Tak się ucieszyłam z wydania tej powieści w Polsce, że aż się podzieliłam tą radością na profilu Notatek na FB. Pewnie sobie ktoś pomysli, że mi za to płacą, zapewniam, że nie, po prostu strasznie mi zależy, żeby pewne tytuły nie były przegapione. Poza tym blog pełni też rolę informacyjną dla moich przyjaciół w Polsce, którzy często pytali mnie - co nowego, interesującego warto wypożyczyć czy kupić?
Czytałam ją na krótko przed rozpoczęciem prowadzenia tego bloga, jakieś dwa lata temu, była wybrana przez book club. Spojrzałam na okładkę i pomyślałam - znowu tajemnica, znowu wspomnienia starej kobiety, to wszystko już było. Z drugiej strony, jakbym nie jęczała, jakbym się nie skarżyła, lubię te tajemnice, wspomnienia i takie tam, typowa ambiwalentność mola książkowego - czytamy dużo, trudno nas zaskoczyć,czasem następuje zmęczenie materiału.
Ale dobra historia obroni się zawsze, a Tajny dziennik taką właśnie jest.
Pewnie pikanterii czytaniu dodał fakt, że większość akcji dzieje się w Sligo, które znam, bo jest niedaleko mnie i w Roscommon, Opisywane budynki istnieją, a miejscowi ludzie pamiętają zdarzenia tam opisywane. Książka jest fikcją, ale wiadomo, czerpie z życia i te szczególiki są bardzo prawdziwe, tak przynajmniej powiedziały mi kobiety, które są ze mną w klubie dyskusyjnym. Omawianie tej powieści skończyło się bowiem wspomnieniami z ich dzieciństwa (niektóre z nich mają ponad 60 lat), albo znanych z opowieści matki. Jedna z nich wyznała, i to był dla mnie szok, że urodziła panieńskie dziecko i zostało jej ono odebrane. Nie była wprawdzie w 'Pralniach sióstr Magdalenek', ale i tak swoje przeszła. Irlandia jest krajem bardzo katolickim, ale wiadomo jakie okropności robiono w imię wiary i ochrony moralności, nie tylko w tym kraju. To, co działo się wtedy z młodymi dziewczynami nie miało nic wspólnego z miłosierdziem Bożym, raczej z piekłem na ziemi.
Sekretny dziennik (ten tytuł mi się bardziej podoba) zaczyna się w momencie, kiedy ma nastąpić likwidacja szpitala dla umysłowo chorych, lekarz ma za zadanie przeprowadzić ewaluację pacjentów w celu stwierdzenia, który z nich może żyć na wolności, a który musi być przeniesiony do nowo wybudowanego szpitala. Jedna z pacjentek ma 99 lat i pisze sekretny dziennik. Lekarz odbywa szereg rozmów z nią, nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Wiele sekretów wychodzi na jaw, jak chociażby ten, że jej ojciec był szpiegiem i został stracony w wyroku wykonanym przez IRA, że była ona mężatką .... Więcej nic nie powiem, bo zepsułabym Wam przyjemność czytania. Książka jest ciekawa i co najważniejsze prawdziwa, opisuje czasy i zwyczaje z wielką pieczołowitością i pięknym językiem (mam nadzieję, że nie straci w tłumaczeniu), nic dziwnego, że została nominowana do The Man Booker Prizes, a Sebastian Barry jawi mi się jako pisarz wyjątkowy, do którego innych powieści na pewno dotrę.
A propos okładki - nijak się ma do treści, ani kiecka z epoki, ani but, dziewczyna zbyt nowoczesna i tylko plaża się wpasowuje w klimat opowieści. Brrrrr. Jedyne, co mi się podoba to kolorystyka, ale to chyba za mało, żeby oddać ducha tego, co w środku, a od tego jest chyba okładka? Sugeruje romantyczną opowieść par excellence, nie dajcie się zwieść.
Ty wiesz jak przekonać człowieka :-)
OdpowiedzUsuńPiotrze - ja do dobrej powieści podchodzę tak emocjonalnie, że kiedy chcę polecić, zachęcić - aż dreszczy dostaję i słowotoku niestety, czego doświadczają czasem wizytujący polską bibliotekę czytelnicy. A kiedy coś szczególnie mi się podoba, czy to utwór muzyczny (piosenka, ale częściej coś z klasyki), książka lub film - potrafię aż rozstroju żołądka dostać. Tym bardziej się cieszę z Twojej uwagi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to, że napisałaś o pojawieniu się tej książki Polsce:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
montgomerry - do usług, pozdrawiam również
OdpowiedzUsuńA ja ją wypatrzyłam już w zapowiedziach dawno i włożyłam do koszyka na merlinie, od razu mnie zaciekawiła...a teraz piszesz, więc utwierdzam się w przekonaniu że warto przeczytać!
OdpowiedzUsuńPrzeczytma na pewno! Też lubię tego typu powieści z tajemnicą w tle... A okładka jak to często bywa, była prawdopodobnie projektowana przez kogoś kto z czytaniem ma niewiele wspólnego:/:P
OdpowiedzUsuńMoniko - ja wiem, że Ty jesteś detektyw niepospolity, wcale mnie nie dziwi, że ją wypatrzyłaś. Możesz ją tu też wypożyczyć, albo w Tesco na kilka euro kupić, w Ballybofey jest taki second hand bookshop gdzie za 1 euro pewnie kupisz.
OdpowiedzUsuńPaula - chyba tak, bo jak inaczej wytłumaczyć ten brak relatywności okładki do tekstu? Ech, już nawet nie będę rozwijać tematu, szkoda języka strzępić
OdpowiedzUsuńO, jak dobrze, że do Ciebie zajrzałam! Widziałam już gdzieś okładkę i miałam tę książkę za pospolite czytadło; i w ten sposób przegapiłabym wartościową irlandzką powieść, a tego to bym sobie nie darowała... Dzięki za tę notkę!
OdpowiedzUsuńEireann - oj przegapiłabyś! Miłego czytania :-)
OdpowiedzUsuńJa też patrząc na okładkę pomyślałam, że będzie to jedno z wielu tandetnych czytadeł. A tu proszę, taka niespodzianka! Z pewnością poszukam ;)
OdpowiedzUsuńAlu - nic w tym stylu, jeśli o miłości to tylko w tym znaczeniu, że jest ona częścią życia. Nie będzie chwytania w pas i całowania ust korali :-)
OdpowiedzUsuńZ tego, co piszesz rzeczywiście okładka nijak ma się do treści książki, ale mi się podoba, a książka wydaje się baaardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że napisałaś o tej książce, bo przez okładkę prawdopodobnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Niby wiadomo, że nie należy oceniać po okładce, a jednak trudno tego uniknąć. Oj, uparły się polskie wydawnictwa na okładki sugerujące romanse. Nie to, że mam coś przeciwko romansom, ale na takie typowe to, po prostu, szkoda mi pieniędzy.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście stereotypowa do bólu. Dzięki za zwrócenie uwagi na tę książkę, zapisuję na listę. :)
OdpowiedzUsuńWitam. Ciekawy i sympatyczny blog. Dodaję do obserwowanych ;) Dziękuję za odwiedziny. Edyta się ucieszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Czytałam po angielsku i dołączam do zachwytów. "The Secret Scripture" to jedna z lepszych książek, które czytałam w zeszłym roku.
OdpowiedzUsuńAneta - jeśli zdecydujesz się na przeczytanie tej powieści, sama przyznasz mi rację, że okładka nie oddaje jej treści. Sama w sobie może się komuś podobac, ale do innej książki
OdpowiedzUsuńgrendello - o to to, okładka sugeruje, że ta powieść jest dla innego czytelnika, nie trafia w target, a ta powieść zadowoli najbardziej wymagających
OdpowiedzUsuńYsabell - koniecznie, wspomnisz moje słowa
OdpowiedzUsuńJoanno - Edyta odezwała się do właścicielki Błękitnej biblioteczki, ta opowiedziała mi o tym, ja znalazłam wywiad u Ciebie i tak to się plecie, informacje przepływają, poznaje się nowych pisarzy, nowe zachwyty. Mam nadzieję poczytać jej powieści jak tylko je zdobędę
OdpowiedzUsuńLilithin - you said it! I said it! We cannot be wrong :-)
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta recenzja, to okładka polskiego wydania skutecznie by mnie odstraszyła, oj skutecznie... A tak jakieś ziarenko ciekawości już zostało zasiane i może się skuszę 8) Lubię takie tajemnicze historie, zwłaszcza ze szpitalem dla obłąkanych w tle.
OdpowiedzUsuńBellatriks - jestem przekonana, że jeśli się na nią zdecydujesz, będziesz zadowolona. Okładka ma się NIJAK do treści
OdpowiedzUsuńPolska okładka już nie taka ładna niestety... Natomiast recenzja zachęca, a i udowadnia, że nie zawsze należy myśleć i wyciągać wnioski jedynie na podstawie wrażeń wzrokowych ;)
OdpowiedzUsuńKasia - w Polsce jest to na pewno mylące
OdpowiedzUsuńDziekuje za odwiedziny w moim skromnym blogu:)Zapraszam ponownie.
OdpowiedzUsuńWidze bardzo interesujacy dobór lektur u Ciebie.Z pewnościa bede tutaj zaglądała regularnie.
Przyznam ,że ksiazek tego autora jeszcze nie czytałam.Nadrobić musze:)
Jesli chodzi o 'Ptaszyne' jakos nie moge sie zabrać do niej..
wiesz ty co??? czuję się skuszona i zaintrygowana :D normalnie idę jej szukać
OdpowiedzUsuńJa opowiem się za większością - gdyby nie Twoja recenzja w życiu bym jej nie przeczytała właśnie ze względu na okładkę. Taka nijaka oprawa graficzna okazuje się być zupełnie nieadekwatna do zawartości. Przeczytam na pewno. :)
OdpowiedzUsuńno to dopisuje do swojej listy :)
OdpowiedzUsuńZ głową w ksiażce - wiesz, poczytałam Twojego bloga, myślę, ze nie powinnaś się zmuszać jeszcze do Ptaszyny, ona nie dla Ciebie, za młoda jesteś, zeby z tej powieści czerpać radość czytania. Tak to już jest, ja już nie czytam o dwudziestkach na zakupach, a 'dwudziestki' nie znajdują przyjemności w czytaniu o ludziach dojrzałych. Może gdyby to było śledzenie ich historii od dziecinstwa czy młodości do starości, ale poznawać ich w kwiecie wieku... Daj sobie spokój
OdpowiedzUsuńarcher - cieszę się, że kogoś to zachęci do przeczytania, bo jestem przekonana, że ta powieść jest tego warta
OdpowiedzUsuńEwo - wkurzają mnie te okładki, które mylą czytelników i powodują, że się je odkalda, chociaż są właśnie dla nas. Mnie się to zdarzyło kilka razy. A Pokój Emmy Donoghue na pewno bym odłożyła, dziecko tyłem, morze, brrrr
OdpowiedzUsuńMagdo - 3xTAK
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji, po prostu muszę tę książkę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńkasandro - jak mus to mus, my mole to wiemy najlepiej :-))
OdpowiedzUsuńMus to mus,więc ja również zapisuję do listy :)
OdpowiedzUsuńEvito - twoja lista pewnie tak długa jak moja :-)
OdpowiedzUsuńI ja do mojej zapisuję...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że blogi rozwiewają wątpliwości... Chętnie przeczytam.
Rzeczywiście okładka nie zachęcająca, ta oryginalna angielska i Twoja recenzja jak najbardziej. A co do "Czarnego ogrodu" - ma wiele barw ;-)Polecam!
OdpowiedzUsuńbeatrix - to jedna z tych, która musi się podobać, nie wyobrażam sobie innej opcji
OdpowiedzUsuńAgnesto - o Czarnym ogrodzie czytałam już, że dobry, tylko jakoś się nie składa, żeby ją kupić,muszę się wreszcie zakręcić
OdpowiedzUsuńAnia
OdpowiedzUsuńKsiążkę skończyłam czytać wczoraj i jestem rozczarowana. Nic mnie nie zaskoczyło z góry wiedziałam jaki będzie finał i niestety nie pomyliłam się. Do tego po skończeniu czytania ma się wrażenie, że książka nie daje jasnej odpowiedzi jak było naprawdę.
Aniu - tak to już jest, że jednym czytelnikom podoba się magia stworzonej historii, a innym nie. No cóż, dlatego świat jest pełen tak różnych książek
OdpowiedzUsuńHer collection includes the Louis Vuitton spring 2012 runway show during New York fashion Week.
OdpowiedzUsuńfashion women handbags, and no plans to initiate any positions within the next 72 hours.
So, regardless of the effects on the industry overall, it's good for consumers in the sense that it builds the framework for the future in the process of printing onto lightweight leather. He also attends Art Basel Miami each year, and that will be perfect for Victoria's Secret.
Have a look at my web page Ao so mi nu
Originally publiѕhed аs How to uѕe mοtіon
OdpowiedzUsuńfеаturеs on уοuг ѕamsung gаlахy S3
on our ѕtorе wіth Reаsоnable Pгіcе on our οnline stоre CLІCK HERE.
Ӏn aԁditiοn to the smartphone usеrs.
The Supеr ΑMOLЕD display of the Samsung Gаlахy S vs.
Тhe overall ԁimenѕions of the ԁеvіcе iѕ due to come
intо play. The sаmsung gаlaхy
Tab mіght look like, rаther than the mobіle wеb аs
such on mοbilе, bеcausе theу are tωо veгy ԁifferеnt pіeces of tеchnology.
We've found that business has picked up in the last decade, profesionallclothingdesigners are coming up with new ways of presenting the Fashion advertising campaigns there are models posing in the stylish clothes.
OdpowiedzUsuńHere is my blog; Thoi trang nam