czwartek, 4 lipca 2013

Prof. Mikołejko i jego atrakcyjny traktor

Od dziecka lubię rozmowy z ciekawymi ludźmi, jestem wampir na życiową wiedzę, na nowe spojrzenie na świat, na cudzą perspektywę. Uważam, że nie ma lepszej rzeczy od spotkania na swojej drodze mądrego człowieka, który zechce podzielić się z nami swoimi myślami. Zdarza się to coraz rzadziej, przynajmniej mnie.
Kiedy dostałam do ręki książkę prof. Zbigniewa Mikołejki i Doroty Kowalskiej - 'Jak błądzić skutecznie', mało o nim wiedziałam. Znany mi był jedynie z tego, że naraził się 'wózkowym', które go w jakichś programach lżyły, głównie zaocznie. W internecie wylała się taka fala nienawiści, że musiałam zajrzeć do tekstu, który to wywołał, w ten sposób matki furiatki przyczyniły się do mojego spotkania z niezwykłym człowiekiem. Tekst trafił do mnie. Jestem matką, w pewnym momencie życia oczywiście biegałam z wózkiem, ale 'wózkową' się nie czuję, bo nigdy nie byłam taka, jak te kobiety, o których on mówi. Matką jestem, ale to nie czyni mnie ślepą na dziwne zjawiska z macierzyństwem związane, wiele z nich razi i mnie, bo macierzyństwo wielu kobietom nie odbiera normalnego spojrzenia na świat, widzenia rzeczy złych, głupich czy po prostu idących w co najmniej dziwnym kierunku. Nie zabolało mnie więc to, co napisał, natomiast zachwyciło, że można tak bezkompromisowo wyrazić swoje myśli, jednocześnie uzasadniając je na tyle jasno, że czy się człowiek zgadza, czy nie, zgodzić się musi, że nie jakiś głupi frustrat to napisał.
Nic więcej o profesorze nie słyszałam, aż któregoś dnia dostałam paczkę z Agory, w której przybyły 'Wilczyce' na konkurs, a książka 'Jak błądzić skutecznie' jako bonus. Długo będę wdzięczna pani Joannie za ten dodatek, czasem takie gesty są więcej niż trafione, one po prostu uderzają w człowieka jak piorun oświecenia (odrobina przesadyzacji :-) nie zaszkodzi).


Na okładce fantastyczne zdjęcie. Patrzymy w oczy człowieka niemłodego, którego twarz jest usiana zmarszczkami, koleiny życia wydrążyły mapę na twarzy, są i zmarszczki śmieszki, ale i te marsowe, są takie od myślenia, ale i zmartwienia, a na dodatek magnetyzujące, mądre, uważne oczy. Od pierwszego zdania czytelnik łapie kontakt wzrokowy z autorem. Dorota Kowalska, przepraszam tę Panią, pełni tu rolę rozmówcy, ale mniej znaczącego, po prostu chodzi o to, żeby prof. Mikołejko do siebie nie gadał, bo to trochę jak picie do lustra.
Co ja Wam będę mówić, utonęłam w tych wywodach, chłonęłam każde słowo, już sama nie wiedziałam czy robić notatki na marginesach, zakreślać, czy po prostu uważnie czytać? A, że targałam tę książkę w różne miejsca, czasem nie było jak mieć ze sobą czegoś do pisania, a czasem po prostu nie chciało mi się przerywać tego 'intymnego' kontaktu z rozmówcą, też chciałam być uważnym słuchaczem, czasem mam wrażenie, że te wszystkie mazaki i ołówki zaburzają percepcję.
Pod koniec wracałam do przeczytanych już fragmentów i sobie zakreślałam. Nie chodziło mi o jakieś milowe myśli, raczej też o takie, które sama kiedyś tam wykoncypowałam i ucieszyło mnie, że ktoś jeszcze to widzi, tak samo myśli. Jak na przykład tę o osobie, która kogoś skrzywdzi, a potem nie ma innego wyjścia, musi ją wykończyć=usunąć z pola widzenia, bo jest chodzącym wyrzutem sumienia.


 albo coś takiego, przecież to oczywiste, nosiłam tę wiedzę w sobie od lat, a tu mi się zmaterializowała w zdaniu:


Aż miałam ochotę zerwać się na równe nogi, zakrzyknąć - czyż nie jest tak właśnie!?





Dużo prof. Mikołejko pisze o ludziach, których spotkał na swojej drodze - rodzinie, przyjaciołach, studentach, tych, którym pomógł, którzy mu pomogli, albo naznaczyli jego życie cierpieniem. Jest szczery, ale nie jest przy tym sensatem ani kombatantem, po prostu opisuje rzeczywistość i jak ona go kształtowała. To jedna strona książki.
Druga to rozważania o życiu, śmierci, kobietach, uczuciach, wierze, miejscach, starości, trochę o polityce, o życiu zawodowym, wszystko to z wielką mądrością, trochę filozoficznie, trochę na tle historii tej dawniejszej i całkiem świeżej, w odniesieniu do wzorców kulturowych, a każdy rozdział ma przypisany obraz, który znamionuje temat i  nadaje kierunek rozmowie.
Książka ta daje czytelnikowi materiał do rozważań w samotności, ale też do ciekawych rozmów. Treści najpierw się przyjmuje do siebie, a potem one pączkują i koniecznie chce się z kimś o tym porozmawiać. Jeśli myślicie, że to książka nie dla Was, mylicie się. Podczas cotygodniowego spotkania w naszej polskiej bibliotece, gdzie zbierają się ludzie z różnym wykształceniem, wielu zawodów i wielorakimi doświadczeniami, opowiedziałam, co czytam i wywiązała się niezwykle ciekawa i emocjonująca rozmowa. Musiałam obiecać, że zakupię tę książkę do biblioteki. Swojej nie oddam, o nie, jest zbyt droga memu sercu, żebym się miała jej pozbyć.
Strasznie żałuję, że nie było mi dane nigdy prof. Mikołejki spotkać na swojej drodze, że na przykład nie był moim wykładowcą, albo nie jestem na uniwersytecie trzeciego wieku, gdzie on też się udziela. Tym bardziej się cieszę, że taka książka się ukazała. Jest to niezwykle cenna i wartościowa pozycja, a jednocześnie dla każdego, nie tylko dla intelektualistów. Ma jeszcze jedną fantastyczną zaletę - zmusza do zwolnienia, wręcz zatrzymania się w biegu, to zastanowienia nad kilkoma sprawami, ale nie takiego bolesnego, raczej radośnie poznawczego.
Dziękuję pani Joannie z wydawnictwa Agora, że o mnie pomyślała, dziękuję Panu profesorowi, że zgodził się z Dorotą Kowalską porozmawiać. Słów mi brak, żeby wyrazić radość z przeczytania tej książki. Na pewno nie raz do niej wrócę.
Panie profesorze, bardzo podoba mi się pański traktor (kto przeczyta, będzie wiedział, o czym mówię).

18 komentarzy:

  1. "Jak w tej papce, którą jesteśmy zlew.
    Nie wiem. Ja zostałem ukształtow[any] - przez kulturę bardziej tradycyj[ną] z betonu, który pozwala mi wybie[lić ] wiem? - mój student, który ni[e]. Nie wiem. Przeszłość mojej gen[...]ców jest dla niego "opowieścią["] rzeczywistością - niedoświadczo[ną]..."
    Takich skrótów myślowych, nie zamierzonych, to nawet Echo nie umie robić. A co pan Profesor na to i inni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że od dawna jestem beznadziejnie "zamikołejkowana".Filozofia to mój pierwszy kierunek studiów, a więc zawsze szukałam czegoś ciekawego w tym temacie i tak całkiem przypadkiem trafiłam na "Żywoty Świętych - poprawione", później "O przemocy, śmierci i Bogu", a potem zaczęłam szukać świadomie. Radio Tok FM zrobiło mi fajny prezent zapraszając często profesora do swoich audycji, które podstępnie nagrywałam.:) O Wysokich Obcasach i TV Kultura już nawet nie wspominam.
    Czytam, słucham - prasuję własne myśli, zastanawiam się.:)Książkę już mam!A profesora Mikołajko chciałabym kiedyś spotkać, mam mnóstwo pytań:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieprzu - ja nie jestem taka mądruszka jak Ty, pewnie nie byłabym tak ciekawym rozmówcą, bo o filozofii nie wiem nic, poza tym, co sobie sama wykoncypuję czy u kogoś przeczytam. Nie lubię dzieł stricte filozoficznych, więc taką widzą się nie pochwalę, ale i tak chciałabym spotkać kiedyś profesora i mieć okazję porozmawiać. Ciekawa jestem, czy on sobie zdaje z tego sprawę, jak te jego słowa trafiają do ludzi, jak one potem kwitną i rosną w człowieku?
      Widziałam go tylko raz w Hali Odlotów, co ja będę tutaj ciągnąć w nieskończoność, uczta

      Usuń
    2. Pieprzu - ja tylko dodam, że wszystkie audycje Radai TOK FM można pobrać z ich strony. Sam czasami słucham "Poczytalnych". :)

      Usuń
  3. Mikołejko... Podobało mi się jak zrównał z ziemią Kod da Vinci Browna. Ale bywało też niestety (min. w TOKFM), ze szczuka opada i chciałoby się zapytać: Co Pan pali profesorze i czy aby to Panu nie szkodzi?

    OdpowiedzUsuń
  4. SłaveckM - i tu widzisz nie wiem, o czym mówisz, bo jeszcze w TOK FM go nie słyszałam, ale skoro już wiem, że bywa, będę częściej sluchać tej stacji. Ciekawa jestem tego opadu szczęki. Wiem, że jest kontrowersyjny, czasem na granicy przegięcia, pewnie byłeś świadkiem tego przegięcia właśnie. Wydaje mi się, ze on teraz tak gra, jakie są oczekiwania, czyli wkłada kij w mrowisko coraz częściej. Ostatni felieton z Wysokich Obcasów Ekstra, o niedouczonych studentach między innymi, też ostry.
    Widziałam go w Hali Odlotów i był bardzo stonowany, ale to co mówił, bardzo do mnie trafiło. A to, co pisze w tej książce to już w ogóle miód dla Kubusia P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja tam w wysokich obcasach głupio bym wyglądał, a juz w hali odlotów to w ogóle czułbym się w nich nieswojo. A poza tem musi to być obuwie okropnie niewygodne, bo widze jak niektórzy użytkownicy strasznie cierpią, choć trzeba przyznać, dzielnie to znoszą :D
      Kontrowersja to bywa całkiem wygodne słowo. Walnie nieraz mądry człek głupotę jak stąd na Kamczatkę, ale w extra gazecie napiszą, że to właśnie kontrowersja jest. Choć jak się chwilę zastanowić, to jednak wychodzi, że mędrzec głupio przegiął w wyniku zaposiadanego parcia na szkło oraz mikrofon. W związku z tem nie zaleca się okazywania bezkrytycznego ubwielbienia filozofom noszącym pierścień atlantów na palcu. Preciousssssssssssssssss

      Usuń
    2. Odnoszę się tylko do książki, którą uważnie przeczytałam i uważam za mądrą.
      A ty się Slavku zapędzasz czasem w te polemiki jak goły w pokrzywy, aż zęby bolą. Nie mam imperatywu spierania się zawsze i wszędzie, a już na pewno nie tak.

      Usuń
  5. Kurna, aż chyba jutro spróbuję kupić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiek, dużo tam też o sprawach wiary, jej utraty też, ale i kodów kulturowych opartych na niej. Nic dziwnego, przecież Mikołejko to specjalista od tych spraw

      Usuń
  6. I co? Piec minut przed koncem urlopu mam latac po ksiegarniach i miec nadzieje, ze na prowincji beda to miec? ;)
    Sprobuje jednak ;), ewentualnie zamowie przez internet :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze, że jest Publio. Mikołejko oraz Wysokie Obcasy pokonał tysiąc kilometrów i znalazły się na kindlu. Chcesz, masz. Ale przez Ciebie zbankrutuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, oj tak, Kindle to okno na 'nasze' ksiązki i prasę.

      Usuń
  8. Postać p. Mikołejko jest mi znana, ale tej książki jeszcze nie miałam okazji czytać. Oj, chętnie się na nią skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. malutka_ska - jeśli podoba ci się, co on pisze w prasie, czy jego rozmowy, ta książka jest uszyta dla Ciebie

      Usuń
  9. "Jestem wampir na życiową wiedzę, na nowe spojrzenie na świat, na cudzą perspektywę" - cudnie! Dziękuję, nigdy nie potrafiłam określić u siebie tej "przypadłości" ;)
    Co do prof.Mikołejko - także dziękuję; piękna notka, bardzo zachęcająca do przeczytania Jego publikacji. Zawsze się cieszę, gdy ktoś otworzy mi oczy na teksty, koło których przeszłabym zapewne obojętnie, jako, że nieszczególnie chętnie czytam wywiady jako takie; zbytnio kojarzą mi się z nachalnością tzw.celebrytów, sprzedawaniem siebie i niewiele wartą papką prasową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pINEZka - ja też bym jej do ręki nie wzięła, teraz już pewnie tak, bo zawsze, co napiszę prof. Mikołejko będzie mnie interesować, ale mogła mi przedtem umknąć, jestem wdzięczna, że została mi dana :-)

      Usuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam