Wyznanie - ostatnio nie lubię literatury z tego kręgu kulturowego. Nie wiem dlaczego, co się stało, ale tak mnie denerwuje to roztrząsanie problemów poprzez tao, zen i co tam jeszcze. Do tego wszystko to, co da się powiedzieć normalnie, jest jakoś tak udziwnione. I te imiona - nawet nie potrafię powtórzyć, zupełnie jak z filmu Kolskiego - grający z talerza, mówiąca obłokami, sikający z wiatrem i tańcząca bokiem, haha.
No, to się ponatrząsałam. Nic nie poradzę, że jest u mnie dziwna niecierpliwość i bliżej mi teraz do jakiegoś krwawego kryminału, niż do ulotnej delikatności kwiatu lotosu poruszanego na wietrze wraz z lampionami, a w oddali słychać głosy mantry powtarzanej przez 'tę, która gęsi pasała' i 'tego, którego popiół zamienił w łabędzia'.
Wrzuciłam tego audiobooka do mojego empeka i pognałam do 'gminy', z podłączonym sprzęciorkiem w samochodzie do radia. Zasłuchałam się w tej historii i chociaż nadal nie opuściła mnie ta niechęć do 'walczących z cieniami', historia ta zajęła mnie na tyle, że na ten czas przestałam hodować 'chińskie muchy w nosie' i z wielką przyjemnością odsłuchałam powieści bez marudzenia.
Meng Ning poznajemy w momencie, kiedy wstępuje do klasztoru buddyjskiego. Na razie na chwilę, na próbę, na medytacje i nauki, ale ma gdzieś z tyłu głowy pomysł, żeby zostać mniszką i ogolić głowę. Podczas tej sesji medytacyjnej poznaje Amerykanina, który będzie ważny w tej historii. Cofamy się do dzieciństwa Meng Ning, poznajemy inne postaci dramatu, wyjeżdżamy z nią do Francji i do USA. Oj dzieje się, dzieje, ale jednocześnie jest jakaś niespieszność w tej książce, zaduma, metafora. I ja w tym wszystkim z niecierpliwością do takich klimatów, ale o dziwo dałam się ponieść tej opowieści i nawet w jakiś sposób wyciszyłam, zawiesiłam.
Książka jest o tym, czy wybrać miłość i jakie ma ona oblicza, czy może pójść drogą duchowego rozwoju w odosobnieniu. Jest dużo ciekawostek o życiu klasztornym buddyjskich mniszek, ale też o salonach Manhattanu, obrazki z życia chińskiej prowincji i obyczajowości.
I tak nie wiem, kiedy odsłuchałam ją do końca, a tak się na początku najeżyłam, że mnie 'mówiąca z zamkniętymi ustami' pewnie nie zainteresuje. Ot i niespodzianka.
Nie czytałam poprzedniej powieści tej autorki, coś czuję, że poszukam i też przeczytam, tudzież odsłucham, zależy co pierwsze mi w ręce wpadnie.
Polecam, jak widać na załączonym obrazku - nawet tym, którzy w ogóle lub chwilowo, nie lubią takiego typu powieści.
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że audiobook przyleciał do mnie, fruuuu, z Polski od Pani Bogny z Weltbild (Świat Książki). Dziękuję.
Uwielbiam Cię Kobieto!!
OdpowiedzUsuńUchichrałam się zdrowo. Ta która pasała gęsi i ten który popiół zamienił w łabędzia aaaa:))) Grający z talerza też mnie ubawił:))
Podoba mi się bardziej Twoja wersja. Kiedyś oglądałam filmy Kolskiego namiętnie, ale teraz próbowałam obejrzeć Grającego i nie dałam rady. Za to Gajosa z Jasminum mogłabym schrupać na śniadanie:)
Pozdrawiam gorąco dmuchając resztkami popiołu z łabędzia, tak żebyś mogła się spokojnie unosić w tym obłoku w dowolnie wybranej asanie hihi
Jasminum to jest majstersztyk. Ale mnie się jeszcze podobały wybitnie dwa - Historia kina w Popielawach i Afonia i Pszczoły. Aaaa i Pornografia. Ostatniego nie widziałam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy teraz bym dała Grającego obejrzeć, może być, że już nie, bo niektóre tytuły da się tylko raz.
Lecę osiągnąć zen we śnie :-)
Uśmiałam się :)))
OdpowiedzUsuńDo książki nie zajrzę, ale recenzja przednia :))
Bluedress - ależ dlaczego nie zajrzysz. Ona jest naprawdę dobra
OdpowiedzUsuńJa od rzeczy: przeczytałam u Bazyla, że w święta masz zamiar się delektować Prouszkowską... ależ Ci zazdroszczę, że masz przed sobą ten pierwszy raz :) zakochasz się na pewno!
OdpowiedzUsuńKasieńko, leżę powalona grypą, ale Twoja recenzja jest jak najlepsze mazidło na obolałe członki.:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że też mi trudno czytać książki z odległych kręgów kulturowych. Wolę swojskie, nasze, mogą być czasowo wstecz, ale dotykające polskich problemów. Oj, kiedy te święta pachnące wanilią i cynamonem?
przewodniku - ja też się cieszę, że mam ją w planach na ten grudniowy czas. Jeszcze do tego Drobne ustroje Zientarowej, które dostałam od Lirael. Fajny czas mnie czeka.
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu - cieszę się, że chociaż trochę ci 'osłodziłam' te chwile. Jak się okazuje ciekawość świata nie zawsze prowadzi tak daleko, żeby się zaczytywać w powieściach z odmiennych kręgów kulturowych, czasem człowiek lubi pozostać w swoim.
Jestem ostatnio na etapie audiobooków;) Uważam to za świetny wynalazek, można słuchać i pochłaniać książkę dosłownie wszędzie. Ja robię to w drodze do pracy i jak mam czas przy pracy. Świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńA tą książkę przedstawiłaś w taki sposób, że aż nie sposób przejść obok niej obojętnie:) Na pewno przeczytam. Pozdrawiam:)
Karolko - no wreszcie ktoś, kto też słucha, jest nas dosłownie kilka. Reszta się wzbrania, a to takie fajne, że można nie tracić czasu tylko słuchać w sytuacjach nie nadających się do czytania. Dzisiaj zaliczylam początek Białej lwicy Mankella przy sprzątaniu. Mniam
OdpowiedzUsuńNo ja się nie wzbraniam, ale na polskiej zapaslej wsi trudno o takie wynalzaki :D
OdpowiedzUsuńMój net nie jest dostosowany do takich nowoczesności....
ojej 'zapadłej wsi' miało być :D
OdpowiedzUsuń"zapasła wieś" brzmi ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńbluedress - ale do jakich nowoczesności?
OdpowiedzUsuńWlasnie skonczylam sluchac " Psy z Rygi " ... w pracy ;) O dziwo mocno mi nie przeszkadzalo sluchanie i pracowanie jednoczesnie :)
OdpowiedzUsuńA i chcialam sie pochwalic ze wlasnie do mnie przszla paczka z Merlina - w dwa dni z Polski do Holandii! :) W poniedzialek po poludniu wyslana a ja juz ja mam :) Zamowilam 13 ksiazek w tym 8 polecanych przez ciebie. A paczka tylko dlatego taka mala, bo testowalam jak to jest z tym Merlinem. Teraz bede zamawiac czesciej! :)))
No i zampomnialam dodac : dziekuje za recenzje ;) Latwiej mi sie kupuje z twoja opinia ;)
OdpowiedzUsuńMonique - cieszę się, że kanał książkowy uważasz za otwarty. Pamiętam swoją radość, kiedy okazało się, że już nie muszę nerki oddawać,żeby przesyłki z ksiażkami do mnie w rozsądnej cenie dochodziły. Szkoda, że Weltbild nie wysyła do Polski, bo oba sklepy świetnie się uzupełniają. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz na moich polecankach.
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie na blogu domowym w kredensie za szybą żółtą książkę, która na moje oko to Tokarczuk - Prowadź swój pług przez kości umarłych. Uwielbiam tę powieść. Podobała ci się, czytałaś?