Ta mini powieść ma niecałe 100 stron. W rękach nie waży nic, wydaje się, że jakby jej nie było. Ale po przeczytaniu jej waga jest nie do opisania. Po prostu ma się wrażenie, że to książka wielka jak Pałac Kultury.
Dmitriew i jego żona Lena mieszkają w jednym pokoju z córką Nataszką. Jego matka jest chora, już mocno starsza i prognozy na jej wyzdrowienie są marne. Lena, kiedyś przeciwna wspólnemu zamieszkaniu, teraz nagle nabiera na to ochoty. Nawet nie kryje, że chodzi o to, że jak matka umrze, jej pokój przepadnie i możliwość na dwupokojowe mieszkanie automatycznie też.
Naciska męża. Robi się gęsto od emocji. Tych jawnych i tych tłumionych.
Ta sytuacja jest impulsem do powrotu do przeszłości, Dmitriew przemyśliwa początki związku z Leną, o tym jak układały się stosunki z rodziną i z teściami, jak on się w tym wszystkim odnajdował. Wydawałoby się, że to aż nadto na takie gabaryty, ale jest jeszcze szczególik, o którym pisać nie będę. Smaczek. No i oczywiście realia moskiewskie lat 60tych.
Ta niepozorna książeczka, która dla mnie jest maxi jeśli wziąć pod uwagę treść, przypomniała mi o tym, jak mięsista potrafi być dobra literatura, jak ważne jest każde słowo, że nie trzeba miotać się po kontynentach, przenosić w czasie, żeby było treściwie. Oczywiście można, ale od jakiegoś czasu obserwuję taką właściwość, że jak nie ma rozmachu, rozpiętości wieków, to nie ma się czym chwalić. A to nie tak. Można nie wychodzić poza obszar kilku ulic, poza jeden pokój nawet, a napisać wspaniałą, kompletną powieść, której nic nie brakuje.
Na FB napisałam, że znajduję ten znakomity styl u wielu dawniejszych pisarzy, u współczesnych trudno. Niestety takie mam wrażenie, że pisze się coraz więcej, niekoniecznie lepiej. Tym bardziej warto sięgać po starsze powieści, można je tanio kupić na Allegro, za Zamianę zapłaciłam złotówkę, z wysyłką 5.
Książką za piątkę na piątkę.
Lubię pianistę Daniła Trifonowa, może książki Jurija też mi przypadną do gustu, w mojej bibliotece kilka, więc spróbuję. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, przekonaj się, on miał ciekawy życiorys, doświadczenia, to i nic dziwnego, że proza ciekawa
UsuńA miałam wczoraj jeszcze dopisać, jaki on miał ciekawy życiorys :) Na pewno pognam do biblioteki i przyniosę, choć nie wiem, jak upchnę w czasie. Bo ja hurtownik, wezmę wszystkie jakie będą.
Usuńxbw, na szczęście to nie tomiszcza grube. życiroys mial ciekawy, ale nie miałam czasu już o tym pisać, miałam do wyboru, pisać tylko o książce, albo wcale, bo mam niedoczas pernamentny
UsuńUwielbiam takie powieści, takie właśnie mięsiste, naładowane emocjami, bardzo prywatne, w sensie, że jak piszesz, bez wielkiego rozmachu. Nabrałam na nią niesłychanej ochoty :)
OdpowiedzUsuńPaula, to jest coś dla Ciebie zdecydowanie
UsuńO rany ... Cos dla mnie mlask
OdpowiedzUsuńMonika, jak zaliczę, to pożyczę
UsuńTak to smakowicie opisałaś, że zanabyłem egzemplarz. Mam przeczucie, że to może być w stylu Magdy Szabó - nie wiem, czy ją czytałaś i mogłabyś ewentualnie potwierdzić (lub nie) podobieństwo?
OdpowiedzUsuńBo Magda Szabo jest z tego samego koszyka, że się tak wyrażę. Zamiana przypominała mi Dzwon Murdoch, nie treścią, ale gęstością emocji nagromadzonych w rodzinie
UsuńMurdoch to mnie raczej odstrasza, bo się nie polubiliśmy:) Ale niech stracę :P
UsuńNa pewno będzie w bibliotece, więc się rzucę po tak entuzjastycznej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTo przeczytałam - zdecydowanie coś w Twoim guście
UsuńFajnie, że można odkrywać takie zapomniane książki. :)
OdpowiedzUsuńKaye - prawda? Postanowiłam sobie po takie sięgać częściej
UsuńTej chyba (chyba...) nie czytałam...
OdpowiedzUsuńKilka miesięcy temu kupiłam wszystkie książki Fleszarowej-Muskat, ponad dwadzieścia, do ponownego przeczytania. Znam oczywiście wszystkie, lepiej lub gorzej, wszystkie kiedyś miałam w domu, ale wiadomo, część "poszła" gdzieś do ludzi i nigdy nie wróciła. Oczywiście kupiłam je również za symboliczna złotówkę. Ale miałam radochę przez prawie dwa miesiące:))) Bo albo to ja miałam pecha, albo wszystko, co czytałam przez wcześniejsze miesiące wcześniej było przesadzone, niepotrzebnie zagmatwane, skomplikowane, niejasne.
A teraz przywiozłam z Polski, oprócz innych książek, kilka egzemplarzy prozy Iwaszkiewicza.
Tak, nie trzeba wielkich środków czy dalekich podróży, żeby powstała dobra literatura i cały czas uważam, ze jest u nas duza luka pomiędzy harlekinami, a dziełami dla wtajemniczonych wybrańców.
Casablanco - Fleszarowej Muskat mam na półce wszystko. Uwielbiam ją. Jak i Nepomucką. Ostatnio kupiłam też książkę o niej, Na Fali - czytałaś? Ja jeszcze nie.
UsuńIwaszkiewicz jest też do zjedzenia. Kilka lat temu czytałam Sławę i chwałę, ale mi się podobało.
Nie czytalam. Ale wysle Ci opowiadania Iwaszkiewicza, miedzy innymi Tatarak. Cala uroda opowiadan w ich prostocie.
UsuńA jezeli chodzi o Fleszarowa, to do dzisiaj mam wrazenie, ze Milionerzy i Kochankowie róży wiatrów sa o moich rodzicach, tylko moja matka pracowala w laboratorium a nie w Gdynia Radio:) A oprocz tego miejsca tak bardzo mi bliskie...
Casablanca-nie czytałam dotyczy sławy i chwalił czy Na fali? Pierwszej nie mam tu, ale Na fali biograficznego pisarce mogą pożyczyć
UsuńKasiu, no to kliknelam :D
OdpowiedzUsuńskutecznie zachecasz :D
Marioluuuuuuuuuuuuuuuuuu - tak się cieszę, że Cię widzę :-)
UsuńOjej, ojej - czy ja tego kiedyś nie czytałam...? Coś mi mówi to nazwisko, ale naczytałam się swego czasu sporo współczesnej literatury rosyjskiej... Tak czy tak - jestem zachęcona - czy to będzie lektura pierwsza, czy ponowna - widzę, że warto!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oleńko - po pierwszych stronach zaraz będziesz wiedziała. A jak nie, to nie zaszkodzi powtórzyć, tym bardziej, że to nie jest 1000 stron.
UsuńWyczytuję teraz swoje Kolibry i pewno przyjdzie czas na Zamianę, bo ją mam.
OdpowiedzUsuńW tej serii są prawie same małe arcydziełka literatury światowej, a może co niektóre to nawet ciut więcej niż arcydziełka.
natanno - cieszę się, że ją masz i prędzej czy później doczeka swojej kolejki
Usuń