poniedziałek, 5 marca 2012

Krawcowa z Madrytu - o wojnie w hiszpańskim wydaniu

Kiedy myślę o II Wojnie Światowej - nigdy nie myślę o roli Hiszpanii w tym czasie. Kiedy myślę o latach międzywojennych, nigdy nie przyjdzie mi do głowy sprawa wojny hiszpańskiej, chociaż w Irlandii częściej, bo wielu Irlandczyków brało w niej udział, przewija się dużo wzmianek o tym w biografiach pisarzy czy dramaturgów, w sztukach teatralnych, na przykład jednej z moich ulubionych 'Dancing at Lughnasa' Briana Friela.
Hiszpania jest dla mnie krajem mało znanym, jej historia, przywódcy, niepokoje wewnętrzne - tyle, co z lekcji historii i literatury, ale bardzo okrojona to wiedza.
Tym bardziej zapałałam rządzą, kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki. Temat wydawał mi się ciekawy, czasy jeszcze bardziej, pomysł, jak i zarys fabuły - po prostu czułam przez skarpety, że to coś dla mnie.
Jakże się NIE zawiodłam!!! Czytanie tej powieści to jeden z najprzyjemniejszych chwil tego ponurego, deszczowego i niezwykle wietrznego okresu zimowego, gdzie daleko nam było do ujutnych obrazków śniegu i skrzącego mrozu, za to mokro, przenikliwie zimno (wiatr powoduje, że temperatura odczuwalna jest dużo niższa od tej na termometrach) i jakoś tak smutno. 


W Krawcowej z Madrytu poznajemy historię Siry, która najpierw opowiada o swoich czasach młodzieńczych, terminowaniu u znanej madryckiej krawcowej, potem o pierwszych miłosnych przygodach, zabiera nas ze sobą w podróż do Maroka, gdzie spędza kilka lat i jest to bardzo burzliwy czas na początku, potem z powrotem do Madrytu, jeszcze Portugalia, a wszystko to raz na spokojnie, raz awanturniczo wręcz, raz szpiegowski wątek, a zaraz potem obyczajowy.
Ta powieść ma wszystko to, co dobre czytadło - w dobrym tego słowa znaczeniu - powinno mieć.
Dodatkowo, co mnie zafascynowało, nazwiska polityków i ludzi, którzy przewijają się w jej pracowni krawieckiej, otoczeniu znajomych czy w mieście, są prawdziwe, można je na Wikipedii znaleźć.


I tak, dużą rolę w powieści gra Juan Luis Beighbeder (za zdjęciu wyżej), który najpierw był najwyższym komisarzem w Maroku, a potem krótko Ministrem Spraw Zagranicznych Hiszpanii. Albo szwagier Franco - Ramon Serrano Suner (ten w mundurze z białymi włosami, które były jego znakiem rozpoznawczym). Nigdy o nich nie słyszałam, ale czytając tę powieść, wygooglowałam i spędziłam jeden z poranków na poznawanie nieznanej mi historii Hiszpanii.

Poza tym Maroko też dla mnie obce, teraz jakże warte poznania i odwiedzenia nawet, chociaż mnie kiedyś nie ciągnęło w tamte strony. Po przeczytaniu powieści zapałałam chęcią odwiedzenia tych miejsc, poczucia klimatu i zapachu tego kraju. Córka była, teraz jej opowieści mają dla mnie inny sens, pełniejszy sens.

Książka ma w sobie tyle smakowitych kąsków, że boję się, że o którymś zapomnę. Sira jest krawcową, więc dużo jest o modzie, materiałach, szyciu, technice łączenia, tamtych trendach. Nie lubię o modzie za dużo, ale tyle, co tu było, akurat. Poza tym tło społeczne, bardzo poznawcze, ale nie nachalne. Kiedy myślimy o tamtych czasach widzimy siebie w samochodzie bez dachu, w pięknych sukniach na balu, w misternie ułożonych włosach, z czerwonymi ustami i takimi paznokciami, z tragarzami i służbą na podorędziu - bo w marzeniach nigdy nie postawilibyśmy się na pozycji posługaczki, szofera czy kobiety jedzącej obierki, mieszkającej w suterenie kamienicy czynszowej. Takich ludzi przecież było więcej. Dlatego pewnie tak lubię seriale brytyjskie takie jak: Upstairs Downstairs czy Downton Abbey, bo one opowiadają i o służbie, i o 'państwu' , którzy są równorzędnymi bohaterami opowieści. Tutaj też widzimy blichtr wyższych sfer, ale i 'zaplecze', a także urzędników, handlowców, policjantów i tak dalej. Jest więcej ciekawych, krwistych postaci, ale nie chcę wszystkich wymieniać, bo odbiorę Wam frajdę czytania.
Warto poświęcić kilka wieczorów na historię krawcowej, a nawet kilku, z Madrytu. Znajdziecie w niej wszystko, co najbardziej pożądane w prawdziwej powieści z krwi i kości - miłość, wielkie salony, małe ciemne mieszkanka, wielką politykę, podróże, konflikty i życie, takie jakie ono było w tamtych czasach.
Powieść ta przypomina mi, co mnie w czytaniu zachwyciło, kiedy byłam dzieckiem. Znacie to uczucie, otwieracie książkę, a ona Was prowadzi w nieznane miejsca i wprowadza do świadomości ludzi, uczucia, zapachy, przedtem Wam całkiem obce. I już nic nie jest takie samo. Magia

O książkę poprosiłam panią Bognę ze Świata Książki i jestem bardzo wdzięczna, że mi ją wysłała, chociaż nie jestem bardzo aktywnym współpracownikiem, bo narowisty ze mnie recenzent. Tak się cieszę, że ją przeczytałam.
Na końcu dodam, że Świat Książki wydaje powieści tak, jak ja lubię - druk przyjaznej wielkości, odstępy wierszy też, książka gruba, ale układa się w rękach i okładka, nie tylko adekwatna do treści, ale obiektywnie ładna i nie obciach ją w ręku w publicznym miejscu trzymać. Podobna w stylu do hiszpańskiej wersji, czyż nie?

Jest to piąta książka przeczytana w ramach wyzwania Z półki

23 komentarze:

  1. Mnie osobiście w oko bardziej wpadła polska wersja okładki. W ogóle ostatnimi czasy polscy graficy radzą sobie naprawdę dobrze. Co do książki, Hiszpanii nie znam prawie wcale, więc z wielką przyjemnością zapoznałabym się z tą książką, bo czy jest coś lepszego, jak poszerzanie horyzontów poprzez wyśmienitą książkę ? :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się bardziej podoba polska okładka. Ale jeśli chodzi o grafików generalnie, na razie nie mam za co ich chwalić tak gremialnie, niestety wygląda na to, że kobieta przy oknie lub na tle morza tyłem z rozwianymi włosami (siedząca na piasku), króluje

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie, wpisuje na listę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak na tę powieść się zasadzam od jakiegoś czasu:)Tylko zawsze coś mi wypadnie po drodze. Poza tym Świat Książki wydaje dość ciekawe powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, wiem, jak to jest, człowiek ma wiecznie coś w kolejce, zasadza się i zasadza, szkoda by było jednak ostatecznie jej nie dopaść. Zachęcam

      Usuń
  4. Pewnie po proszę o egzemplarz recenzencki:) bo tak to się nigdy nie zasadzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. poproszę - coś spacja się zaplątała

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny - jak się dostaje te egzemplarze do recenzji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem właściwą osobą do dawania takich rad, bo nie mam doświadczenia. Z Panią Bogną los mnie zetknął przy okazji jej pomocy (darowizny) dla polskiej biblioteki w Irlandii.

      Usuń
    2. Ja np. nawiązałam współpracę z tym wydawnictwem po wzięciu udziału w konkursie. Zaproponowali mi stałą współpracę i co jakiś czas mogę sobie coś wybrać.

      Usuń
  7. Też, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach, zwróciłam na nią uwagę. Nie podejrzewałam jednak, że może zrobić na kimś aż tak pozytywne wrażenie:) Dobrze wiedzieć:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakoś czułam, że dla mnie i się nie pomyliłam, ma świetny klimat

      Usuń
  8. :) bardziej odpowiada mi pierwsza okładka, szkoda tylko, że nie znam hiszpańskiego :) Jednak nie sądzę, żeby mnie zainteresowała ta tematyka, zwłaszcza, że jak przypuszczam ( mogę się mylić) wszystko krąży wokół mody i śmietanki towarzyskiej, dla której krawcowa szyje, a historia jako taka jest tu tylko pięknym dodatkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, na pierwszym planie jest historia tej dziewczyny, wojna i rozgrywki polityczne, potem tło społeczne, a krawiectwo się przewija, bo ona ten zawód uprawia. Nie jest przesadnie dużo o modzie, zresztą ja też tego nie lubię i bym nie zdzierżyła takiej książki. Śmietanka towarzyska jest, ale kontakty są tam w pewnym celu a poza tym w jakimś towrzystwie trzeba się obracać. Tyle, że ona ma pełen przekrój, bo i Niemcy, i Anglicy, bogaci, biedni, znajomi z Maroka itd

      Usuń
  9. Od dawna mam już tę książkę na oku. Bardzo chcę ją przeczytać. Czytałam jak Monika z błękitnej bibloteczki się nią zachywacła. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie utwierdza w przekonaniu, że muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolko - nie widziałam tej recenzji u Moniki, co więcej nie mogę jej nawet teraz znaleźć. Może gdzieś wspominała o niej. Ciekawa byłam, co ona napisała, co się jej podobało.
      Jak dla mnie, powrót do powieści per se

      Usuń
  10. Po Twojej recenzji chyba zacznę żałować, że nie dałam tej książce szansy... Chyba już żałuję. Lubię takie historie, które przeplatane są tematyką wojenną, a jeszcze jak to wszystko "ma ręce i nogi" (że tak powiem), to aż miło zabrać się za taką lekturę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic straconego, jeśli lubisz takie książki, to coś zdecydowanie dla Ciebie. Ona ma w sobie łatwość opowiadania historii, nie ma dłużyzn, nudnych momentów, bardzo mi pasowała

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale sie wstrzeliłam! Właśnie dziś ją dla mnie w Merlinie zapakowali i we wtorek juz powinnam ją miec! Zamowiłam ją bo włąśnie potrzebuję przeczytać takie czytadło, koniecznie grube, któe na parę dni oderwie mnie od moich myśli. a tu jeszcze taka recenzja! Ciesze sie ogromnie ze ja opisalas,teraz wiem ze dokonoalam dobrego zakupu! Pozdrawiam
    Monique

    OdpowiedzUsuń
  13. Monique - oj to trafiłaś w dziesiątkę. Będziesz zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na razie daję tylko sygnał, że dotarłam na miejsce :) Potem się rozglądnę :)

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam