Ja wiem, że nikomu się nie chce słuchać 'czyjejś' muzyki, w sensie, czyichś fascynacji muzycznych, ale kto wie, może i Wam się spodoba?
Przyleciała do mnie ta płytka jakiś czas temu, ale nie chciałam o niej pisać, dopóki nie wysłucham milion razy i nie przekonam się, czy mogę, po raz nie wiem który, piać zachwyty. Inaczej sobie nie wyobrażałam, nie zdarzyło mi się tak, żebym jakieś płyty Anny Marii Jopek nie polubiła, ale wiadomo - jedne bardziej do serca trafiają, inne mniej.
Nie wiem, czy ja to kiedykolwiek opowiadałam, ale uwielbiam tę artystkę, chociaż nie zawsze tak było. Kiedyś denerwowało mnie, że w wywiadach pieści się z głosem, kiedy coś mówi i wydawała mi się taka trochę dzidzia-piernik. Daaaaawno to było, na samym początku jej kariery. No i Kydryński junior mnie wkurza jakoś, tak za nic, niestety czasem tak bywa. A, że oni kiedyś ciągle razem, więc się udzieliło w jej stronę też. Aż przyszedł taki czas Wielkanocny, kiedy mąż wyjechany był w Irlandii, ja sama w domu z dziećmi, Wojtkowi się buty rozwaliły, lodówka popsuła, pieniądze z banku od męża nie weszły na konto, jedzenie się psuło w tempie natychmiastowym, bo upalne to były święta (tak, tak, osiemnaście stopni na termometrze) - skracając historię - podłamałam się. Mimo braku gotówki postanowiłam dzieciom kupić tzw 'zajączka', czyli drobne prezenty. Nie mogłam liczyć na żaden dla siebie, co mnie dodatkowo jeszcze bardziej rozkleiło. Weszłam do sklepu z zamiarem kupienia książki dla córki, wyszłam z Harrym Potterem pierwszym tomem i pierwszą Grocholą, wtedy jeszcze zupełnie nieznaną dla siebie. Wojtkowi poszłam kupić Fasolki na płycie, a wyszłam z czym innym dla niego i z Nienasyceniem - płytą Anny Marii Jopek dla mnie. Wcześniej miałam już Bosą i zupełnie oszalałam na jej punkcie. I tak zaopatrzona przeszłam przez święta bez sznura przygotowanego w szafie. Po prostu czytałam, dzieci bawiły się na podwórku, a w tle leciała ta płyta. A co się popsuło, wyrzuciłam do kosza bez 'wyrywania włosów z głowy', bo przecież miliony głodują. Znieczuliłam się po prostu tą muzyką. Nabrałam dystansu do problemów.
Ta piosenka szczególnie mi pomogła i zatrzymała złe myśli, wróciłam na właściwe tory myślenia. Wiadomo, że w zaklętym kręgu czarnowidztwa można by bez końca.
Sobremesa jest inna w stylu, ale nie odbiega od 'myśli przewodniej' wokalistki. Są tu piosenki, które dodają energii, które dają wytchnienie albo prowokują marzenia.
Myślę, że Anna Maria Jopek to jest jedyna wokalistka obecnie, która jest gotowa, tak jak stoi, wejść na arenę międzynarodową i nie będzie obciachu. Ani językowej bariery. Po portugalsku śpiewa tak, że mi serce w pięty idzie. Nie wiem, o czym, ale czuję wibracje.
A ta piosenka daje mi rano tyle energii, że chodzę jak ten królik z Duracella
Nie jestem krytykiem muzycznym, nie umiem pisać o dźwiękach, harmoniach itp. Umiem tylko powiedzieć, że kiedy jej słucham, moje emocje sięgają zenitu, czasem skaczę, czasem płaczę, czasem po prostu bujam w takt z zamkniętymi oczami.
Byłam na koncercie przed samym wyjazdem, odbywał się nad Zalewem w Siedlcach, gdzie ówcześnie rezydowałam. Fantastyczny. Wokalistka z klasą, to i koncert taki.
A poza wszystkim uważam ją za jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie znam. Taka kompletna. Prawdziwa. I już nie ma maniery pieszczenia głosem, za to zyskała taka klasę, jaką niewiele wokalistek ma. Tak się cieszę, że jest
Choć sama tej Artystki nie słucham szanuje ja za to, że jest tak oddana swojej stylistyce, niezmienna, nie ulegająca trendom. Z drugiej strony cenię ja za otwartość jaka się wykazała biorąc udział w nagraniu piosenki ze Sweet Noise, całkiem nie z jej bajki. Pozdrawiam cieplutko i jakoś tak ostatnio optymistycznie!
OdpowiedzUsuńOddana stylistyce, ale się jednak zmienia, ja to widzę, bo znam jej wszystkie płyty. Poza tym gra z tak wieloma muzykami, że się w głowie kręci.
UsuńKasiu, przybij piątkę! Słucham Sobremesy od Gwiazdki. Nie powiem, która piosenka mi najbliższa, bo to się zmienia. Ale mogę na dziś wskazać "Tylko tak mogło być".
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoimi spostrzeżeniami. Klasa i styl. Portugalia jej służy. "Upojenie" było dla mnie bardzo ważne.
Mam podobne spostrzeżenia na temat stylu wypowiedzi AMJ. Dawniej czułam dysonans między pięknie ustawionym głosem wokalistki i dziecinną manierą w wypowiedziach pozamuzycznych. Odeszło w przeszłość.
Marcin Kydryński ma taką "urodę", że przyciąga lub mocno dystansuje. Jego Siesty w radiowej Trójce (niedzielne) są niezłe.
Pozdrawiam!
ren
Tamaryszku - z Marcinem masz rację. Jego Siesty tak, jego maniera 'wiem wszystko teraz Wam powiem' mnie denerwuje, chociaż już sama nie wiem, co tak naprawdę, bo ja lubię ludzi, którzy wiedzą wszystko :-) A może po prostu wydaje mi się za idealny i mu zazdroszczę? Podprogowo haha
UsuńNa początku zachwyciła mnie Lizbona, ale potem, masz rację zależy od nastroju, raz ta raz inna piosenka. Zresztą i starsze odkrywam wciąż na nowo.
heh twiedzisz, że nie nie jesteś krytykiem muzycznym i nie znasz się na dźwiękach a Twoja receznja jest bardziej przekonywaująca niż niejedna "profesjonalna"... Czyż nie nauczycliśmy się już pisząc o książkach, że pisząc o uczuciach czasem trafniej jesteśmy w stanie coś powiedzieć o książce niż rozbierając ją na czynniki pierwsze? A Jopokowej mam sporo, ale w sumie dawno nie słuchałem - muszę coś pogrzebac w szafce :)
OdpowiedzUsuńprzynadziei - masz rację, że okiem i szkiełkiem rozbierane recenzje książek, muzyki czy filmowe, nie są bardziej interesujące, dla mnie nie są, bo ja chcę zobaczyć emocje u innych i chcę emocje wykazać u siebie. Czy można zmierzyć zachwyt? No, ale krytycy zawodowi potrafią to merytorycznie udowodnić, co nie znaczy, że się zawsze z nimi zgadzamy.
UsuńBardzo lubię Annę Marię Jopek, a "na dłoni" - przepiękna!:)
OdpowiedzUsuń