Nie wiem, jak zacząć. Pewnego ranka, wcześnie obudzona, cały post sobie w głowie ułożyłam, ale zimno było i nie chciało mi się wstać i go od razu zapisać. Uleciał.
Tak się wtedy z myśli wystrzelałam, że teraz mam pustkę. Szczerze mówiąc pewnie dlatego, że mam stracha - teraz się ukaże moje prawdziwe oblicze głupka i nic już nie będzie takie samo. Nic na to nie poradzę, że mimo Pilcha, którego kocham miłością prawdziwą, a on znowu kocha JĄ, nie udało mi się tej miłości metodą kropelkową, ani żadną inną, zaabsorbować Nie pomogło też, ze peany pieją na temat autorki i jej talentu. Chwytałam się wrażeń ze 'spotkania' z samą Masłowską w wywiadach i programach telewizyjnych. Nic. A nawet jeszcze gorzej.
Nie dla mnie Masłowska, koniec i basta.
Płakać mi się chce, że ja jej geniuszu nie widzę.
Oglądam 'Halę Odlotów', widzę jak Janowska (którą bardzo cenię), prawie w kucki (z wrażenia) z nią rozmawia i też bym tak chciała, na kolanach czytać i ręce do nieba wznosić, jaki to ja mam przed sobą dar twórczy i szczęście, że ten dar mogę oczami, w formie liter wchłaniać.
Zamiast tego słuchałam 'Kochanie, zabiłam nasze koty' i jedna tylko myśl mi w głowie buzowała, rosła i bąblowała jak woda w jacuzzi - co za porąbana powieść!
Tylko dlatego, że interpretacja Katarzyny Dąbrowskiej była tak udana, nie rzuciłam tego w połowie. Gdybym czytała książkę, na pewno tak właśnie by się stało.
I pomyśleć, że wpadłam w rozpacz w Empiku, że moja walizka podręczna okazała się za mała, zeby kupić książkę (duży format i twarda oprawa) i ją do siebie przez pół Europy zawieźć. Młoda pisarka świadkiem, może pamięta, jak jej w 'rękaw płakałam', że musiałam odłożyć.
Piszę to wszystko, żeby wykazać, że się bardzo starałam, zaczynałam pełna entuzjazmu i wiary, graniczącej z pewnością, że oto nadszedł czas, kiedy się zakocham w tej pisarce. Tyle milczała, urodziła dziecko, dojrzała, zmieniła się zapewne, teraz się dogadamy!
Pani Dorota płakać zapewne nie będzie, że we mnie czytelniczkę straciła, ale mnie jest przykro, że się z nią nie zestarzeję, że nie będę czekać na kolejne jej powieści, bo mnie po prostu jakieś deliryczne, namolnie nawracające, pełne słowotwórstwa historie nie chwytają za serce i nie rajcują.
Działa to na mnie depresyjnie. Słuchając tego czułam się tak, jakbym w mokrych majtkach z basenu wyszła, ubrała spodnie i nie mogła usiąść, bo będzie plama na tyłku. Jak ogórek kiszony, ciepło, mokro, buzuje i wyjścia nie widać. Samotność, jakieś poplątane osoby, senne wizje, może i fenomenalne quoty, ale nie tego szukam w powieści par excellence.
Ratowałam się jeszcze odsłuchaniem kilku wywiadów, ale osobowość Doroty Masłowskiej jest taka jak jej powieści i tak samo dokładnie na mnie działa - autorka nie patrzy rozmówcy w oczy, kiedy odpowiada na pytania. Zacina się, co u mnie od razu powoduje przebieranie nogami, jakbym chciała jej pomóc, nie dość, że nie ma kontaktu wzrokowego, to jakoś tak łypie na boki, jakby te jej odpowiedzi nie były szczere, ale wydumane, wymyślone, jak te jej opowieści i nowe słowa.
Jestem bardzo wyczulona na mowę ciała i znowu mam to uczucie mokrych gaci na środku miasta, dyskomfort okropny, wręcz wpadam w dół wielkości Kanionu Kolorado.
Do niczego mi to nie potrzebne.
Pilch nie Pilch, sto Nike i milion paszportów mogłaby dostać, nie przekonam się i więcej próbować nie będę.
Siedzę teraz z buzią w podkówkę, ale nic na to nie poradzę, najbardziej lubiana koleżanka w klasie do gustu mi nie przypadła.
Idę sobie, co będę tu tak sama siedziała.
P.S. Celowo nie piszę tu, o czym ta powieść jest. Nie potrafię. Poza tym nie mam zamiaru znowu majtek w basenie moczyć.
Nie zgadzam sie tylko w jednym- na mnie nie dzialala ta powiesc depresyjnie,nie wydaje mi sie w ogole przygnebiajaca..a zwyczajnie niezrozumiala...do reszty zgadzam sie, nie dla mnie geniusz tej pani, nie rozumiem jej ksiazek. Nie potrafie sie zachwycic ani wklimic i nie wiem o co chodzi w motywach, placze sie i gubie i mam te uwierajace wrazenie ze pisarka tylko wie o co chodzi.
OdpowiedzUsuńMonika, bo to chyba trzeba na tych samych falach odbierać co ona, z tej samej planety być, ja widocznie lata świetlne odpłynęłam i już nie wiem, o czym ona do mnie
UsuńTo nie kwestia wieku na pewno. Tylko planety zamieszkania umyslu.
UsuńŁadnie powiedziane:) 'planeta zamieszkania umysłu' ;) Dla mnie zupełnie nieosiągalna ta planeta.
UsuńKarolko, dla mnie też poza zasięgiem
UsuńO rany, uwielbiam Twoje porównania! :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie dobrze, że to wersja audio, a nie sama książka, bo mogłabyś żałować, gdybyś wcisnęła do walichy książkę, która zajmuje 4x więcej miejsca, niż powinna [marginesy, czcionka, interlinia - masakra].
Ja akurat dałam się "kupić" tą krótką powiastką. Lubię Masłowską, analizowałam ją ze wszystkich stron w ramach licencjatu i choć początkowo przeklinałam promotora, że mnie do czytania głupot zmusza, po którejś lekturze przełamałam się i znalazłam to, czego szukałam. Teraz mam nawet w planach stare książki Masłowskiej, które grzecznie z półki na mnie spoglądają. No lubię ją, i już, kurde!
Futblolowa, ależ ja wierzę, że można ją lubić, tylko tak jak pisałam wyżej Monice, trzeba być z tej samej planety. Nie takim samym czlowiekiem, ale z tego samego kurczę układu słonecznego. Może ja za stara jestem, wiesz, ja na Zoli chowana, tu trzeba być pewnie bliżej pokoleniowo
UsuńTo chyba nie 'starość' ma tu znaczenie, a właśnie to ogólne czucie klimatu, odbieranie na tych samych falach, akceptacja specyficznego języka itd.
UsuńPamiętam taki dialog, dotyczący Masłowskiej, który rozegrał się na mojej uczelni.
- Jezu, to czemu oni jej Nike dali?
- Jak to czemu? Żeby nie wyszło na jaw, że jej nie zrozumieli ;)
I coś w tym jest!
Moze nie 'planeta' (to z kosmosem: Mars, Venus i umyslami kosmicznymi: mala glowa, mokre majtki sie kojarzy) ale odpowiednia 'perspektywa' (nie tylko babska) decyduje :D
UsuńPozdrawiam
Futoblowa, myślę, że jadnak dojrzeli w niej to, czego po prostu niektórzy czytelnicy nie widzą, ale nie wiem, czy to jest oznaka 'inne planety' czy niedojrzałości czytelniczej, nie potrafię dojść. Bo ja w tym NIC nie widzę, poza niewątpliwie świetną obserwacją współczesności, ale też skrzywioną jakoś, mroczną
UsuńA co do Maslowskiej jako osoby ktora udziela wywiadow to widzialam chyba jeden i kojarzy mi sie z takim dzieckiem w przedszkolu, ktore nigdy z nikim sie nie zaprzyjaznia,niby jest ale jakby go nie bylo, chodzi wlasnymi drogami, powiesz czesc i ma to w dupie ( zawsze byl ktos taki w grupie przedszkolnej)
OdpowiedzUsuńMonika, trudno oceniać, bo jednak nie znam osobiście, ale tak przez szklany ekran - niepokoi mnie, opancerza się, jest a jakoby jej nie było.
UsuńNo dokladnie.
Usuńjestem w 1/3 bo czytam na DKK i po pierwszym szoku zaczynam szukać w tym jakichś rzeczy, które mógłbym wskazać jako wartość literacką/czytelniczą...
OdpowiedzUsuńprzynadzie - jak Cię znam, doszukasz się na pewno, bo nie jesteś taki emocjonalny górnik dołowy jak ja.
UsuńRobert nie warto się męczyć to makabryczna młócka emocjonalna niestety.Smok
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=LMlc7A2IZ5o
OdpowiedzUsuńPodziwiam,że się aż tak skatowałaś. Ja od czasu Wojny, której przeczytałam jedynie kilk stron, o tej pani nie pamiętam. Nie dla mnie takie nastroje ;)
I jak powyższy link przekonuje, ta pani mówić też nie potrafi...
Aniu, weszłam i od razu 'gacie zamoczyłam'. Jak można mówić patrząc w sufit na zmianę z łypaniem na boki, co to jest?
UsuńWojny też nie przeszłam
mi się podobała, aczkolwiek jest to słowotok i opowiadanie jak na speedzie, ale takie jakieś drażniące, a ja czasami lubię jak mnie denerwuje, a nie jest jakieś miałkie.
OdpowiedzUsuńfutrzaku, kiedy nie jest bełkotem, nie musi być od razu miałkie, weź 'Korekty' chociażby, albo powieści Amy Tan
Usuńznalazłam taki link z antykwariatu, może sie przyda. (Dotyczy Rabskiej)
OdpowiedzUsuńhttp://www.books-troszkiewicz.com.pl/sklep/produkt-27642/idx.html
Masłowska mnie nu zy i dołuje, najnowszej nie znam
Pozdrawiam Bea
Bea, dzięki wielkie. Przydałoby się, gdyby nie to, że mam już tom drugi, muszę dokupić tylko pierwszy. Ale dzięki za czujność
UsuńNo dobra, przyznam się, że ja Doroty Masłowskiej nie znam. To znaczy nazwisko znam, bo któż nie zna, ale nie znam książek. "Wojnę polsko-ruską..." zaczynałam kilka razy i zawsze rzucałam po kilku stronach. "Kochanie, zabiłam nasze koty" mam na e-czytniku i próbowałam czytać i znowu porażka. Ja nie chcę jej krytykować, bo skoro tyle osób się nią zachwyca to pewnie coś w jej książkach być musi. Ale to prostu nie moje klimaty. Nie pomaga nawet fakt, że widziałam ją w "Hali odlotów". Co więcej, jak jej posłuchałam, zwłaszcza tej dziwnej maniery w głosie, jakby seplenienia, to już całkiem straciłam ochotę na czytanie. Być może kiedyś zrozumiem i docenię ... ale póki co ... pass.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))
rr-odkowa - Hala odlotów moim zdaniem zaszkodziła, bo tam najbardziej było widać właśnie manierę i nie chodzi mi to o seplenienie, bo to nie od niej zależy. Bardzo chciałam, ale nie po drodze nam z panią Dorotą i już nic tego nie zmieni. Muszę uwierzyć na słowo, że jest wielka. Nie dorastam widocznie
UsuńZ uśmiechem przeczytałam Pani wpis, bo z Masłowską mam podobny problem. Zanęcona pochwałami na jej temat, przeczytałam kiedyś "Wojnę polsko-ruską"... i nic. Wygibasy słowne, a pod nimi nic, co by mnie poruszało, zatrzymywało, czy zastanawiało. Ostatnio, chciałam zrobić kolejne podejście do Masłowskiej, przeczytałam kilka stron "Kochanie..." w księgarni... i odłożyłam na półkę. Póki co nie rozumiem, dlaczego Masłowska Wielką Pisarką jest:)
OdpowiedzUsuńSzukam słów - ale się nie zniechęcaj moim gadaniem, moze znajdziesz tam jakiś sens
UsuńTeraz ja mam mokre gacie i chyba nawet plamę na suchych spodniach :/ Nie czytałam nic pani Doroty, obejrzałam "Wojnę" i kilka z nią-Masłowską wywiadów. Film dość oryginalny, sama autorka też, dokładnie jak piszesz. Napaliłam się na te "Koty" jak głupia, ale odstrasza mnie cena. Stosunek ceny do objętości książki jakoś mi nie współgra. Po Twojej recenzji czuję jakby całe miasto patrzyło na moje mokre spodnie, a ja przecież tylko chciałam się zrelaksować w basenie po cichu... Nie wiem, co robić, może poczekam na książkę w bibliotece????
OdpowiedzUsuńInes, ja byłam tak napalona, ze nawet cena nie, tylko ten rozmiar i brak miejsca kazał mi zrezygnować. Koniecznie do biblioteki, nie ma co pieniędzy wydawać, skoro jak mówisz cena do objętości nie adekwatna, do tego nie masz pewności, czy ci się spodoba
UsuńTak zrobię :) Jeśli mi się nie spodoba, wrócę tu, w to miejsce i podziękuję Ci, że dzięki Tobie zaoszczędziłam co nieco :))
UsuńInes, po prostu napisz, co o tym sądzisz, moze Tobie się spodoba wybitnie, to możliwe
UsuńJedem Tierchen sein Plaisierchen, jak mówili starożytni Niemcy. Nie można kochać wszystkich, bo to już by była perwersja. Ja tak miałam z Abe Kobo i jego "Kobietą z wydm". Wszędzie zachwyty, emanacja, egzaltacja, niemal orgazm, promotor kazał mi w pracy umieścić, a ja wyłam z rozpaczy i gryzłam palce. Może trzeba dojrzeć, a może po prostu odpuścić?
OdpowiedzUsuńBluu, to mnie uspokoiłaś. Trochę.
UsuńA przesyłka z książką dotarła?
eeee, jaka przesyłka? miałam się spodziewać?
OdpowiedzUsuńZ Masłowskiej to tylko tę 1 czytałam i w sumie mnie nie ciągnie, ale tak na marginesie powiem, że to nieprawda, iż jak ludzie kłamią, to patrzą na boki a prawdę mòwią prosto w twarz- jest dokładnie odwrotnie:D polecam książki Paula Ekmana:)
OdpowiedzUsuńpsychologowie od szkoleń integracyjnych na pewno by się bardzo zdziwili, że jest dokładnie odwrotnie;)
UsuńOK, nie zamierzam wszczynać kłótni :) Zajmując się psychologią sprawców przestępstw (i bardziej jednak wykorzystując psychologię jako naukę) stosunkowo szybko dowiadujesz się, że kłamca patrzy ci prosto w oczy, żeby stwierdzić, czy udało się ciebie oszukać. Patrzenie w lewo niekoniecznie jest objawem kłamstwa.
Usuńto ja chyba inną książkę czytałam. W ogóle jestem naiwniak i uważam, że jak człowiek patrzy w oczy, ma odpowiednie ułożenie ciała, to ja czuję każdym zmysłem, co on do mnie mówi i czy mówi prawdę. Jak się ktoś zwija w kłębek, trzyma ciasno do siebie przyklejone ręce, przez cały czas
Usuńwodzi wzrokiem po suficie, patrzy na boki (w jeden bok to sięganie do pamięci, ale w drugi to wymyślanie na poczekaniu), to ja odbieram to niekomfortowo, jakby mnie ktoś chciał po prostu oszukać, ale nie w sensie okłamać, raczej - mówię to, co chcesz usłyszeć, co wypada, co dobrze wygląda. To nie musi byc tak, ale tak to odbieram. Strasznie męczący z niej (roz)mówca.
No to prawda, mnie osobiście też to wyprowadza nieco z równowagi, ale czasem jest tak, że człowiek może być po prostu nieśmiały. Wszyscy Japończycy przeciez nie oszukują- ale nie patrzą Europejczykom w oczy ;)
UsuńSeso - gdybym miała do czynienia z kimś spoza naszego kręgu kulturowego, wzięłabym to pod uwagę, głupia nie jestem. Ale mam do czynienia nie tylko z Polką, ale szerzej mówiąc z Europejką i mniej więcej ta sama mowa ciała ma miejsce, te same schematy. Nawet biorąc pod uwagę, ze DM wymyka się schematom, jest tylko człowiekiem i ja też i mam prawo ją odbierać jako 'rozmówce' a nie jako słynne nazwisko właśnie tak. Ktoś inny może powiedzieć - jej wielkość widoczna jest nawet w zachowaniu. Może i, ale to nie my cup of tea
UsuńKasiu, nie donosiłam się do twojego postrzegania Masłowskiej, tylko do pewnej ogólnej opinii na temat postrzegania człowieka- tylko tyle.
Usuńjak widać ogólna opinia jest zbyt ogólna. I różni teoretycy mowy ciała
UsuńMam wrażenie, że Masłowska najchętniej zaszyłaby się w kącie i pisała albo sobie gadała z ludźmi, po prostu, a tu ją wydawnictwa pchają przed ekran i na siłę wpychają w skórę celebrytki. A ona musi, bo tak stoi w kontrakcie, ileś tam wywiadów, spotkań, kamer w oczy. A gdyby była człowiekiem-słoniem? Dziewucha pisze, nie jest aktorką ani nikim z afisza. Tyle, że współczesne (chore) mechanizmy promocji autora "wymagają", niezależnie od predyspozycji delikwenta. Więc ocenianie Masłowskiej pod kątem tego, jak wypada przed kamerami, przez publiką, uważam za trochę nie w porządku. Nie wiem czy mam rację, tak sobie wymyśliłam.
OdpowiedzUsuńCzytanie Doroty zaczęłam i skończyłam na Wojnie polsko-ruskiej. Bardzo tak, bardzo moja, może oprócz zakończenia. Zapewne przeczytałam we właściwym momencie. Z filmem było gorzej, ale udało mi się z czasem przestawić na tor nadawania młodszego Żuławskiego i wyłapałam co trzeba i już mogę fragmenty uznać za kultowe. Jak wpadnie w ręce, to przeczytam, albo choć przejrzę, jak nie w padnie, chodzić i szukać za specjalnie nie będę.
xbw7 - książka jak każdy inny produkt, ja muszę ciężko pracować, żeby za nią zapłacić, to i ona może trochę się postarać, żeby ją sprzedać. Tego jeszcze brakowało, żebym się nad nią litowała, ze się musiała gdzieś pokazać. Ona ma takie nazwisko, jest tak utytułowana, ze mogła stawiać warunki, że nigdzie nie będzie występować. W poprzednich latach w ogóle jej nie było w mediach i wydawali.
UsuńFilmu jeszccze nie widziałam, ale zobaczę na pewno, bo bardzo mi się zajawki podobały.
Masłowskiej nie czytam i czytać nie będę. Komuś zależy, żeby Polakom takie ikony wmówić, a dobre książki niech leżą odłogiem. Ciebie za to nieustannie czytam z radością. Wspaniałego weekendu:-D
OdpowiedzUsuńksiążkowcu, o to to, tak jak ją reklamują, mogliby inne równie dobre, ale padło na jej nazwisko i człowiek w głowę zachodzi, dlaczego>
UsuńHej, mam to samo, co Książkowiec :-)
OdpowiedzUsuńPróbowałam nawet film obejrzeć, bo Szyca lubię, ale...nie dałam rady, to bełkot stulecia.
Za to Kasię czytam z wypiekami i ciągle mi mało, w każdym możliwym momencie!
ściskam
Karino, a jaką Kasię? Michalak? Grocholę?
UsuńJa film jeszcze będę próbować, bo chciałabym załapać, o co chodzi?
Ciebie, Kasiu, Ciebie uwielbiam czytać z wypiekami :-)
Usuńchociaż ostatnia Grochola też mi przypadła do gustu i też czekam na audiobookową interpretację Mecwaldowskiego.
karino - nie zajarzyłam, ależ miła niespodzianka, takie słowa pod adresem mojego pisania tutaj.
UsuńDawno tak nie czekałam na żadnego audiobooka jak na tego Grocholi. Dla mnie na razie nie do dostania, żadna platforma cyfrowa go nie sprzedaje, a na płycie, z wysyłką, będzie za drogo
Masłowska pochodzi z miasta, w którym mieszkam, głównie dlatego chciałam zapoznać się z jej hmm twórczością. Ale szczerze przyznam, nie dałam rady skończyć ani jednej jej książki. To nie moja bajka. Nie rozumiem fenomenu tej autorki..
OdpowiedzUsuńona widocznie trafia do wąskiego, ale niezwykle na topie, grona krytyków. Albo takich znawców, że ja w te progi nie wstąpię nigdy
UsuńA mnie się ta książka podobała! He,he:) Intuicja Ci chyba dobrze podpowiada - trzeba być z tego samego pokolenia, co autorka, abyś znalazła w tej powieści cokolwiek, co by Cię poruszyło lub zastanowiło. Chociaż ja wiem? Na przykład Marek Nowakowski, wybitny pisarz, starszy pan, w jednym z ostatnich wywiadów wypowiadał się o tej powieści z pewną atencją... Czytał ją i nawet pochwalił! Czym mnie zaskoczył bardzo. Nie musisz się czuć winna, że coś ci się nie podoba, bo tyle hucpiarskiego huczka wokół danego pisarza, a ty nie rozumiesz tego zachwytu. Nigdy nie będzie tak, że wszystkim będzie się podobać dany utwór. Nawiasem mówiąc, kapitalna jest Twoja recenzja. Czytałam ją z wypiekami na twarzy:) Masz świetne pióro, nawet lepsze niż prasowych czy "rasowych" recenzentów.
OdpowiedzUsuńInnych książek Masłowskiej nie czytałam i nie mam zamiaru po nie sięgać. Poprzestanę na tym jednym spotkaniu.
Jeszcze chciałabym dodać, że słuchanie a czytanie to nie to samo chyba:)
UsuńBeato - dla mnie słuchanie i czytanie to to samo, bo jestem już wieloletnim i sprawnym słuchaczem książek. Potrafię się skupić, wieloma zmysłami odbierać audiobooka. Ostatnio słuchałam Dziennika Tyrmanda i niezwykle dokładnie, każde słowo czułam wręcz palcami. Jak się czyta oczami też można się wyłączyć i dopiero pod koniec kartki zorientować,że nic człowiek nie pamięta, więc do mnie nawet ten argument nie trafia.
UsuńDzięki za miłe słowa pod moim adresem
A, i nie dziwię się, że ona się podoba, bo może, tylko ja nie wiem, za co, po prostu nie rozumiem. Nawet nie tyle za co, tylko, żeby aż tak za to, co tam jest?
Kasiek, ale co Ty się przejmujesz? Nie podoba Ci się i już, nie odbieracie na tych samych falach i już, a to, że krytyka się nad nią rozpływa w zachwytach to insza inszość. Ja Masłowską lubię, ale ta jej nowa powieść- no sorry, dała ciała kobita. A Ty już szybciutko tę podkówkę z twarzy ściągaj! :)
OdpowiedzUsuńMag, ale żeby wszyscy, z którymi się liczę, i młodzi, i starzy, się zachwycali, a ja nie? Mało tego, zupełnie nie wiem, dlaczego te zachwyty aż tak wielkie. Wiesz, jak wieża Babel
Usuńtak bywa, widocznie tym razem Wasze gusta się rozjechały, ale się nie dziwie, bo to nie jest dobra książka, już chyba z przyzwyczajenia chwalą Masłowską co by sobie zapewniła miejsce w polskim kanonie literackim.
UsuńNajważniejsze, że piszesz szczerze:) Ja żadnej jej książki nie przeczytałam i jakąś żyję. Nie mam ochoty. Po za tym takie rozreklamowanie przypomina mi sławetną ksiązkę "Klara" znanej Aktorki, którą nota bene wszyscy się zachwycali i nawet teraz będzie spektakl!
OdpowiedzUsuńMamy Klarę w bibliotece i żadna z pań, które przeczytały, się nie zachwyciła. Autorkę lubię, a po książkę boję się sięgnąć, żeby się nie rozczarować
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAlicjo - W sieci nie znam niestety. Jedno jest pewne, Masłowska mądra jest, tylko środki wyrazu tej mądrości nie dla mnie
UsuńJa niestety nie znam Maslowskiej. Probowalam czytac kilka razy, ale nigdy nie doszlam ani do polowy. "Kochanie..." wiec sobie spokojnie podaruje. Nie nadaje na wspolnych falach z autorka, czasami wydaje mi sie, ze mowimy zupelnie innymi jezykami.
OdpowiedzUsuńTwoje metafory powalaja na kolana:)
Imani, jej język jest bardzo wysublimowany, martwi mnie, że nie dostaję do poziomu
UsuńTwierdze, ze Twoj poziom jest bardzo wysoki. Nie ma co sie przejmowac pania Maslowska.
UsuńJa nie rozumiem jej kodu, jezyka emocji, nie wiem o czym chciala mi powiedziec, a po kilku razach nawet mnie to juz nie interesuje. Zreszta to nie pierwsza autorka, ktora nie potrafie sie zachwycic. Trudno, musze jakos z tym zyc:)
Imani, podoba mi się stwierdzenie - nie rozumiem jej kodu - świetnie oddaje ducha wpisu, bo przeciez każdy twórca ma swój kod i my mamy do niego klucz albo nie
UsuńJuż kiedyś wypowiadałam się na ten temat i jakoś zdania nie zmieniłam. Nie znam tej twórczości - od samego początku, czyli młodocianego debiutu nie czułam zainteresowania na tyle, żeby po książkę sięgnąć. Może kiedyś mi minie.
OdpowiedzUsuńTwój tekst jest świetny, a "uczucie mokrych gaci na środku miasta"- doskonałe! (i jakże życiowe) :)
Elu, nie czytałam Twojego tekstu na ten temat, poszukam.
UsuńZa miłe słowa dziękuję
Kasiu - nie szukaj u mnie, szkoda Twojego czasu. Nie pisałam na blogu, tylko u kogoś w komentarzach do posta.
UsuńChodziło o to samo - jakoś nie mam okazji do zachwytów.
Ja "Koty" mam przed sobą, na zasadzie dania autorce drugiej szansy, natomiast w jej debiutanckiej "Wojnie" nie dostrzegłam ani grama tych wartości, o jakich niektórzy krytycy, artyści i zwykli czytelnicy wyśpiewywali peany. Przyznam, że przy czytaniu fragmentów zachwytów Pilcha i Musierowicz nie mogłam się oprzeć dziwnemu wrażeniu, jakby pisarze dojrzali/starsi starali się za wszelką cenę pokazać "my też jesteśmy cool nowocześni i chwytamy ten zajefajny język".
OdpowiedzUsuńNawet się zmartwić swoją nieczułością i ślepotą na "talent" Masłowskiej nie umiem.
Nie sądzę też, żeby wiek odbiorców miał tu aż takie znaczenie - są młodsi i starsi, którzy się zachwycą, są młodsi i starsi, który będą się wzdrygać z niechęcią albo wzruszać ramionami z obojętnością. Seppuku w ramach załatwienia honorowo problemu "nie trawię Masłowskiej" na pewno nie warto popełniać ;)
Bibliopatko - Seppuku odwołane. Chociaż dobiałaś mnie Musierowicz. Nie wiedziałam, że ona też jest Brutusem.
UsuńPilcha o tyle rozumiem, że on jest niezwykle czuły na punkcie języka i to go pewnie uwiodło. Treści to on raczej szuka w dobrej klasyce, tak przynajmniej mówi w Dzienniku.
Poza tym witaj u mnie
Mnie Musierowicz też dobiła - czytałam fragment jej zachwytu z tyłu okładki wypożyczonego egzemplarza, czytałam, czytałam i myślałam: "aleosochozi"?
UsuńPiękną skrajność odbioru pokazują reakcje moich dwóch (byłych) profesorów (a obaj mocno siedzą w staropolu, choć każdy jest w innym zakładzie): profesor A (poetyka) mówi: "świetny język, styl, kreacja językowa etc."; profesor B (antyk) mówi: "dziewczynka nie znała żadnych kontekstów, to i wydawało jej się, że pisze poza wszelkimi kontekstami, oryginalnie i takie tam. A nie".
Ja się podpisałam pod profesorem B ;)
Dobrze, że seppuku odwołane, tyle innych książek straciłoby dawną/obecną/przyszłą czytelniczkę! Całe szczęście, że na Masłowskiej świat się ani nie kończy, ani nie zaczyna. Ja tam wolę się teraz wgłębiać choćby w Colette.
Też się u Ciebie witam, dziękuję :)
Bibliopatko - gdybym ja tylko mogła pochwalić się taką wiedzą i doświadczeniem jak ten profesor, też bym tak mogła powiedzieć może, ale nie jestem, więc muszę jednak lizać rany. Profesor B mi się podoba, A też jest w porządku, jak widać każdy ma swoich fanów
UsuńBardzo dobrze Cię rozumiem, choć akurat nie jeśli chodzi o Masłowską, bo na jej temat nie mam żadnego zdania. To dziwne uczucie, kiedy ma zachwycać, a tu cholera nie zachwyca. Twój sposób przyznania się do winy, a zwłaszcza fakt zaangażowania do występów kiszonego ogórka, budzi mój głęboki szacunek:D
OdpowiedzUsuńmomarta - kiszonka w przypadku takich książek rządzi :-)
UsuńKsiążki nie zamierzam tknąć, ani palcem, ani wzrokiem,.
OdpowiedzUsuńlife4you - każdy ma swoje fascynacje, a może właśnie by ci się spodobała?
Usuńmnie już ta Pani przy swojej pierwszej powieści nie zachwyciła więc peanów nie ma i nie będzie a książkę omijam wielkim łukiem wystarczy, że w momencie premiery już była bestsellerem mnie nie powala
OdpowiedzUsuńArcher, fanów rzesza czekła tyle, że nie dziwię się, że była bestsellerem w dnia premiery. I niej jej się darzy
UsuńAch ta Masłowska! Czytałam "Wojnę..." i byłam zdegustowana! Po nic innego nie zamierzam sięgać, choć trochę mnie zaintrygował fragment najnowszej powieści. Nie rozumiem zachwytów nad jej twórczością, "Wojna." to dla mnie zwykły bełkot. Można jej pogratulować, że odważyła się to napisać i wysłać do wydawnictwa, bo literaturą bym tego nie nazwała. Jest jakieś bardzo silne lobby pro-masłowskie i nie rozumiem tego zjawiska, nie rozumiem, jak można z takim namaszczeniem o niej mówić.
OdpowiedzUsuńWywiadów nie widziałam, ale otworzyłam link w jednym z komentarzy tutaj - no na litość boską! O czym ona w ogóle mówi? Nieśmiała czy nie, lubi kamerę czy nie, ale chyba sklecić JEDNO POPRAWNE zdanie po polsku to nie taka znowu sztuka???
Lilithin - wyżej Imani na pisała - nie rozumiem jej kodu i to mi się bardzo spodobało, bo właśnie o jej własny kod tu idzie i o to, że ja do niego klucza nie mam. Trudno
Usuńk.e. bardzo sugestywnie potrafisz się bronić przed tym co cię zaskakuje. Lubię to czytać, przecie każdy może myśleć po swojemu. A gdy jeszcze, niegłupio i odważnie to artykułuje, chwała mu.
OdpowiedzUsuńKiedyś pięknie 'broniłaś się' przed wiedzą na temat Teatru "Laboratorium" J. Grotowskiego (u mnie), ostatnio przed musical'owymi filmami (a 'ten' zdobył przecie wiele nagród, nie bez kozery), teraz przed 'nieszczęsną Masłowską'.
Poczytaj może, by się oswoić i jeśli masz dostęp, REWELACYJNE Jej felietony w "Zwierciadle'. Palce lizać.
Wierząc, że zechce ci się podjąć kolejne próby zrozumienia (polubienia ?) tego, co (dziś) nie do końca (lub wcale) możesz zaakceptować, pozdrawiam. Radośnie, bo cenię twoje poczucie humoru.
Ewo - Jeśli idzie o wiedzę na temat Laboratorium - chcę pozostać dziwicza jak lelija, kiedy takie przedstawienia przychodzi mi oglądać (wolę raczej, a nie chcę)
UsuńMusicale nie dla mnie i się z tego nawet nie tłumaczę, a zwierzam
Ale tu faktycznie starałam się wytłumaczyć z tego, skąd taka wielka atencja na początku, fiaskiem się skończyła.
Nie wiem, czy kiedykolwiek dam jeszcze szansę sobie i Masłowskiej, tyle książek jest 'dla mnie, do których znam kod dostępu, po co się katować? Pani Dorota i tak ma rzesze fanów, jakaś pseudo czytelniczka jej nie potrzebna
Kasia kocham cię, tak na prawdę. A już myślałam, że tylko ja jej geniuszu nie potrafię odnależć, że za mało wyczucia mam:)
OdpowiedzUsuńanetapzn - kto by pomyślał, że Masłowska takie wyznania prowokuje :-)
UsuńNie masz za mało wyczucia, ja też nie, jak się okazuje, ona po prostu nie dla każdego jest
Swego czasu sięgnęłam po "Pawia królowej", za którego Masłowskiej przyznano nagrodę Nike - nie dałam rady doczytać. Postanowiłam, że Masłowską będę omijać szerokim łukiem, bo szkoda czasu. Z tego, co przeczytałam u Ciebie, widzę, że to była dobra decyzja ;-) Nie płacz więc, Kasiu, że jej geniuszu nie widzisz. Nie jesteś jedyna - nasze komentarze to potwierdzają :-))))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :-)
jjon - nie wiem, czy nie warto jednak się przekonać dając drugą szasnę? Kto wie, może zatrybi? U mnie nie,już nie
UsuńZwykle daję drugą i trzecią szansę autorowi, ale tu wyraźnie widzę, że u mnie Dorota Masłowska nie ma szans ;-) Nie zatrybi, nie te fale ;-)
UsuńChyba nie powinnam, ale nie mogę się powstrzymać - solidaryzuję się w niechęci do utworów tej Autorki. Cóż, o gustach się nie dyskutuje...
OdpowiedzUsuńkobietozaściankowa - akurat blogi o książkach czy filmach to dyskusje o gustach też. Jedni chwalą, inni nie wiedzą, o co chodzi.
UsuńThis is really attention-grabbing, You're an excessively professional blogger. I've joined your rss feed and look forward to in search of more of your great post.
OdpowiedzUsuńAlso, I've shared your website in my social networks
my site ... プラダ 財布
I'm really impressed with your writing skills and also with the layout on your weblog. Is this a paid theme or did you modify it yourself? Anyway keep up the nice quality writing, it is rare to see a nice blog like this one these days.
OdpowiedzUsuńHere is my web blog ... ロレックスレプリカ
Hi there, I wish for to subscribe for this webpage to obtain most recent updates, thus where can i do
OdpowiedzUsuńit please help.
Also visit my page; microsoft exchange server
Hi there! This article couldn't be written much better! Reading through this post reminds me of my previous roommate! He constantly kept talking about this. I am going to send this information to him. Fairly certain he'll have a good read.
OdpowiedzUsuńMany thanks for sharing!
My page; homeopathys.org