Film Bitwa Warszawska 1920 był dołączony do Vivy i mi go litościwie koleżanka Michaliny przywiozła z kraju. Chciałam bardzo go mieć na DVD, bo taka karta historii sfilmowana, do tego dvd ma język angielski, to sobie pomyślałam, że i jeszcze-nie-zięć zobaczy, może kolegom Wojtek puści. Miałam plany na skalę międzynarodową co do tego filmu, hehe.
Zapodałam wczoraj do odtwarzacza, syna od komputera oderwałam, jabłkami obdzieliłam, koce każdy sobie zorganizował, pies spacyfikowany zabawką - cała logistyka. Małżon mnie rozbawił do łez pytaniem, czy to w 3D i czy okulary dołączyli? Jakbyśmy trój-telewizor mieli.
Włączyłam i się zesrało. Excuse my French.
Z Hoffmana to tylko te konie, ułani, kawalerie i najazdy tychże szerokim obiektywem kręcone. Nic więcej. Ani pięknej historii, jakieś strzępy zaledwie. Szyca równie dobrze mogło by nie być, i tak gdzieś tam w tłumie jeździł albo strzelał. Bończak więcej się nagrał w tym filmie niż on, zresztą facet klasa. Chodzili w scenach mówionych jakby kije połknęli, styl wiejskiego przedstawienia amatorskiego - wchodzisz z lewej, mówisz, żeby cię ostatni rząd słyszał, wychodzisz z prawej - pani świetliczanka reżyseruje. Piłsudski tak ucharakteryzowany, że bardziej Stalina przypominał, gdyby nie mundur, pomyliłabym jak nic, Linda się jakoś obronił, ale i tak myślę, że mógłby sobie darować tę produkcję, na co mu ten obciach. Ferency dobry, ale mocno stereotypami leciał, najfajniej wypadła wdowa po białym oficerze, która była mu nałożnicą. Sceny w obozie bolszewików - nihil novi, to już dużo lepsze były w serialu, który w zeszłym roku leciał. W ogóle ten serial przebił film po wielokroć, a przecież nie miał chyba takiego budżetu?
No i na koniec zostawiam najgorsze - pani Natasza Urbańska była po prostu tak słaba jak herbata babci klozetowej. Używam tego określenia szalenie rzadko, tutaj na blogu chyba ze trzy razy do tej pory. Już gorzej upaść nie można. Niestety, dziewczyna fajna, ale grać to ona wcale, a wcale nie potrafi. I tak sobie myślę, że się Józefowicz nad różnymi ludźmi pastwi, a w domu nie umiał żadnej dobrej rady żonie dać. Ani rozpaczy zagrać nie umiała, ani radości, strachu, a już te sceny na polu bitwy to był ostateczny cios w splot słoneczny. Normalnie mnie bolały oczy to oglądać.
Właściwie wszystko, co musicie wiedzieć, jest w tej zajawce wyżej, resztę można sobie darować. I nawet dosłowność, tak nowoczesna teraz, scen wojennych - flaki na wierzchu, a na drugim końcu bolszewik ściąga buty z nóg, mózg na twarzy żołnierza obok, urwane pół korpusu, nogi ręce, co tam wystaje. Krew tryskająca, członki fruwające - nic nie pomoże, bo film jest po prostu słaby i nieciekawy.
I tak sobie myślę - jeśli trójwymiar ma zredukować treść na rzecz widowiska, to jest to po 3-kroś do D-upy pomysł i mnie w ogóle nie pociąga.
Przy okazji filmu przypomniałam sobie o świetnym aktorze rosyjskim Aleksandrze Domagarowie (oczywiście grał w Bitwie Warszawskiej, a jakże, kozaka i grał świetnie, na szczęście zapomnieli mu przetłumaczyć, że to jest 3D i nie musi się starać), jaki zbieg okoliczności, że na Chanel 1 rosyjskim (dostępny w Polsce na platformach satelitarnych, niekodowany), był akurat o nim film dziś rano. Obejrzałam z wielkim zainteresowaniem, jakiż to wszechstronny i ciekawy artysta.
Ja nie mam odwagi obejrzeć tego filmu, jak widzę B.Szyca, albo P.Adamczyka w głównej roli obsadzonych to niemoc jakaś mnie ogarnia, a że oni są zawsze w roli głównej obsadzeni no to nie mam siły na polskie produkcje lat ostatnich po prostu. Widziałam zajawkę z pląsami gwiazdy Metra i piękny mundur na obdarzonym urokiem dresa Borysie i po tych kilku minutach mi się odechciało.
OdpowiedzUsuńMnie żaden aktor nie przeszkadza, dopóki się gdzieś nie zbłaźni. Szyc swoją drogą dobrze musiał w Wojnie polsko-ruskiej zagrać, że u niego ten urok dresa wciąż widzisz (uśmiałam się z porównania).
UsuńNigdy nie rozumiałam na czym polega wypychanie Nataszy Urbańskiej gdzie się da poprzez jej ‘’plecy’’ czyli ludzi, którzy za nią stoją. Barwa głosu- jak diva disco polo- niczym nie ujmuje, przeciętna do bólu. Śpiew też przeciętny. Grać w filmach nie potrafi, jako prezenterka programu ‘’taniec z gwiazdami’’ marna- co udowodniła, nawet w teledysku kręconym w Los Angeles w ramach projektu ‘’Poland why not’’- sztuczna do bólu, ok- tańczy bardzo dobrze, jest piękną kobietą i jest piekielnie, katorżniczo pracowita. Tyle.
OdpowiedzUsuńA wywiady jeszcze gorsze- zachowuje się jak naturszczyk, jak dziewczynka, dla której wszystko jest nowe i ona chce wszystkiemu sprostać, w oczach pustka, zero emocji na twarzy, kompletnie oderwana od tego jak ją ludzie poszczegają, ale chyba jej to nie obchodzi. Ona jest jak akrobatka- tu salto zrobi, tam na linie poskacze, tu pośpiewa jak trzeba piruet też wykręci. Tylko, że ludzie tego nie kupują. Bo nie ma wybitnego talentu i tyle. Tego nie da się wyuczyć. I nigdy się tym nie obroni, bo go nie ma. Więc nie rozumiem po co ją na chama pchają wszędzie...???? A film- zanim przeczytałam tytuł twojego postu wiedziałam, że klapa, bo tyle komentowano i jeszcze ani jednej dobrej recenzji tego filmu nie widziałam.Wszyscy twierdzą że to żenuła do potęgi entej.:(
Niestety masz rację w stu procentach, poległa na całej linii.
UsuńAle mają z mężem kasę, a mąż znajomych, którzy mogą i się kręci. Niestety ale zgaszam sie z wami dziewczyny. A ile utalentowanych osób nigdy sie nie wybije bo nie maja znajomości, bogatego męża etc.
UsuńA ja broniłam jej, bo miła, bo kobieca, bo zawsze druga, bo ten Józefowicz to jej daje popalić (nie wiem, ale jako tyrana sobie go wyobrażam), bo wciąż coś komuś udowadnia, bo wciąż boryka się z niską samooceną (tak mi na to wygląda), ja mam podobnie jak ona, tylko tak tańczyć nie umiem. Niestety, aktorka z niej marniutka, niech już lepiej się skupi na musicalach. A pieniądze i koterie od zawsze rządziły światem i nic na to nie poradzimy. Myślę, że Hoffman wybrał ją bo wydawała mu się w stylu heroiny dwudziestolecia międzywojennego. Nic z tego na ekranie nie widać, ani nawet tego, że jest tak oklaskiwaną i uwielbianą przez Warszawę artystką. Tego się chyba nie da zagrać, to trzeba mieć
UsuńByliśmy na tym filmie z klasą. Klasa humanistyczno-prawnicza, dyrekcja uznała, że taki film znać musi. No i generalnie przeżyliśmy taki sam zawód co na ślubach panieńskich a jedyne emocje wzbudził tekst "Czysta wódka ani munduru ani honoru nie plami"
OdpowiedzUsuńTo był najlepszy tekst z całego filmu. W ogóle ta scena najbardziej w stylu dwudziestolecia międzywojennego, poza tym film w ogóle takiego klimatu nie trzymał
UsuńChyba wybory lekturowe kładą polskie kino. Reżyser wie, że szkoły pomaszerują parami i reszta go nie martwi.
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Próbowałam oglądać Słuby panieńskie i nie zdzierżyłam. Nowatorski może i był, ale ja nie łapałam tej konwencji
UsuńBitwę sobie podarowałam, ale na Ślubach bawiłam się przednio, mnie ta forma puszczania oka odpowiadała.
UsuńWidocznie ja jestem bardziej konserwatywna jeśli idzie o inscenizacje czy adaptacje filmowe Fredry. To samo mam z Czechowem
UsuńJa tak przed chwilą skrytykowałam na blogu nowego Klossa. Porażka. Co się dzieje z tym polskim kinem?
OdpowiedzUsuńlecę poczytać. Tak myślałam. I znowu niestety
UsuńTo mówisz, że serial lepszy? Może jak deszcz zacznie padać to sobie zapuszczę...
OdpowiedzUsuńTo jest ten serial, a muzyka jaka. Zajrzyj pod ten link http://www.youtube.com/watch?v=g63V0VECf5E&feature=related
UsuńMam go, kupiłam w czasie zimowego pobytu w Polsce. Ale też słyszałam sporo krytyki. Muzyka fajna....
UsuńKrytykować można zawsze i wszystko. Film dobry na tyle, że straty czasu nie będzie, historia zajmująca i widać, o co szło
UsuńChciałam nawet ten film obejrzeć, ale właśnie obsada jakoś mnie nie zachęciła do niego specjalnie. I wcale nie żałuję, bo coś mi się wydaje, że ze starego, dobrego Hoffmana niewiele zostało.
OdpowiedzUsuńNatomiast zastanawia mnie obsadzanie w takich filmach osób kompletnie się do tego nie nadających. Ot taki Borys Szyc - wszak to aktor o licu dosyć komediowym, ewentualnie jakimś romantyczno-komediowym, na kawalerzystę to on mi nie pasuje ni w ząb. Natasza Urbańska - może i piękna, nieźle się rusza, w tanecznych scenach pewnie cudnie wywija, lecz tańcem nie da się nadrobić braków w warsztacie aktorskim - niestety.
Tak sobie myślę, że Józefowicz nie tyle faktycznie nie potrafił jej doradzić i nie orzekł kategorycznie, że ma w tym filmie nie grać, bo nie potrafi i się nie nadaje, lecz nie zrobił tego ze względu na genialną promocję zarówno jego żony oraz tych różnych widowisk, w których ona gra, a on je reżyseruje.
Szkoda, wielka szkoda, bo wielki potencjał został zmarnowany.
P.S. Aleksandra Domagarowa od czasów "Ogniem i mieczem" kocham miłością wielką. Jeśli obejrzę ten film to dla niego oraz ew. dla Lindy, którego też wielbię :)
Claudette - jeśli dla nich dwóch, to ci jakieś 15 minut starczy :-)
OdpowiedzUsuńCo ja tu jeszcze mogę napisać,żeby było odkrywcze, jak już wszystko jest powyżej?:)
OdpowiedzUsuńOd siebie dodam jeszcze dzwięk, ktory od zawsze w naszym kinie szwankuje, do tego, brak tłumaczenia z rosyjskiego. Ile młodych ludzi uczy się tego języka pytam???
Gdybym poszła na to do kina, byłabym zła. Urbańska sztuczna do bólu ( moze nie wierzy w szkołe Stanisławskiego???), Szyc, nawet przy największym wysiłku wyobrazni, nie pasuje do postaci przystojnego ułana ( co się stało z naszą estetyką???), jedynie Domagarov-i tu zgadzam się z ogółem- przystojny, jak zawsze. Tylko to nie zawodzi:)))
Szkoda, bardzo szkoda, bo mogło powstać coś ciekawego...
Jeszcze jedno:
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawe,że film nie jest wykładem o histori.Zakłada sie pewnie (i słusznie),że widz jest inteligentny przynajmniej w stopniu minimalnym i przyjdzie na seans juz przygotowany, ALE gdyby nie tytuł, to za cholerę bym się nie domysliła o co chodzi??? Starałam się spojrzec na film okiem obcokrajowca i spostrzeżenia mam mało ciekawe...
No właśnie, nie wiadomo, co czym ten film, bałagan tam straszny, ani historia nie ma tam wiele do powiedzenia, ani bohaterstwo, ani miłość, ani honor, ani nic. O niczym on jest.
UsuńSłabe tam wszystko, nawet muzyka, bo Dębskim spodziewałam się więcej