Zabrałam się ochoczo za przesuwanie, ustawianie, odkurzanie przy okazji. Oczywiście nakaszlałam się i nakichałam okropnie. Mało łba mi nie urwało. Zmiana konfiguracji na regałach też mało nie pozbawiła mnie życia, zdrowia to już na pewno. Spadająca książka prawie wybiła mi oko, a jak się przed tym broniłam, potknęłam się o odkurzacz i gdyby nie kanapa, pewnikiem skręciłabym kark. Dopychanie książek, zmiana zdania i ich wyjmowanie z powrotem, mało brakowało zakończyłoby się wyrwaniem sobie paznokcia, poprzestałam jednak na jego złamaniu 'za daleko' - kobiety wiedzą, o czym mówię, aż mi ciarki do tej pory po plecach chodzą.
Jak widzicie igrałam ze śmiercią (odrobina przesadyzacji nie zaszkodzi) :-)
Gdyby były zawody w układaniu puzzli złożonych z tysięcy elementów, nie według obrazka, a według zasady - zmieść jak najwięcej elementów na metrze kwadratowym - wygrałabym puchar świata, Europy to juz na pewno i pokazywaliby mnie u Wojewódzkiego zamiast Żyły.
Mąż siedział na sąsiedniej kanapie, zajadał lunch, kawka, relaksik, a ja z rozwianym włosem, obłędem w oczach, uwijałam się między stosami książek, z odkurzaczem w ręku. Potem układałam to według nowego klucza - czyli chrzanić wydawnictwa, autorów i kolory okładek, liczy się wysokość, dopasowanie ich wzdłuż i w poprzek do przestrzeni danej mi w tej chwili, żeby w dziury coś wlazło, a czy to jest ta sama seria, czy inna kategoria to już naprawdę szczegół. Ja i tak zawsze wiem, gdzie co jest, z zamkniętymi oczami, po zapytaniu o tytuł, mogę wskazać półkę i miejsce na niej. Nawet zaraz po tych zmianach.
Mąż się śmiał, a ja byłam bliska płaczu, widziałam, że to żałosne, ale nic na to nie potrafię poradzić, że pozbyłam się iluś tam książek przy wielu przeprowadzkach, ale tych, co mam teraz, nie potrafię. Jeszcze kilka oddałam do biblioteki polskiej, co ją prowadzę i mam niby 'we władaniu' więc nie czuję takiej utraty, ale reszta zostaje i basta. Wprawdzie obiecuje mi on dorobienie regałów, ale to wyższa szkoła jazdy, bo wiąże się też z przemeblowaniem i uzyskaniem miejsca na nie, więc na razie przeprowadzam czynności doraźnie rozwiązujące problem.
Tak się namachałam, natrudziłam, ale zlikwidowałam stosiki, rządki, pojedyncze sztuki, co udawały, że sobie tak leżą przypadkiem i nie wyglądają, kartoniki podsunięte pod łóżko, coś tam poszło do córki, coś wyszło, efekt zadowalający na ten moment i możliwości.
Tak się cieszę, że jestem w całym kawałku i mam nadal oko, że postanowiłam dzisiaj, przy wiośnie i ptakach śpiewających jak oszalałe, zaproponować Wam wygranie książki. Pani z Agory ufundowała dla Was tę nagrodę, wysłała do mnie, a ja będę rozsyłać dalej.
Na komentarze czekam do końca miesiąca, czyli do 30 kwietnia. Wysyłam wszędzie na świecie, więc odpowiadać mogą też czytelniczki / czytelnicy spoza Polski, Europy nawet.
O książce pisałam wcześniej u siebie, bardzo mi się podoba i cieszę się, że mogę ją wysłać do jednej z Was.
Ciekawy konkurs, już nawet jedno wspomnienie wpadło mi do głowy, ale muszę ja jakoś ładnie ułożyć w słowa, o ile nie zapomnę to wezmę udział. : )
OdpowiedzUsuńchoco - nie zapomnij, bo książka bardzo dobra
UsuńJa jestem przed układaniem książek, które na dzisiaj podobnie jak u Ciebie było;leżą wszędzie gdzie w mieszkaniu bywam i zapełniają dwie biblioteczki i do trzeciej tej z kucharskimi już się wpychają. Po prostu totalny bałagan,nad którym na razie wciąż planuję zapanować, a książek jak przed laty znów przybywa i przybywa.
OdpowiedzUsuńKsiążka jak z czytanych przeze mnie recenzji ciekawa więc może i ja zawalczę o nią.)
nie dopowiedziałam - wynika.
Usuńnatanno - książka ciekawa i warto.
UsuńA jesli idzie o bałagan w książkach - mnie już przed mężem głupio było, nie chciałam, żeby był przytłoczony ciężarem moich zainteresowań
Rodziców mojego Taty prawie nie pamiętam, byłam mala jak zmarli, Taty - Mamy nie znałam. Bardzo zżyta byłam z Babcią po kądzieli, miałam trzy miesiące gdy Mama poszła do pracy a do mnie zaczęła przychodzić babcia. To chyba pierwsze co pamiętam, krzątanina Mamy wychodzącej do pracy i Babcia przychodząca, bez względu na pogodę przed szóstą rano. Rzadko, bardzo rzadko płakałam za Mamą, ale czasami odzywała się za mną teśknota za mamą i opadały dziecięce strachy, wtedy Babcia kładła się obok mnie i śpiewała mi piosenkę(a miała przepiękny głos) "Na skraju lasu domek stał, drewniany pochylony, w nim mieszkał stary siwy drwal, co ludzką biedę znał). Piosenkę znam do dziś i jak tylko ją słyszę, śpiewam to chce mi się płakać. A jednocześnie otula mnie poczucie bezpieczeństwa, niemalże czuję spracowane babcine ręce, czuję jej zapach, wiem, że jest przy mnie... A ja znowu jestem małą Kasią, która gdy wstanie dzień, ubierze identyczną jak Babcia czerwoną chusteczkę i pójdzie uczyć się świata, traktując wszystko jak przygodę :D
OdpowiedzUsuńEhhh i się popłakałam.
Kasiek, a ja razem z Tobą! Piękna historia :-)
UsuńAch, ja nie miałam tak malowniczych przygód przy ostatnim porządkowaniu książek. Ale robiłam to na raty, po dwie półki, bo mój kręgosłup na więcej nie pozwala. Skończyłam największy regał w sobotę i jestem bardzo zadowolona. W porównaniu jednak z Twoim sprzątaniem wydaje mi się to moje żenująco prozaiczne. ;)
OdpowiedzUsuńMam jedno takie wspomnienie z dziadkiem, którego nie zapomnę w życiu. Babcia była do kochania i przytulania, ale dziadek trzymał nas w ryzach, srogością żołnierską i ruszaniem wąsami. Wszyscy respekt czuli, nawet kury wiedziały, że na podwórko mają wstęp wzbroniony i nie wchodziły, bo ta, która nie usłuchała, pierwsza szła na ścięcie. I raz, kilkuletnim dziecięciem będąc, na wakacjach u dziadków, zostawiłam byłam na ławce przy studni lalkę ulubioną. Spostrzegłam się o świcie, obudziwszy się w strachu, co się z przytulanką stało. Domek babci i dziadka był parterowy, drewniany, niziutki i naturalną drogą dla nas, dzieci, było wychodzenie zeń oknem. Po cichutku więc wstałam, okno uchyliłam, boso wyskoczyłam, pobiegłam naokoło domu do wspomnianej ławki i z ulgą znalazłam lalkę. Potem z powrotem, szybciutko do okna, a tam zaskoczenie - okno zamknięte. Jak na ścięcie szłam do drzwi, bo wiedziałam, że przyjdzie mi się spotkać z reprymendą od dziadka, za klamkę ruszyłam, zamknięte. Po chwili dziadek otworzył, uniósł brew znacząco-pytająco, struchlała pokazałam lalkę, powiedziałam "zapomniałam" i czekałam strwożona. Usłyszałam "więcej tego nie rób" i zostałam wpuszczona do domu. Uff. Ale swój strach zapamiętałam i jest on w moich wspomnieniach wielki.
Pozdrawiam
Nutinko, co ja za konkurs wymyśliłam, przeżywam razem z Wami. Mnie też serce stanęło, co też dziadek za karę wymyślił. Oj, wiem to i czuję, jak to jest, kiedy panowie srogie miny robią. Mój taka takie wielkie oczy tylko robił. a mnie serce w pięty szło
Usuńmój tata miało być
UsuńHmm..Co ja mogę napisać o swoich Dziadkach...mieszkałam z nimi od dzieciństwa. Ja z rodzicami zajmowaliśmy jedną cześć domu, oni drugą. Zawsze po szkole najpierw wizyta u Dziadków na dole, obowiązkowy kompot ze śpiżarni Babci (z wiśni, tzw. szklanek) i dopiero do siebie. Pamiętam jak kiedyś leciałam z liceum do domu, bo pilnie za potrzebą musiałam. Oczywiście szybciej było do Babci, kiedy chciałam już iść do siebie, nie mogłam znaleźć plecaka. Nachodziłam się po całym domu, naszukałyśmy się go razem z Babcią z dobre pół godziny. Co jakiś czas Babcia wspominała,że gdzieś jej mignął...Oczywiście przez ten cały czas miałam go na plecach:-)
OdpowiedzUsuńBabcia zmarła 11 lat temu...i został Dziadek, zawsze zapracowany, mistrz kowal,miłośnik zwierząt. Pamiętam taką scenę jak wyglądał ze swojego warsztatu, a obok niego koza i królik, jego przyjaciele. Kiedy Babcia zmarła zaczął tracić wzrok, w końcu praktycznie całkiem.Z aktywnego człowieka stał się inwalidą, ale nie tracił poczucia humoru i dobrego ducha...Do końca odwiedzali go przyjaciele sprzed 50 lat, choć dobre 10 lat nie uczestniczył w publicznym życiu. Strasznie bałam się jego śmierci, nie wyobrażałam sobie, że go nie ma...Bałam się odbierać od Mamy tel.bo wyobrażałam sobie, że mi to powie...Kiedy to się stało w lipcu zeszłego roku poczułam dziwny spokój, strasznie cierpiał, nie zasłużył na taką śmierć. A ja straciłam Ojca, bo tak go traktowałam...
Kasiu, przywołałaś miłe wspomnienia, choć nie pozbawione ukłucia w sercu, że Dziadków już nie ma...
pozdrawiam Cię serdecznie i swoją drogą to układanie książek musiało ciekawie wyglądać:-)
Olu, najważniejsze to mieć takie wspomnienia. Dziadkowie mają to do siebie, że umierają pierwsi, przynajmniej taka powinna być kolej rzeczy, ale chociaż masz o czym pamiętać.
UsuńTen królik i koza to po prostu czad :-)
Porządkowanie książek mnie przerasta, chociaż nie mam ich aż tak dużo. :)
OdpowiedzUsuńAnno, z jednej strony dużo zachodu, ale zadowolenie jakie!
UsuńNo tak, ale najpierw muszę sobie kupić regał. =/
UsuńMam tylko jeden, więc książki, które się na nim nie mieszczą są wszędzie.
Zimny,jesienny,szary poranek,a my z rodzeństwem, z każdym kilometrem, pytamy czy to już??? Czy to już? Blisko ukochanej babci, która mieszka tal daleko i widujemy ją tak rzadko.I ten niezapomniany widok, babci czekającej na progu, swego miniaturowego domku.Ze łzami w oczach,które są oznaką troski i radości.I od progu witający nas zapach rosołu z kaczki,takiego nie umie ugotować już nikt...Śnieżnobiałe i mocno wykrochmalone ściereczki,wiązane nam pod szyją, byśmy nie poplamiły niedzielnych sukienek,sokiem malinowym babcinej roboty.Sok pyszny i magiczny,bo gdy przechylałam szklankę nie wypadał był gęsty,jak galaretka,za to doskonale oblepiał brodę...I ten widok, babcinego pieca takiego,jak na kartach baśni...i opowieści babci,że za zapieckiem mieszka czarownica, która jest jej przyjaciółką i właśnie teraz sprawdza i nasłuchuje,czy aby jesteśmy grzeczne.Słuchałyśmy, tych babcinych opowieści, jak urzeczone, z wypiekami na twarzach, pochrupując najsłodsze faworki i orzechy z ogrodu...Marze,by stać się dzieckiem i usiąść z babcią,by posłuchać jej historii,a takiego soku szukam do dziś...Pozdrawiam Missy andzia.n5@gmail.com
OdpowiedzUsuńAch te babcine smaki nie do zapomnienia. Moja też robiła nieziemskie faworki, a jakie pierogi!
UsuńMoja babcia byla krawcowa. Od dziecka nawlekalam jej igly, nawijalam nitki na szpulki, chowalam sie za stara maszyna Syngiera... Wpatrywalam jak zaczarowana w poruszajacy sie pedal maszyny. Babcia uszyla mi poduszke w niebieskie kwiatuszki, uwielbialm ja. Potem wchodzilam do lozeczka do mojej kwiatowej podusi, a babcia przykrywala mnie po sama brode kolderka. Zanim zasnelam obserwowalam, jak szyje, wielki cien na scianie, bo swiatlo bylo zgaszone i palila sie tylko mala lampka. W wigilie bbacia wrozyla z cieni... Ach i jeszcze kawalki mydla, ktorymi rysowala wykroje na materiale. Centymetr krawiecki przewieszony przez szyje. Czarne nozyczki... Nitka, ktora musialam gryzc w buzi, gdy babcia szyla cos na mnie, zeby nie zaszyla mi rozumu ;)
OdpowiedzUsuńKasiu bywam... Ale z czasem i komentowaniem krucho. Pozdrawiam Cie kochana!
kartoflana - moja prababcia Michalina, po której córka ma imię, też była krawcową i jeszcze pamiętam jej ostatnie lata pracy. Dźwięk maszyny kojarzy mi się z bezpieczeństwem.
UsuńKasiu, dobrze że żyjesz, a i oko ocalone :)
OdpowiedzUsuńO dziadkach mogłabym długo. Jedna moja babcia jeszcze żyje (to ta, co mi przepowiada karierę Kwiatkowskiej :))
Ale mam takie wspomnienie z dziadkiem, jej mężem.
Siedzi na środku pokoju, w fotelu, bardzo schorowany. A wokół niego biega jego pierwszy prawnuczek - mój syn, który ledwo co się nauczył chodzić. Obaj w swoim świecie. Dziadek w świecie wspomnień, prawnuczek poznając wszystko wokół.
Parę dni po tym zdarzeniu dziadek umarł. Taki splot radości i smutku, moment 'przekazania pałeczki' następnemu pokoleniu ...
Książka brzmi zachęcająco, ale już chyba wolę, żebyś nie ryzykowała z wysyłką :)
fidrygauko, ja nie wiem, co z tymi wysyłkami akurat do Ciebie, lata tego dużo, między Polską, a Irlandią, między innymi krajami, stąd gdziekolwiek i skądkolwiek, tutaj - nic nie zginęło nigdy. Tylko te dwie do Ciebie. Hm
UsuńA wspomnienie dziadka takie smutne, ale zyciowe jednoześnie
Kasiu Twoje pytanie to dla mnie temat rzeka :)
OdpowiedzUsuńNie da się opisać jednego zdarzenia, nie w przypadku mojej babci!
Najwyżej zdyskwalifikujesz moją odpowiedź :p
Moja babcia Jasia była absolutnie najwspanialszym człowiekiem na świecie! Najlepszą, najukochańszą i najbliższą mi osobą.
Mieszkała na wsi i miałam to szczęście spędzać u niej każde wakacje i ferie.
W ferie gdy trzaskający mróz nie pozwalał mi biegać po podwórku mogłam spać nawet do południa, choć zwykle babcia budziła mnie żebym obejrzała sobie teleferie w telewizji. Przynosiła mi wtedy "kluseczki z miseczki" (zacierki na mleku) i czułam się jak królowa :)
Latem babcia pozwalała mi na wszystko, a nie byłam aniołkiem i często wracałam z jakimiś ranami czy uszkodzoną garderobą. Babcia się denerwowała, cerowała moją odzież powtarzając, że jeszcze raz to odeśle mnie do domu... oczywiście nigdy by tego nie zrobiła.
Choć mogłam biegać całymi dniami po podwórku, polach i łąkach to i tak najbardziej lubiłam opowieści babci przy herbatce w kuchni (jestem przekonana, że to, że najbardziej lubię właśnie herbatę to nie przypadek).
Większość opowieści babci znałam na pamięć, ale nigdy mi się nie nudziły. Babcia opowiadała je wielokrotnie, bo nie pamiętała, że już o nich mówiła :P
Były to historie zabawne i smutne.
Opowiadała m.in. jak jej chorowita siostra dostała od mamy pracującej we Francji lalkę, taką prawdziwą, nie ze słomy. Zazdrosna babcia wykradła lalkę i poszła się nią bawić z koleżankami w pogrzeb (to było wtedy na porządki dziennym, więc takie zabawy nikogo nie przerażały). Babcia odgrywała rolę księdza, a koleżanki były "płaczkami". Podczas nabożeństwa zakopały lalkę ułożoną w kartonie po butach w ogrodzie i poszły dalej się bawić. O lalce całkowicie zapomniały. Następnego dnia babcia pobiegła po nią do ogrodu, ale jej już nie było, ktoś ją sobie odkopał.
Jak już wspomniałam siostra babci była bardzo chorowita i dbano o nią bardziej przynosząc jej wędliny i inne "lepsze" dania. Babcia była zazdrosna, więc którejś wielkiej soboty gdy poszła ze święconką postanowiła się trochę posilić. Po wyjściu z kościoła usiadła na miedzy i zaczęła jeść. Nawet nie zauważyła kiedy zniknęła połowa zawartości koszyczka. Dostała wtedy takie lanie od babci, że postanowiła się wyprowadzić! Uciekła w nocy do cioci. Oczywiście wszystko dobrze się skończyło i rano grzecznie wróciła do domu, ale sposób w jaki o tym opowiadała z tymi samymi emocjami - bezcenne.
Opowiadała mi też wiele historii związanych z wojną - z chowaniem się w zbożu, w piwnicach, o służbie u Niemców, o tym jak dziadek był w niewoli. O rannych Niemcach wracających z wojny, którzy na odległości 30 km od domu (wtedy była tam jeszcze granica) zostali rozstrzelani przez Rosjan...
Babcia opowiadała mi też bajki swojego dzieciństwa, pamiętała wszystkie wiersze, których uczyła się w szkole (każdy wers!!!), śpiewała mi piosenki, które również poznała w szkole.
Babcia skończyła tylko 4 klasy podstawówki, bo gdy przyszła wojna musiała iść do pracy na służbę do Niemców (trafiła do naprawdę dobrej rodziny, która pozwalała jej często odwiedzać babcię).
magdalenardo@gmail.com
www.biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com
ciąg dalszy (bo się wszystko nie zmieściło):
UsuńTakie rozmowy odbywały się najczęściej zimą lub latem gdy padał deszcz. Właśnie gdy były te ogromne burze i ulewy, po deszczu główną drogą brzegami spływały strumienie wody. Babcia robiła nam dwumasztowce (metodą origami) i razem chodziłyśmy puszczać te łódki na wodę, obserwując, która dopłynie dalej zanim rozmięknie.
Babcia była tak wspaniała, że nigdy w życiu nie znajdę słów, które mogłyby to opisać. Dobra, opiekuńcza, pomocna i sercem przepełnionym miłością.
Żeby nie było za smutno (bo ja już płaczę) to wspomnę jeszcze o tym co mnie śmieszyło w niej najbardziej :) Latem, gdy w nocy była burza (której babcia potwornie się bała - w mojej rodzinie dwie osoby zginęły od pioruna we własnym domu) babcia leżała w pełnym rysztunku na leżance w kuchni, w jednej ręce trzymała latarkę, w drugiej klucz. To nas bardzo śmieszyło, bo gdyby rzeczywiście w dom uderzył piorun to zanim przyjechałaby straż pożarna to nic by z niego nie zostało, ale babcia i tak trzymała w ręce ten klucz, żeby w razie czego zamknąć za sobą drzwi. Wiem, teraz to się nie wydaje śmieszne, ale to były naprawdę komiczne sytuacje.
Magdo, jakie wspaniałe są Wasze historie, co czytam, to się wzruszam. Twoja babcia żyje nadal, chociaż jak mniemam już jej między Wami nie ma, to piękne
UsuńKasiu nie ma jej już 10 lat :(
UsuńJak napisałam swoje wspomnienia to przeczytałam co napisali inni i znów mi się łezka w oku zakręciła, w większości z nich odnajduję własne wspomnienia jak chociażby uczucie niemal podniecenia, że za chwilkę zobaczę babcię, która wypatrywała nas przed furtką.
Dużo dziewczyn pisało o smakach łączących się ze wspomnieniami o babci. Też takie mam (choć akurat za kuchnią babci Jasi nie szczególnie przepadałam) - smak najzwyklejszej POLEWKI, zupy, którą babcia w czasie wojny jadała na śniadanie, obiad i kolację, bo przygotowywało się ją zsiadłego mleka, śmietany i ziemniaków w mundurkach, a tym dysponowali wszyscy. Bardzo silnie kojarzy mi się też z babcią zapach pomidorów, takich prosto z krzaczka rozgrzanych słońcem Mmmmm pycha!
Kapitalny pomysł i świetny konkurs:) Książkę już mam, więc ja nieco poza konkursem. Najmilsze moje wspomnienie związane jest z babcią i jej HISTORIAMI. Moja babcia nigdy mi nie czytała, ale często opowiadała przeróżne, czasem mrożące krew w żyłach historie. Moja babcia zmarła, kiedy miałam 9 lat. Potem bardzo często, gdy przeczytałam jakąś książkę, mitologię, zobaczyłam film w telewizji - miałam wrażenie, że odkrywam tropy historii mojej babci. Często te historie mi się tak splątały, że do dziś szukam śladów i czasem je znajduję:)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOlu, jakie te babcie były twórcze, nieważne, czy wykształcone czy nie, miały takie świetne pomysły i tyle historii w zanadrzu. Czy my też będziemy takie dla naszych wnuków? Chciałabym
UsuńMy niestety takie nie będziemy...
Usuńz żalem patrzę na to jak moi siostrzeńcy mają obie babcie w mieście, obie mieszkają w bloku. Jedna z nich (moja mama) zajmuje się głównie robieniem kariery, bo dopiero teraz tak naprawdę ma na to czas. A gdzie wieczory z herbatą przy stole pokrytym ceratą? Długie, niezwykłe opowieści? Szydełkowanie, haftowanie i robienie na drutach? Uprawa ogródka? Ech... smutno jakoś.
Żałuję, że nawet pierwszy syn siostry nie mógł poznać naszej babci. Urodził się dokładnie w dniu jej pogrzebu.
Pewnie to trochę zależy od nas, ale tak już jest, że obecne czasy lepiej traktują kobiety pracujące, uważając te w domach za kury bez ambicji, czyli kariera się liczy, a wnuki nie mają szansy na babcię, jej ciasteczka i ubranka dla lalek robione na szydełku. co mi przypomina, że muszę poćwiczyć szydełkowanie, zanim się wnuki pojawią, haha
UsuńTo już nawet nie chodzi tylko o to jak współczesne babcie spędzają czas z wnukami, ale też o to, że zupełnie nie przypominają babć wizualnie :(
UsuńNo chociażby moja babcia, a moja mama (mająca troje wnucząt). Babcia chodziła w fartuchu do kolan zapinanym z przodu na guziki (zawsze!) i chustce na głowie, a moja mama - pięknie skrojone, eleganckie kostiumy, buty na obcasie (babcia chodziła w tak zwanych gumiakach), włosy jak z salonu fryzjerskiego i długie, zadbane i zawsze pomalowane paznokcie.
No jaka z tej mojej mamy babcia? Jej najstarszy wnuk ma prawie 10 lat...
Och, ja mam zamiar być z całych sił babcią od historii, książek i bajek. Już robię co mogę;) Co do wizualizacji, to ja też nie bardzo...
UsuńNo to miałaś przygody z tym przemeblowaniem książkowym:) Ja lubię od czasu do czasu coś na półkach pozmieniać, niesamowicie relaksujące;) Ostatnio dostałam od (wyrozumiałego) mężusia nowy mini-regalik na książki i mogłam dać niektórym półkom trochę odetchnąć. Fakt, parę dni później przyszła taka paka z nowymi tomiszczami, że stare za długo się przestrzenią nie nacieszyły, ale dzięki całej aferze nowiutkie i pachnące książki mogły znaleźć się na półkach, a nie na podłodze...
OdpowiedzUsuńAnno - moje wolne przestrzenie też długo nie pozostają takie. Niestety
UsuńKasiu,
OdpowiedzUsuńz czworga moich dziadków żyje mama mamy - babcia Ania. Byłam już dorosłą kobietą, kiedy zmarła mama taty - babcia Stasia, a jakiś czas później mąż babci Ani - dziadek Miecio. Dziadek Stefan mąż Stasi, tata mojego ojca zmarł młodo - on miał 56 lat, ja nie miałam jeszcze siedmiu... To z nim mam najpiękniejsze wspomnienia dzieciństwa. Zanim o tym opowiem muszę w kilku słowach o reszcie dziadków wspomnieć :-) Babcia Ania i dziadek Miecio, kiedy ja byłam dzieckiem pracowali jeszcze. Babcia miała pięcioro dzieci i raczej nie byłam jej oczkiem w głowie. Bardzo często spędzałam u nich czas, ale więcej mam wspomnień z rodzeństwem mamy niż dziadkami... Dziadek Miecio w moich wspomnieniach pozostał jako tyran i egoista.
Ale dziadzio Stefan... Kochał mnie bardzo, a ja jego. Miał zakład grawerski / zachowałam wycinki z gazety w której o nim pisali/, a kiedy zabierał mnie do pracy to było Wielkie Święto!
Mogłam siedzieć w okienku i pytać interesantów: " w czym można pomóc", wydawać papierośnice z monogramami, a czasem obrączki z inicjałami małżonków... I widok dziadka z taką grawerską lupą w oku... niezapomniany. Czasy były trudne wtedy, wiadomo, ale dziadek wyjeżdżał nieraz do Szwecji i przywoził cudne rzeczy: kolorowe chodaki, piękne zabawki np. lalkę, która płakała i robiła siku :-)Najważniejszym prezentem dla mnie był pluszowy słoń, którego dostałam od dziadka zaraz przed tym jak z diagnozą raka wyjechał na leczenie do Lublina... I został mi tylko ten słoń i piękne wspomnienia...
Muszę jeszcze opowiedzieć Kasiu o tym, że jako dziecko nic nie rozumiałam: co to śmierć, po co trumna i grób? Gdzie jest mój dziadzio?! Parę dni po pogrzebie stęskniona przyszłam do mamy z łopatką i wiaderkiem prosząc, żeby dziadka odkopać !
A słoń Stefan spał ze mną przez wiele, wiele lat...
Zgrozą trochę na koniec powiało, co? Żeby złagodzić tę opowieść parę słów o smakach babcinych dodam :-) Gotowanie ani jednej, ani drugiej babci w ogóle mi nie pasowało. Jednak babcia Stasia piekła super murzynka i drożdżowca, a ruskie pierogi Ani były jak marzenie. Nie robi ich już niestety, ma 87 lat.
Ich smak zapamiętam na zawsze: moje nigdy tak nie smakują:-)
Aniu, przegapiłam tę wypowiedź, przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Jaka piękna ta historia z odkopaniem dziadka :-)
UsuńI Wasze wspólne chwile spędzone, jak to się plecie - jednego dnia człowiek jest wnuczką, a drugiego już zaraz babcią.
Często myślę o tym, że chciałabym być fajną babcią, taką do zapamiętania dla wnuków
Magnificent items from уou, man. I've understand your stuff prior to and you'гe simply eхtrеmely great.
OdpowiedzUsuńI асtually liκe ωhat you've acquired here, certainly like what you are stating and the way in which by which you are saying it. You are making it enjoyable and you continue to take care of to keep it smart. I cant wait to read much more from you. This is really a tremendous website.
Check out my website; http://haemorrhoidenet.de/
We abѕolutely love your blοg and finԁ most of
OdpowiedzUsuńyοuг рost's to be exactly I'm looking for.
Does οne offеr guest wгiteгs to ωrite content foг you?
I ωouldn't mind publishing a post or elaborating on a number of the subjects you write concerning here. Again, awesome weblog!
Look into my web site - chatroulette
Wow, this paragraph is fastidious, my younger sister is analyzing such things,
OdpowiedzUsuńso I am going to let know her.
My website; распродажа авиабилетов красноярск москва
Witamy 24HOUR Kredytowej obsługą
OdpowiedzUsuńCzy próbował pozyskać kredyty z banków bez sukcesu? Pilnie potrzebują pieniędzy, aby wyjść z długów? Potrzebujesz pieniędzy na rozwój lub założenie własnej firmy? Uzyskać pożyczkę z jedną z wiodących firm w Wielkiej Brytanii pożyczki. 24hour Kredyt Serwis jest jednym z największych pożyczek zabezpieczonych firm w Wielkiej Brytanii, a personel przyjazny i doświadczony w stanie przetworzyć aplikacji szybko i sprawnie. Możesz pożyczyć w dowolnym terminie od 1 do 25 lat, a pożyczyć każdą kwotę od £ 2000 do 50.000.000,00 PLN na dowolny cel.
Rodzaje kredytu oferujemy m.in.:
Prywatne pożyczki
Pożyczki krótkoterminowe
Kredyty w konsolidacji
pożyczki online
Szybkie pożyczki
Wszelkie przeznaczenia pożyczki
warunki kredytu
Złe kredyty kredyt
tani kredyt
Niekorzystne kredytowej kredytów
kredyt
Bad problemy kredytowe
Zabezpieczony kredyt
Przy niskim oprocentowaniu w wysokości 3% na wszystkie części świata.Aplikacja jest dostępna dla wnioskodawców, którzy są 18 lat i powyżej.
Aby uzyskać więcej informacji, prosimy o kontakt poprzez email: 24hourloanservice@gmail.com
Pozdrawiam
Larry Fox
cześć
OdpowiedzUsuńCzy szukając pożyczki szybki i wygodny sposób, aby zapłacić rachunki i rozpocząć nowego finansowania projektów w niższej stopy procentowej w wysokości 3%. Nie wahaj się i skontaktuj się z nami poprzez: moriciolomber@gmail.com z kwoty kredytu musi nasza oferta kredytu minimum 1.000,00 za każdy wybór kwoty kredytu.
Jestem zarejestrowanym i uzasadnione pożyczkodawcy certyfikat.
Możesz skontaktować się ze mną dzisiaj, jeśli jesteś zainteresowany w uzyskaniu tego kredytu o kontakt na więcej informacji na temat procesu kredytowego, proces jak warunków kredytowych oraz warunków pożyczki zostaną przeniesione do Ciebie. Potrzebuję twojej szybkiej reakcji, jeśli jesteś zainteresowany.
Dzięki Bogu Wszechmogącemu za jego życzliwość i dobroć w moim życiu , co mam zrobić , jeśli nie dla pani Kate Lisa , który będzie zawsze widzę , jakBóg wysłał kobietę, która Bóg nie wybrał, aby pomóc ludziom, którzy są w potrzebie finansowej , jak jabiedny wdowa, która została nominowana , a brakuje funduszykobiety , którzy mają dwoje dzieci i ma tak wiele obowiązków kobiety, która straciła męża i ma rachunki do zapłacenia składający się z dwóch domów czynszu i energii elektrycznej rachunki i został scammed sumę 450,000 dolarów USD i nigdy nie Uważa się, że wciąż jestlegit firmy pożyczki w Internecie , którzy nadal wierzą , że ludzie są w problemy finansowe i są gotowe do pomocy po tym został oszukany 450,000 dolarów usd nigdy nie wierzyłem , że jest jeszczelegalne firmy pożyczki , aż natknąłem się na post, który został napisany przez jedna pani Luis na tym samym forum wyjaśniła , jak ona dostała pożyczkę od pani Kate Lisa , który jestCEO pani Kate Lisa kredyt wtedy miałem już więcej opcji niż spróbować szczęścia w celu uniknięciaraz trzeci traci swój dom (zakwaterowanie ), więc myślę o tym i doszedłem do wniosku , że powinienem spróbować ponownie , więc skontaktował się z panią Kate Lisa poprzez e-mail , że uczęszczał do mnie w mniej niż 10 minut i stosowanych na kwotę pożyczki w wysokości $ 995,000,00 USDpożyczki został zatwierdzony niska oprocentowanie i po przetworzeniu dostałem pożyczkę na moim rachunku bankowym wczoraj więc chcę szybko używać tego medium poinformować każdą poszukiwacza kredytu tam, aby skontaktować się z panią Kate Lisa mail mrskatelisaloanhome1@gmail.com będzie ona na pewno da ci kredytu można wymagać bez stresu po raz kolejny dzięki Bogu za jego miłosierdzie mojego życia . i będzie się doczekać , aby usłyszeć własne świadectwo tak jak mój .
OdpowiedzUsuńPani Sarah .
Hello everyone who is reading this, this is not an advertisement, but a good evaluation of this loan company that granted me a loan to cover my debts and made it possible to celebrate 2019 Christmas. (Nelson Wealth Loan Company) is a company that you can trust at any time for your safe loan at the interest rate of 3%. Contact the company today to get any kind of loan without no stress or delay. They did it for me, So if you are facing financial challenges or have financial problems please contact them by email: nelsonwealthfinacialloanservic@gmail.com
OdpowiedzUsuń