Obejrzałam dzisiaj, wreszcie miałam okazję. Tyle się nasłuchałam dobrych opinii, zdążyłam zapomnieć o nich i dobrze, bo film obejrzałam 'na czysto', nie skażona czyimiś ochami i achami, czy odwrotnie, utyskiwaniem na treść czy poziom. Nie żeby w tym przypadku były złe recenzje, po prostu czasem lepiej być z dala od wszystkich głosów mądrych i niemądrych, odebrać film na żwyca i dać się porwać. Albo nie.
Nie jest to kino łatwe, ale cóż, tylko w dawnych czasach miało li tylko bawić. Teraz ma też misję, czasem porusza aż do trzewi, czasem tylko przeponę podczas nagłego śmiechu, w każdym z tych przypadków dobrze, jeśli jest mądre. A to mądry film. O dorastaniu do swojego życia, o otwieraniu oczu, o tym, jak to czasem historie przydarzają się nam, a nie innym i też o tym, że nic nie jest proste, chociaż mogłoby być, gdyby tylko człowiek tak wszystkiego nie komplikował. I o mądrości mówienia prawdy, że wyzwala. O tym, że nie zawsze wszystko dobrze się kończy, ale można wyciągnąć wnioski z potknięć.
Bardzo poruszyła mnie ta historia. Może dlatego, że moje powroty do domu rodzinnego też tak wyglądają. Albo i jeszcze gorzej. Płakać mi się chciało i bolało w okolicach serca, wrażliwa struna mocno została szarpnięta. Film prawdziwy, nie przerysowany, nie ma tam rwania włosów z głowy, przez to chyba jeszcze bardziej trafia prosto do serca. Czasem ma się wrażenie, że to paradokument z naturszczykami w roli głównej. To zaleta. Chociaż trudniej się oszukiwać, że to tylko film, co w moim wypadku akurat bolesne było.
Nie ma żadnego zbędnego dialogu, sceny, postaci. Naprawdę warto obejrzeć. Nie z popcornem i colą, raczej nalejcie sobie lufę.
Tomasz Kot rewelacyjny, aż trudno uwierzyć, że on tutaj i on w To nie tak jak myślisz kotku (który uważam za najgorszy film polskich w każdej kategorii) to ten sam człowiek. No, ale nawet najlepszy tony łajna nie podźwignie.
A swoją drogą, słyszeliście, że producent pozywa Raczka o straty finansowe, gdyż ten zjechał film Kac Wawa? Paranoja. I obciach dla tego człowieka. Tu można o tym poczytać
Cieszę się, że Tobie również ten film przypadł do gustu:) Czy Ciebie również powaliło zakończenie? Sama miałam w rodzinie mojej mamy podobne stosunki między ojcem a dziećmi, także też odbierałam ten film trochę osobiście. Niełatwy, ale mądry.
OdpowiedzUsuńPowaliło, to pukanie do drwi to jak pukanie do serca. Bardzo poruszający.
UsuńPodziwiam Cię, Kasiu, że z dala od kraju, a jesteś na bieżąco z polskim kinem. Ja tę działkę praktycznie odpuściłam. Wiem, że czasem tracę i gubię, ale trudno. Teraz był TOP-10 z serialami i zdałam sobie sprawę ze swojej obecności na bocznym torze. Ale w wiosennym słoneczku wszystkie problemy są problemikami. Pozdrawiam cieplucho:)
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu, z Twoim obłożeniem dnia, też bym nie dała rady za wszystkim nadążyć. Gdybyś jednak poświęciła czas na ten film, nie zawiodłabyś się
UsuńJuż od jakiegoś czasu planuję obejrzeć ten film i ciągle to odkładam. Zachęciłaś mnie. Lubię takie filmy dające do myślenia. Tomasza Kota też lubię:)
OdpowiedzUsuńKarolko - to jest dobry film i warto się nad nim pochylić, pomyśleć. Mnie potrzeba rozrywki, ociągałam się, ale TV za mnie to załatwiła, puścili dzisiaj, kiedy i tak stałam przy desce do prasowania. A ja przy tej czynności bardzo się potrafię skupić na oglądaniu, paradoksalnie.
OdpowiedzUsuńPiękny film, zgadzam się z Twoim odbiorem. Klasa. Wszystko na swoim miejscu, głębia. Kot, który kojarzył się do tej pory z głupkowatymi komediami - stworzył niesamowitą rolę. Zakończenie wycisnęło mi łzy z oczu. Rozgrzeszenie. Bez słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
o rozgrzeszeniu nie pomyślałam, w sensie tego pukania na końcu. Ciekawe spotrzeżenie
UsuńOjcowskie rozgrzeszenie. Przebaczenie. Ja miałam takie skojarzenie, nie wiem, czy słuszne. Jak ksiądz w konfesjonale... Ale dobry film niesie różne możliwości interpretacji.
UsuńPozdrawiam!
Ojcowskie mówisz? Ale my nie wiemy, kto komu co powinien wybaczyć? Może obaj zawinili? Trudno uwierzyć, ale ojcowie też potrafią życie zniszczyć
UsuńKasiu, ja tylko dzielę się z Tobą luźnymi wrażeniami. Film widziałam dosyć dawno, więc nie jestem w stanie wgłębić się w treść na tyle, by stwierdzić, kto zawinił i w czym. Z tego co pamiętam ojciec miał do syna żal - i to jest fakt, możemy oceniać, czy słuszny to był żal, czy nie. Dlatego ostatnią sceną odebrałam tak, jak odebrałam.
UsuńUjęła mnie niejednostronność obrazu. Zapewne każda ze stron miała swoje racje w tym konflikcie. Nie odebrałam "Erratum" jako czegoś jednostronnego. Ciężko opowiedzieć mi się po którejś ze stron. Masz prawo do osobistego odbioru i własnych ocen, tak samo, jak ja.
Oleńko - oczywiście, że masz prawo do odbioru osobistego, przecież ci go nie odbieram swoim spostrzeżeniem, po prostu polemizuję. Zresztą powiedziałam, że ciekawe to porównanie pukania do rozgrzeszenia, ale gdyby iść tym tropem, to puka, czyli daje rozgrzeszenie syn. Na litość boską przecież ja cię nie ograniczam w ocenie ani nie obrażam, po prostu rozpatruję to, co powiedziałaś poprzez pryzmat mojego odbioru.
Usuń(mnie chodziło o to odpukanie ojca - synowi). Zresztą - nieważne, chyba nie zrozumiałyśmy się wzajemnie. Musiałabym zobaczyć film raz jeszcze.
UsuńTakże rozpatruję i polemizuję. Tylko.
Aaaaaa, umkło mi. Nie widziałam odpukania ojca, nie zauważyłam. Widziałam jak przykłada policzek do drzwi i pukanie Kota. Nieuważna jestem
UsuńTrzy razy ogladalam i jeszcze duzo razy obejrze.Dla mnie to film niesamowity, wieloplaszczyznowy, kameralny. To chyba debiut rezyserski, jezeli sie nie myle.Oby wiec rezyser nie nabral niepotrzebnej maniery. Troche mi sie Erratum kojarzy z adaptacjami Whartona.Ciesze sie, ze Ci sie podobal.
OdpowiedzUsuńMowisz, ze Kot jest najgorszy w "To nie tak jak myslisz.."?
Zobacz "Wyjazd integracyjny"... Po Erratum wiem, ze moze wiecej, nie tylko plytkie komedyjki:)
PeeS:
Raczek ma racje. Tez jestem za takim rozwiazaniem:)
Wyjazd integracyjny widziałam tylko zajawki i chyba spasuję, nie dla mnie te kwiatki.
UsuńTak, to jest debiut, cieszę się na kolejne
Już wrzuciłam do koszyka w Merlinie!
OdpowiedzUsuńA co do pytania zadanego u mnie - zacznij czytać tutaj:
http://kuchnia-literacka.blogspot.com/2012/03/nagrobek-szymborskiej-czyli-zaproszenie.html
i już wszystko będziesz wiedziała. Naprawdę śliczna historia - zapraszam!
A do tego ten film w sumie za grosze, bo na Merlinie 20 cos złotych, dobra cena na polskie filmy. Lecę zajrzeć na tę stronę, którą wskazujesz
Usuń