewskiej mnie fascynuje, jednocześnie wiele uczy i daje odpowiedź na pytanie, czy trzeba za wszelką cenę być wiernym swojej drodze, czy za dosyć wysoką cenę trzeba uparcie trwać przy swojej legendzie. A może trzeba poszukać innej, bardziej przystającej do okoliczności? Czyżewska za wszelką cenę chciała grać, nie mogła dostawać ciekawych propozycji za Oceanem, a nie chciała przyznać sama przed sobą, ze trzeba sobie życie inaczej ułożyć. Mogła pisać, mogła studiować i robić co innego, miała pieniądze. Skończyłam książkę, westchnęłam z żalem, jeszcze przejrzałam zdjęcia – na wszystkich widać uchachanych ludzi i Elkę, smutną tak do trzewi, nie li tylko powierzchownie. Nie przystawała do swojego życia, jak piękna nalepka w pamiętniku, gdzieś tam zaczęła odstawać, podsychać, aż ostatecznie odpadła. Żal - człowieka nie aktorki.


12 komentarzy:

  1. Też się zastanawiałam nad tą książką i po Twojej recenzji jeszcze większej nabrałam ochoty.
    Ja mam z biografiami taki kłopot, że one zazwyczaj są mniej lub bardziej lukrowane. I szkoda mi czasu
    Biografia Kapuścińskiego, wyjątkiem, pokazywała prawdziwego człowieka.
    ALe jaka była przy tym afera - pamiętasz?
    A przecież w gruncie rzeczy nic strasznie niekorzystnego tam nie napisał autor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nic tam nie było takiego. Ta książka zapewniam cię, nie jest lukrowaną laurką, ale też nie ma nurzania się w błocie, jest naprawdę dobra

      Usuń
  2. Ciągnie mnie do tej książki cholernie. Za każdym razem jak jestem w księgarni ją obmacuje. Dziś byłam rekreacyjnie i znów ją przeglądałam. Ale chyba jednak poczekam aż pojawi się w bibliotece. W mojej filii są dość mocno na świeżo (stoi już Pilch i nowy Stuhr) więc może i Elka do nich dołączy? A może zasugeruje miłej pani bibliotekarce jak będę.
    Z ogromną ciekawością przeczytałam Twój tekst, przywołanie obu ważnych dla mnie filmów jeszcze bardziej mnie przekonuje do tego tytułu.
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast żałuję, że ona nie jest moja, nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że jeszcze bym do niej kiedyś wróciła. Ona już jest dawno na rynku, więc jeśli chcesz ją w bibliotece, chyba musisz zasugerować taki zakup. Wiele tam jest odwołania do filmów, ludzi czy zdarzeń, które cię na pewno zainteresują, jestem o tym przekonana

      Usuń
  3. Elżbieta Czyżewska zawsze była dla mnie aktorką trochę nierealną, legendą, bo wiele się o niej mówiło, ale której nie miało się okazji zobaczyć na ekranie. Dobrze, że ta książka ujrzała światło dzienne, gdyż im więcej o niej wiedziałam, tym bardziej tragiczną i niespełnioną osobą mi się wydawała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, to jej niespełnienie widać było gołym okiem

      Usuń
  4. Wstyd się przyznać, ale o Elżbiecie Czyżewskiej wiem niewiele, nie oglądałam też filmów z jej udziałem. Myślę że powinnam to zmienić, w końcu lubię stare polskie kino. Może po "oglądowym" zapoznaniu się z jej postacią przyjdzie czas i na tę książkę..
    PS. Jak to czasami książki same pchają nam się do rąk, nawet jeśli my nie jesteśmy do końca zdecydowani;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli lubisz stare polskie, koniecznie sięgnij, bo tam tego dużo, będzie dla Ciebie interesujące. W wielu filmach grałam, powaznych i komediach, na pewno coś dla siebie znajdziesz

      Usuń
  5. Drobny szczegół: Magdalena Kumorek - aktorka absolutnie NIE JEST siostrzenicą Czyżewskiej. To jeden z kilku absurdów, których niestety nie chciało się sprawdzić szacownej autorce. Książka jest interesująca tylko dlatego, że interesująco opowiadają sami bohaterowie. Niestety wysiłku redaktorki (jak chociażby w "Wierze Gran") tu nie dostrzegam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sprawdziłam to kilka tygodni potem i faktycznie, Kumorek nie jest siostrzenicą, chociaż w kilku miejscach mówić się, że jest. Nie usuwałam tego fragmentu wtedy, bo nie chciałam, żeby ktoś pomyślała, że swoje błędy chcę ukryć, ale teraz to zrobię, bo jeszze może być tak, że ktoś niedoczyta do końca, a tylko ten fragment wyżej i pomyśli, że aktorka Przepisu na życie jest spokrewniona z Czyżewską. Dziękuję za zwrócenie uwagi

      Usuń
    2. Ten błąd nie tylko twój, bo pojawia się on dość często wynika z tego, że siostrzenica pani Czyżewskiej nazywa się bardzo podobnie a mianowicie Magdalena Komorek (a nie Kumorek) :)

      Usuń
  6. Tę kobietę matka alkoholiczka oddała w dzieciństwie do domu dziecka. Potem ona sama była alkoholiczką. Nie wiem jak stabilnej budowli oczekujesz na tak kruchych fundamentach. Jednak na pocieszenie dodam, że tragiczne dzieciństwo dało jej inteligencję, siłę i wyjątkowość. Pewnie inaczej zostałaby panią Elżunią sprzedającą w warzywniaku. Szczęśliwszą napewno, ale dzisiaj byśmy o niej nie czytały.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam