Postaram się już tak nie zaniedbywać bloga.
Wizyta w kraju była krótka, oczywiście weszłam do księgarni, ale nie miałam czasu na długie grzebanie po półkach, zresztą mam za dużo książek nieprzeczytanych. Listę miałam krótką acz treściwą, w sensie zawartości wielce pożądanej.
- Czarny anioł o Ewie Demarczyk
- Starszy Pan A o Wasowskim
- Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła (na tę pozycję miałam słabe nadzieje, ale może?)
- Filipinki to my
Udałam się do kasy w Empik. Młodzian niezwykle miły wziął się za wpisywanie kolejnych tytułów do komputera, Czarnego anioła nie ma, a czyje to? Kurczę, jak zwykle pomroczność jasna, te salony tak na mnie działają, nie wiem, czy nie przekręcę - Kuźniak - tej pani, co napisała Papuszę. Widzę na licu młodziana całkowitą niewiedzę co do tego, o jakim tytule mówię. Nie ma, czy mam sprawdzić dostępność w innych salonach. Poproszę. Nie ma nigdzie. Podaję kolejny tytuł. Autora tym razem też. Nie ma. Mam sprawdzić w innych salonach, Tak poproszę. Nie ma nigdzie. Kolejny tytuł. Podaję i zaznaczam, że chodzi o książkę o Barei, a nie o filmy tegoż. Nie mam. Mam sprawdzić...wrrrr
I dalej to samo. Za każdym razem pytał, czy ma sprawdzić. Niby to nieoczywiste, ale dla mnie oczywiste. Może tylko dla mnie? No, ale czepiać się nie będę, dostałam informację, że nigdzie nie ma, a że kolejka się uformowała i inni czekali, to szczegół.
Pan odetchnął, że więcej tytułów nie ma na liście, odwrócił promienne lico od komputera i wypalił - polecam książkę z dzisiejszej oferty salonu, w tym momencie wykonał gest dwoma dłońmi w kierunku książki na ladzie - Anioły i demony Dana Browna!
Zanim pomyślałam, z tej frustracji, ze nic nie znalazłam, rozczarowania wielkiego, wypaliłam - no chyba sobie pan ze mnie kpi. Ja do pana z prośbą o książkę o Demarczyk, o Wasowskim, a pan mi takie stare suchary proponuje i do tego nawet nie w gatunku?
Zaraz mi się zrobił przykro i głupio. Zaczęłam go przepraszać, tłumaczyć, że jestem zawiedziona, że nic dla mnie nie ma, że rozumiem, że on musi proponować, bo mu kazali (do tego szefowa przypłynęła majestatycznie do stanowiska, nie żeby rozładować kolejkę, o nie, ale żeby coś tam znaleźć, no i oczywiście popatrzeć, co się dzieje), mało nie kupiłam tej książki, tylko, żeby mu przyjemność zrobić.
Biedny pan i głupia ja, nie powinnam była tam leźć do tego empiku, ale koleżanka mnie podrzuciła do centrum handlowego, a ja z tym palcem połamanym u nogi nie bardzo mogłam po mieście biegać, więc tam najbliżej i najłatwiej. Ech, nigdy się nie nauczę.
Z tego wszystkiego kupiłam obok w Matrasie, bo jednak pokuśtykałam tam szukać tych tytułów (też nie było) powieść Kiry Gałczyńskiej. Już dawno nie zdarzyło mi się kupić czegoś, o czym nie słyszałam, tylko na podstawie podczytania treści i tego, co na okładce. Autorka do mnie też przemówiła, nie mogłam jej nie wziąć.
I dalej to samo. Za każdym razem pytał, czy ma sprawdzić. Niby to nieoczywiste, ale dla mnie oczywiste. Może tylko dla mnie? No, ale czepiać się nie będę, dostałam informację, że nigdzie nie ma, a że kolejka się uformowała i inni czekali, to szczegół.
Pan odetchnął, że więcej tytułów nie ma na liście, odwrócił promienne lico od komputera i wypalił - polecam książkę z dzisiejszej oferty salonu, w tym momencie wykonał gest dwoma dłońmi w kierunku książki na ladzie - Anioły i demony Dana Browna!
Zanim pomyślałam, z tej frustracji, ze nic nie znalazłam, rozczarowania wielkiego, wypaliłam - no chyba sobie pan ze mnie kpi. Ja do pana z prośbą o książkę o Demarczyk, o Wasowskim, a pan mi takie stare suchary proponuje i do tego nawet nie w gatunku?
Zaraz mi się zrobił przykro i głupio. Zaczęłam go przepraszać, tłumaczyć, że jestem zawiedziona, że nic dla mnie nie ma, że rozumiem, że on musi proponować, bo mu kazali (do tego szefowa przypłynęła majestatycznie do stanowiska, nie żeby rozładować kolejkę, o nie, ale żeby coś tam znaleźć, no i oczywiście popatrzeć, co się dzieje), mało nie kupiłam tej książki, tylko, żeby mu przyjemność zrobić.
Biedny pan i głupia ja, nie powinnam była tam leźć do tego empiku, ale koleżanka mnie podrzuciła do centrum handlowego, a ja z tym palcem połamanym u nogi nie bardzo mogłam po mieście biegać, więc tam najbliżej i najłatwiej. Ech, nigdy się nie nauczę.
Z tego wszystkiego kupiłam obok w Matrasie, bo jednak pokuśtykałam tam szukać tych tytułów (też nie było) powieść Kiry Gałczyńskiej. Już dawno nie zdarzyło mi się kupić czegoś, o czym nie słyszałam, tylko na podstawie podczytania treści i tego, co na okładce. Autorka do mnie też przemówiła, nie mogłam jej nie wziąć.
A pod choinką znalazłam wspaniałe trzy tytuły. Jeden od Kate B. (Amy Tan), od męża pozostałe dwie i jeszcze jedną, tę na drugim zdjęciu
Niestety czasu mi w pakiecie nie dołożyli.
Muszę się pozbierać jakoś, złamany palec powoduje, że ból staje się ważniejszy od wszystkiego, jak go już opanuję trochę, to usypiam, bo mnie męczy to skulawienie strasznie.
Notatki porobione do opisów na bloga, więc już wkrótce.
Ja sobie "Filipinki" w Gandalfie kupiłam. Faaajne:)
OdpowiedzUsuńTo swoją drogą smutne, że w księgarni (bo jednak empik traktuję jako księgarnię) pracują ludzie nie mający chociaż szczątkowej znajomości tematu...
anek, no właśnie, skoro ja mogłam wiedzieć,że wyszła taka książka, to oni tym bardziej powinni. Wiem, że wszystkiego nie da się znać, ale mam wrażenie, że oni tam nie wiedzą nic.
UsuńJa kiedyś pracowałam przed jakiś czas w księgarni i chociaż wydawało mi się że mam duża wiedzę i dobrze jestem przygotowana to na początku na połowę pytań klientów nie potrafiłam odpowiedzieć. Też sie wszyscy na mnie denerwowali że nie wiem kto napisał daną książkę, tym bardziej z gatunku który w ogóle mnie nie interesował.. nie da sie nauczyć wszystkiego naraz. Ja mam np kilku swoich ulubionych autorów i nie wyobrażałam sobie jak ktoś mógłby nie znać ich książek, a okazało się, że moja przyjaciółka nawet nie słyszała o ich istnieniu :P Także trzeba spojrzeć na to też z drugiej strony :)
UsuńAzo, to znaczy z jakiej strony? Ja znam tylko jedną i tylko z tej perspektywy mogę patrzeć i oceniać. Pan stoi przed komputerem i nie może mi pomóc, ma tytuł dokładny i nawet wydukałam nazwisko, chociaż nie byłam pewna i poprosiłam, żeby sprawdził, kto napisał Papuszę, to jest ta sama autorka i co, tego też nie mógł. No coś ty, przecież ja nie chciałam, żeby on z głowy mówił, tylko z tych mądrych zasobów, które ma
UsuńWydaje mi się, że pytanie o dostępność towaru to podstawowe prawo klienta, a odpowiedź w zakresie dostępności towaru to podstawowy obowiązek sprzedawcy. Nic w tym nadzwyczajnego.
Ja "Filipinki to my!" kupiłam na targach muzycznych, gdzie pan Marcin ze swoją mamą ja podpisał, ale jeszcze nie zdążyłam ich przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa nie polecam pytania się w informacjach empiku o książkę, która nie jest z bestsellerów lub nowości.
A radzę Ci zamówić ją przez tę stronę: http://www.latarnik.com.pl/filipinki-to-my-szczygielski - strona wydawnictwa, a poza tym jest o 10 zł taniej niż w sklepach :)
Możesz nawet się tam przy okazji zapytać, gdyż może jest możliwość, by autor ją podpisał. W tamtym roku czytałam na fp wydawnictwa o takiej mozliwości.
Natalio, dziękuję, już odebrałam na FB i odpowiedziałam
UsuńPrzede wszystkim dużo zdrowia życzę... Tylko jak tu sobie nastrój poprawić, skoro w księgarni takie rozczarowanie... Dobrze to rozumiem. Ostatnio wybrałam się do Matrasu, zapamiętując sześć tytułów i do tego sześć autorów ( i to w komplecie). To niby nic, ale ja w księgarniach dostaję głupawki i zapominam nazwisk! A normalnie mnie można w nocy obudzić i zapytać... No więc pamiętam już te komplety i co? Nic nie kupiłam z sześciu pozycji, bo nic nie było. Poinformowano mnie, że muszę sobie wrócić do domu, zamówić przez internet, a książki będą czekały po dwóch tygodniach. Ale ze zniżką. No i chcąc nie chcąc przez tę odyseję przeszłam... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOlu, wiem, że internet załatwia wiele spraw w tym zakupy, ale mnie to wkurza jakoś, kiedy idę do księgarni i nic nie ma z listy. To co tam jest, bo nie szukam jakiś wydumanych tytułów, a w każdym razie nie zawsze
UsuńRozumiem Cię dobrze, bo właśnie po to przyszłam do księgarni, żeby kupić, a nie wracać do domu i wypełniać durne formularze... A gdybym przyjechała za granicy, to eksplodowałabym na miejscu...
UsuńNiestety w empikach już tak jest :/ Ja jeśli już u nich kupuję to ze względu na jakąś większą promocję i to najczęściej zamawiam przez internet. Lepiej jest już chyba w matrasach, gdzie pracownicy wydają się choć trochę znać na tym co oferują. Jakoś tak wyszło, że ostatnio zamawiam książki przez internet i później odbieram. Jeśli masz czas to polecam bonito, bo mają szybki czas dostawy i sporo punktów odbioru.
OdpowiedzUsuńStosik jest świetny. Zazdroszczę The Luminaries :)
Pozdrawiam
Agato, The Luminaries były na Amazon za 99c, może jeszcze jest w takiej cenie? Na Kindla oczywiście.
UsuńNie zamawiam przez internet, bo przeważnie przed wyjazdem nie mam do tego głowy, stres mnie zjada, a wizyty w księgarni to jest znowu terapia, ale czasem właśnie po nich muszę iść na terapię, tym razem z anger management chyba
No tak ten Empik,istna masakra.To po co oni sa jak ksiazek nie maja.I ta niewiedza co nowego na rynku wydawniczym,jes tporazajaca.Ja jednak lubie swoj Merlin,pomimo ,ze za wysylke musze placic.Ale rozumie jak jest sie w kraju to chcialoby sie ze soba przywiesc pare ksiazek.Kasiu duzo zdrowia zycze.
OdpowiedzUsuńKate, te książki są drogie, Pan A z pięć dych kosztuje, więc dodatkowo wysyłka - szkoda mi było, poza tym nie mam pieniędzy i miałam nadzieję na wyprzedaże noworoczne. To się przeliczyłam. To, co empik miał w ofercie wyprzedażowej po nowym roku to albo starocie albo chłam
UsuńPechowo, więc na przyszłość życzę jednak więcej szczęścia. :)
OdpowiedzUsuńDo Empiku nie chadzam, bo mnie garnki przytłaczają. Wolę zamawiać w Matrasie z odbiorem osobistym, albo w innej księgarni gdzie mogę odebrać sama, jeśli mam już z góry wybrane tytuły.
Anno - mnie tam gary nie irytują, niech robią co mogą, zeby przetrwać, ale ignorancji i bezmyślnego wciskania byle jakich książek czy poradników nie umiem wybaczyć tak łatwo
UsuńTo ja Papryczka. Pisze z telefonu i zanim się zaloguję to mi pary zabraknie:)Tej ksiazki o Demarczyk nie bylo prawa być w Empiku bo jej jeszcze nie ma na rynku. Powinna już się niedługo pojawić. Reszta wiadomo Empik brrr. Cieszę się że udało Ci się skorzystać z Arosa:)
OdpowiedzUsuńPapryczko, wtedy jeszcze nie wiedziałam, ze przesunęli datę premiery, oczywiście zajrzałam do sieci i od razu się zorientowałam, ale pan już tego nie umiał ustalić, dziwne.
UsuńZ Arosa nie zamówiłam nic, z Bonito Hłaskę i o Barei
A tak tak miałam na myśli oczywiście Bonito:)
UsuńKasiu, Wasowskiego mają na stronie Weltbildu z 44% zniżką (27,90 zł). W ogóle polecam śledzenie na ich stronie zakładki "Outlet": sprzedają w ten sposób książki ze zwrotów z mniej lub bardziej uszkodzonymi okładkami lub po prostu nieco przybrudzone (ale zmywacz do paznokci wyśmienicie wszelkie zabrudzenia z okładek usuwa bez śladu). Ceny takich zwrotów są porażająco niskie w stosunku do "normalnych", a uszkodzenia bywają tak znikome, że aż się czasem dziwię, dlaczego dana książka pod ten outlet podlega. Oferta uzupełniana co jakiś czas - naprawdę warto. Ja już sobie sporo książek w tym outlecie kupiłam, m. in. wspomnianego przez Ciebie Hłaskę za 20 zł. Nie reklamuję Weltbildu, tylko szczerze radzę śledzić - także zakładkę "Wyprzedaż" - tu już pełnowartościowe książki, tylko poprzeceniane.
OdpowiedzUsuńA w Empiku jest tak, że są różne działy - Książka, Prasa etc. i różni pracownicy w różnych działach pracują, więc jak trafisz na kogoś np. z Papierniczego albo z Gier, to Ci z książką nic nie pomoże, bo się nie zna po prostu. Trzeba wołać kogoś z Działu Książka, chociaż i tu bywa różnie.
Jabłuszko, Weltbild nie wysyła do mnie, taka bieda
UsuńNo tak, to prawdziwa bieda, szkoda :( Ale jakbyś mogła gdzieś w kraju odebrać, to Ci znać daję, że ten outlet działa itd.
Usuńdziękuję Ci bardzo za tę ifnormację, bo nie wiedziałam o tym
UsuńKasiu - nie kupuj w E., on już z kulturą nie ma nic wspólnego. Idź do innej księgarni, nawet sieciowego Matrasa czy ŚK, tam przynajmniej są książki ;)
OdpowiedzUsuńAga, ja to wszystko wiem, ale po prostu z tym złamanym palcem bym nie dotarła nigdzie indziej, Matras okazał się być w tym samym centrum, ale co z tego, skoro i tak mnie mieli nic z listy, ale chociaż dziewczyna od razu wyszukała, że premiera Demarczyk przesunięta.
UsuńŁo matko, to aż dziwne patrząc na dysproporcje empikowo-księgarniane. Pech :(
UsuńNo fakt, o palcu nie pomyślałam :(
Szczerze powiem, że nie dziwię się Twojej reakcji w Empiku. Ludzie, którzy tam pracują, nie wiedzą kompletnie nic, włącznie z tym, w jakim dziale znaleźć daną książkę (a pewnie mogą to sprawdzić w swoich magicznych komputerkach)... Dlatego od dawna wolę robić zakupy w księgarniach internetowych, przynajmniej nie muszę się użerać z takimi... A poza tym, to fajne stosiki, miłej lektury! :)
OdpowiedzUsuńLinka, ja też wolę internetowe zakupy, ale czasem się nie da
UsuńOsobiście staram się nie kupować w empiku, drogo nic nie wiedzą i w ogóle... Staram się omijać szerokim łukiem... Twoja reakcja - nie jedna osoba by tak zareagowała.
OdpowiedzUsuńA książki w stosiku świetne :)
Alicjo - trzeba wiedzieć i się nie dziwić, od tej pory takie moje motto. Empik pewnie nie raz jeszcze mnie zaskoczy, haha
UsuńKasiu ja bez chorego palca poleciałam do Empiku bo mnie wyprzedaże pokusiły i stresa chciałam odreagować:))
OdpowiedzUsuńTeż nie zabawiłam długo bo mnie tłumy,ceny i brak moich tytułów skutecznie stamtąd wygoniły!
Zawsze po takiej wizycie obiecuję sobie,że nigdy więcej a potem wracam jak mucha do gó.... :-)
Jola