poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Admirał - reż. Andriej Krawczuk

O ludzie. Ale ja się naczekałam na ten film. Od momentu, kiedy wyczytałam na stronach rosyjskich, ze go kręcą, do czasu obejrzenia. Żałuję tylko, że nie mogłam tego w kinie zobaczyć, bo sceny batalistyczne na morzu musiały robić wrażenie.
Poniżej wklejam trailer z ang napisami, ale TU możecie sobie obejrzeć w polskiej wersji


Jest to historia opowiadająca o ostatnich latach życia admirała Kołczaka, w którym pokładano nadzieje, że zatrzyma 'czerwoną zarazę'. Gdyby mu się udalo, historia świata potoczyłaby się inaczej, nie wiem, czy lepiej, czy niepokoje jednak by nie zwyciężyły (bo jednak z głodnym narodem trudno dyskutować, o czym świadczy też Rewolucja Francuska), ale może później, może łagodniej, może nie ze Stalinem u steru? Trudno teraz gdybać, jedno jest pewne, Kołczak to była wielka postać w historii Rosji. Za komuny mówiło się o nim, jak o zdrajcy narodu rosyjskiego, teraz wreszcie można opowiedzieć jego historię - o bohaterskich czynach podczas dwóch wojen, o tym, że był człowiekiem niezwykle wszechstronnym, o jego uroku i jak działał na kobiety, i o tym, że go zgładzoną ciemną nocą, a jego towarzyszka spędziła w łagrach ponad 30 lat.
Film zrobiony z rozmachem, sceny na morzu fantastyczne, a fragmenty ukazujące życie prywatne w Rosji carskiej - romantyczne, kręcone w pastelach. Kobiety piękne, panowie charyzmatyczni, mundury i długie suknie, a w tle wojna, niepokoje, czai się zło.



Rozpłynęłam się w tej historii, przepadłam zupełnie.  Konstanty Chabieński to jeden z moich ulubionych aktorów, jak również Biezrukow (gra tam dzielnego towarzysza w walce z Armią Czerwoną - generała Kappela)







Obaj też fantastycznie śpiewają, wzięli udział w koncercie poświęconym piosenkom Wysockiego, śpiewają tez w filmach, a ten ostatni wystąpił nawet z naszą młodą polską aktorką, która jest teraz niezwykle popularna w Rosji.



Koniec końcow, obejrzałam i się bardzo cieszę, bo to była nie tylko lekcja historii, ale też jakby bajka dla dorosłych. A teraz siedzę w sieci i słucham rosyjskich pieśni, nienormalna jestem, wiem.
(o generale Kołaczaku możecie poczytać TU)

6 komentarzy:

  1. Dlaczego nienormalna? Rosyjskie pieśni są przepiękne... Ja ostatni tydzień spędziłam z piosenkami Wysockiego po polsku, a pretekstu w postaci "Admirała" nie miałam. :)

    A swoją drogą to przykre, że tak rzadko do polskich kin trafiają rosyjskie filmy, te sceny morskie byłyby cudowne... Film zapisuję sobie w kolejce do obejrzenia kiedyś. Może namówię Męża? On lubi marynistykę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ysabell - no przykre, opórcz festiwalu Sputnik nad Wisłą, praktycznie ich w naszych kinach nie ma. Dlatego płacę za Canal+, bo tam i francuskie, niemieckie, rosyjskie, czeskie i inne produkcje, goszczą często

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja staram się pilnować kin studyjnych, bo jednak w telewizji to nie to samo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ysabell - Ty mozesz, ale ja tu w Irlandii nie mam w ogóle możliwości do obejrzenia filmu rosyjskiego

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja telewizora (i co za tym idzie Canal+) niestety nie posiadam, ale film znajde, zachęcająco trailer wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Minister - jak chcesz, podaj mi adres na maila (kasia.eire@gazeta.pl), wyślę ci płytkę z filmem.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam