wtorek, 3 stycznia 2012
Uwikłana w Miłoszewskiego
To jest moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem, akurat ta powieść - Uwikłanie - wyszła już jakiś czas temu, ale ja, z racji przebywania poza krajem, jestem czasem opóźniona w zaliczaniu nowości i stąd te zachwyty, bynajmniej nie odgrzewane, a całkiem świeże.
Zdjęcie autora zapożyczyłam ze strony internetowej wydawnictwa WAB, mam nadzieję, że mnie z tego powodu nie będą ścigać międzynarodowym listem gończym. Lubię wiedzieć, jak wyglądają ludzie, którzy piszą książki, które ja potem zapraszam pod swój dach, do swojej głowy, a na końcu do serca (albo i nie, bo tam trafia tylko jakiś odsetek).
Widuję też czasem pisarza, jako gościa w sobotnim Drugim Śniadaniu Mistrzów u Marcina Mellera, w TVN24, ciekawy facet (oba dwa ciekawi).
No, ale wielu ciekawych już znałam, a pisać nie umieli, więc wcale nie jest to tożsame.
Wzięłam 'Uwikładnie' na tapetę i oszalałam. Wszystko mi pasuje, i prokurator jako główny bohater, i bardzo męski punkt widzenia (bo mój mózg ma płeć damsko-męską), i język, i swoiste poczucie humoru, tempo, i Warszawy tam było w sam raz (nie lubię topograficznego terroryzmu), no i brawo za to, że nie ma tu powielania tego, co już było u setki innych. W kryminałach o to trudno, bo jak czytelnik tłucze polskie, skandynawskie, amerykańskie i rosyjskie, to mimo woli porównuje je do siebie, a ja tutaj nie miałam nawet takiego przebłysku, a jak próbowałam na siłę, to nic nie znalazłam. Nawet sobie myślałam przed czytaniem, że Szacki ma żonę i córkę, gania po Warszawie, napisane to niedawno, to pewnie mi się będzie z Hagenem kojarzyć cały czas. A figa, ani skojarzeń, ani porównań, Szacki mną zakręcił i liczy się tylko on, haha.
Jak to 40+ szczęśliwie mężata, skorzystałam z okazji, żeby się bezkarnie poślinić 'na widok' Szackiego, wiedziałam, że film nakręcono, więc sobie imaginowałam, jak to też on będzie wyglądał i jak ja się w nim będę, całkiem jak w Janku Kosie, kochać. I tu druga figa, cały kosz zaraz, bo w wersji filmowej Szacki to baba. Wypraszam sobie, a gdzie moje fantazje zaplanowane?
Tak czy siak, zanim jeszcze film, z początkiem roku zamknęłam ostatnią stronę książki z poczuciem wielkiego ukontentowania. Smakowało mi jak ulubiona ryba w Wigilię. Zaraz przygarnęłam do siebie 'Ziarno prawdy', kolejną powieść Miłoszewskiego z Szackim, tym razem w Sandomierzu. Mój ci on, zanim mi na ekranie zniewieścieje, 'zaliczę' faceta bez mrugnięcia okiem.
Tak to ja mogę rok zaczynać :-)
P.S. Słów kilka jeszcze o płci mózgu - jest teoria naukowa, że mózg takową posiada. Zrobiłam sobie testy i wyszło, że u mnie mieszana, stąd pewnie, przy całej kobiecości, uwielbienie dla konkretnych, nie ściemniających facetów
Jest to pierwsza książka przeczytana w ramach wyzwania - Z półki (szczegóły w zakładce).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
u mnie Szacki czeka na swoją kolej, jednak wiem, że kiedy priorytety zostaną przeczytane to zabieram się za "Uwikłanie", moja koleżanka w pracy jest nim zachwycona tak samo jak "Ziarnem prawdy" i "Domofonem" za dużo wyśmienitych pozycji czeka na przeczytanie, po Miłoszewskim pod lupę pójdzie Jo Nesbo bo On też zachwyca nie tylko wyglądem :D
OdpowiedzUsuńArcher - och te priorytety, im się człowiek bardziej w to zaglębia, tym kolejka dłuższa
OdpowiedzUsuńniestety jak patrzę na książki w pracy to każdą bym czytała,tylko czas i finanse nie zawsze pozwalają na wszystko :).
OdpowiedzUsuńTeż mam na półce. Juz wcześniej czytałam dobre recenzje, więc nie wiem, czemu ja ciagle trzymam nie przeczytaną. Może dlatego, że znw wczoraj przytargałam stos z biblioteki, zamiast się do wyzwania zapisać? ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj Kasiu koniecznie "Ziarno prawdy" :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - ale przecież biblioteki masz. Na brak czasu faktycznie rady nie ma.
OdpowiedzUsuńlilybeth - przystąp do wyzwania i zacznij od Bacha, hehe czyli Miłoszewskiego
Tajemnica, już w czytaniu
A to ci rozczarowanie z tym Szackim ( o film mi chodzi, oczywiście). Dobrze, że uprzedzasz, bo mam na ta książkę ochotę, ale pomimo tego, że mieszkam w kraju, to też nie "zajarzyłam", że coś zmienili w adaptacji, chociaż troszkę się o filmnie trąbiło. Jak ja tego nie lubię, jak mi coś zmienią w ekranizacji, a płeć bohatera, to juz skandal!! I weź tu się babo, pośliń na widok fanjnego faceta:)))) Jakby mi np. Wiedźmina zmienili na Wiedźminkę ( to była taka moja platoniczna miłość, przynaję się)
OdpowiedzUsuńBigosie - kochana, Wiedźmina też zaliczam do grupy Janka Kosa, haha. I powiem ci, że mi się nawet filmowy podobał.
OdpowiedzUsuńA książka fajna, naprawdę warto. Wiele razy aż mlaskałam z zadowolenia, świetny język
Na początku roku wyzwanei z półki jeszcze proste jest, potem gorzej, trzeba pilnowac co kupione przed 2012:).
OdpowiedzUsuńCo do książki- czytałam, podobało się:).
Iza - nie mam zamiaru kupować za wiele w tym roku, chyba, że coś autorów, których i tak chcę mieć. Ale z tym spokojnie. Natomiast mam zamiar sięgać po tytułu, które od wieków sobie obiecuję zaliczyć. Uwikłanie stało i stało, aż wstyd
OdpowiedzUsuńJa też lubię wiedzieć, jak wygląda autor książki, którą czytam, toteż zawsze przed lekturą - tak jak Ty - wyszukuję sobie fotografię danego. Dzisiaj zaczęłam czytać "Stację Tajga" Petry Hulovej i aż się zdziwiłam czytając na skrzydełku, że jest młodsza ode mnie, bo do tej pory, nie wiem w sumie z jakiego powodu, kojarzyła mi się ze stateczną, dojrzałą autorką. A tu i zdjęcie nad notką wydawniczą pokazuje młodą kobietę, więc trochę potrwało, zanim mi się pozmieniało okrzepnięte już we mnie widzenie tej pani. Tak, to dobra rzecz pokonfrontować własne wyobrażenie autora ze stanem faktycznym :) Jakoś tak po tym i książkę inaczej się czyta - myślę, że pełniej.
OdpowiedzUsuńEch, będę czytać półkowe zaległości (dosłownie - bo zalegają na półkach) i bez wyzwania.
OdpowiedzUsuńA ponieważ wyraziłaś zainteresowanie - zapraszam na świeżo otwarty blog Klasyka Młodego Czytelnika:
http://klasykadlamlodych.blogspot.com/
Oj, tak smakowicie napisałaś, że aż mi ślinka cieknie, a tu Szackiego pod ręką nie ma! NIe szkodzi, wciągam na listę, kiedyś dopadnę :)
OdpowiedzUsuńJabłuszko - na Stację Tajgę też sobie ostrzę zęby.
OdpowiedzUsuńlilybeth - już wyczaiłam, że powstał ten blog
uwikłanie bardzo mi smakowało, do kolejnej się przymierzam, ba nawet namówiłem jeden z klubów dyskusyjnych by wziąć na warsztat tego autora... A filmem prosze się nie sugerować bo w porównaniu z powieścią sporo pozmieniali...
OdpowiedzUsuńKasiu, tak się cieszę, że Miłoszewski przypadł Ci do gustu. Oczywiście, że każdy ma prawo do własnego zdania, jednak gdy zachwalam książkę, a ktoś jest zawiedziony, to czuję się byle jak. Teraz zamiana - ja "Uwikłanie", a Ty "Ziarno prawdy". Tam Szacki jest 100% mężczyzną. Co ja mówię! 200%!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Agnes - jakie kiedyś, kobieto, taki facet nie może czekać!!!
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu - ja też się czuję głupio, kiedy zachwalam, a potem okazuje się, że pudło.
OdpowiedzUsuńCzytam już Ziarno i mlaskam, oj mlaskam
Na Uwikłanie się czaję. Kumpela, która jest moją małą prywatną biblioteczką zamierza książkę zakupić dlatego śmiem twierdzić, że prędzej czy później i w moje łapki wpadnie książeczka:)
OdpowiedzUsuńA film? a film jest tak kiepski, że aż zęby bolą. Dobrze, że obejrzałam go nie znając oryginału, bo pewnie bolałoby bardziej.
Buziaki.
Bardzo smakowicie napisalas, tak ze natychmiast bym zaczela czytac gdybym tylko miala pod reka.
OdpowiedzUsuńNa prawde w wersji filmowej zmienili plec bohatera?
papryczko, nie uważam, żeby był aż tak kiepski, zaraz o tym napiszę więcej. Ale może mnie miłość do książki niosła, kiedy go oglądałam?
OdpowiedzUsuńAniu - no zmienili, przez to wydaje się, że ogląda się tylko podobną historię
Bardzo podoba mi się nowa szata:) Mam zamiar zabrać się za "Ziarno prawdy" w najbliższej przyszłości. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZbyszekspir - szaty nie zmieniłam od roku, albo i więcej. Pewnie wizytowałeś mnie na blox, bo tam mam tego samego bloga (prowadzonego równolegle)
OdpowiedzUsuńTak, nie zauważyłem linku do nowego, jeżeli jest, sorry. A tamten też mi się podoba, zegarek jest super:)
OdpowiedzUsuńZbyszku - kilka osób tak się myli. Zaczęłam na blox, potem chciałam się przenieść na blogspot, a tamten zlikwidować, ale bloxowi czytacze woleli, żebym zostawiła tam, bo mają powiadomienia o nowych wpisach i tak zostało. Piszę tu i tam jednocześnie. Tak samo rzecz się ma z moim codziennikiem Z babskiej perspektywy. Jedni czytają na blogspocie, inni na blox, tyż piknie
OdpowiedzUsuńW bibliotece nie zawsze jest co bym chciała ale jakoś musimy sobie radzić my mole książkowe ;P
OdpowiedzUsuńAgnieszko - a ja tak zazdraszczam tym, którzy mają biblioteki pod ręką, bo oni cały czas chwalą, co tam wygrzebali. A tu się okazuje, że nie zawsze. No, to nie będę już tak żałować bez umiaru, hehe
OdpowiedzUsuńSszkoda, że nie lubię kryminałów bo bardzo mnie zachęciłaś tą recenzją:)
OdpowiedzUsuńjasmina - ja nie mam czegoś takiego, że nie lubię gatunku określonego. Niedobrej książki nie lubię. Jeśli się kiedyś przekonasz do kryminałów to zapamiętaj to nazwisko
OdpowiedzUsuń"topograficzny terroryzm" - bardzo podoba mi się to określenie i bez pytania go pożyczam. ;) Też nie przepadam za zbędnymi, zbyt szczegółowymi opisami. Według mnie, nie o to w książce chodzi.
OdpowiedzUsuńA autor przystojny :D
Jasmina pisze, że nie lubi kryminałów... Chciałabym tylko dodać, że gatunek jest tak pojemny, że warto się przełamać. Każdy może znaleźć coś dla siebie: miłosny kryminał, humorystyczny, klasyczny... itd. Zniechęcenie wynika raczej z konkretnej nietrafionej lektury niż niechęci ogarniającej cały kryminał literacki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Karolino - myślę, że drobiazgowe opisywanie nazw ulic i numerów domów podoba się tylko ty, którzy w danym mieście, dzielnicy nawet, mieszkają. Reszta czuje się znudzona, albo sterroryzowana nawet.
OdpowiedzUsuńWidziałam u ciebie zdjęcie Nicholasa Sparksa. Miałam przyjemność go spotkać i rozmawiać kilkanaście minut, ten to jest dopiero przystojny :-)
Piegusko - trafiłaś w sedno, kryminały są tak różne, że nie ma co się na nie obrażać, tylko poszukać takiego ich rodzaju, który nam odpowiada
OdpowiedzUsuńO proszę, nie wiedziałam, że jest książka związana z tym filmem. albo właściwie odwrotnie ;).
OdpowiedzUsuńPochlebna recenzja sprawi, że zaraz sprawdzę w katalogu mojej biblioteki, czy jest dostępna.
Fajnie, że polscy pisarze sięgają po kryminały. Bardzo mi się podobała "Kobieta bez twarzy" Fryczkowskiej.
gusiook, już odpwoiedziałam na blox, tak, ten blog jest równoległy, także możesz mnie odwiedzać, gdzie ci wygodniej
UsuńWciągnęłam Szackiego noskiem jak to się mówi. Świętna książka! Rewelacyjna. Czyta się ją wyśmienicie. Przez cały czas szukałam jakiegoś haczyka, żeby się uczepić i jak już mi się wydawało, że mam to autor wyjaśniał sprawę (tak było przy ustawieniu 3 osobowym, których się nie robi). Właściwie zagadka kryminalna pomimo tego, że była główną osią fabuły dzięki tym wszystkim wątkom pobocznym niby bo codziennym nie była tak ważna. Dla mnie to bardzo dobrze, bo za kryminałami nie przepadam.
OdpowiedzUsuńTeraz po przeczytaniu książki stwierdzam z jeszcze większą pewnością, że film jest bardzo nie dobry i że reżyser zwyczajnie dał ciała. Cały wątek gangsterski w książce pojawia się co kilkadziesiąt stron w małych jedynie niezbędnych dawkach. W filmie te proporcję są zaburzone dlatego czułam, że coś mi w tym wątku zgrzyta i nie pasuje (rozumiem dlaczego, to bardziej atrakcyjne dla"przeciętnego" widza). O zamianie Szackiego na Szacką nie ma co mówić:)
Właśnie na Kulturze leci Kabaret Starszych Panów program "Nieznani sprawcy".
patrzeć Holoubkiem i oczami do wewnątrz-kocham chłopaków!:)
ja postanowiłam film obejrzeć w oderwaniu od książki, nie bolało tak strasznie. A Uwikładnie, jak również też Ziarno prawdy, bardzo mi się podobało i niecierpliwie czekam na trzecią
Usuń