Będzie na spokojnie, wzięłam Persen forte i jestem w stanie zen, nie mylić ze skrótem od Zenek.
Aż mi żal, ze nie wzięłam tej tabletki wcześniej, podczas lektury 'Obywatela i Małgorzaty'.
Nie wiem, dlaczego sięgnęłam po tę pozycję? Nigdy nie byłam fanką Republiki czy Grzegorza Ciechowskiego solo. Nie jestem też fanką literatury a'la pudelek, kozaczek i inne '-ek'. Małgorzata Potocka, cokolwiek ona o sobie nie opowiada w tej książce, nie kojarzy mi się z jakimś wybitnym twórcą, aktorką totalną, na którą się idzie do kina. Ot fajna babka, nie przeszkadza w filmie czy serialu, ale poza rolami wczesnymi, niezbyt znacząca.
Kilka razy myślałam o kupnie tej książki. Ale ciągle coś było lepszego, a pieniędzy na wszystko brak. Potem Monika z Błękitnej biblioteczki skomentowała mój wpis o wspomnieniach Małgorzaty Tusk, że prawdziwy hardcore to jest książka Potockiej i już nie dało się zatrzymać lawiny ciekawości, tym bardziej, że mi tę książkę od ręki pożyczyła. Gdybym chociaż musiała tygodniami czekać na okazję przeczytania, pewnie by mi przeszło.
O Bogu, co to za książka. To się po prostu w pale nie mieści.
Małgorzata Potocka powinna się była kopnąć w potylicę i zapaść w śpiączkę na miesiąc, a potem nie pamiętać co to ona miała do powiedzenia. Wszyscy by jej żałowali i nie stworzyłaby tego obrazu siebie samej i Obywatela GC, jaki teraz mam w głowie. A tak, mam niesmak, jakbym się jej wymiocinami wysmarowała. Napisała, że ta rozmowa była po to, żeby Grzegorz nie wszystek umarł, żeby ludzie wiedzieli jaki był, żeby o nim pamiętali, że jest mu to winna. Łatwo się mówi, jak facet leży sześć stóp pod ziemią i już jej przywalić z bejsbola nie może za to, co ona o nim napisała.
Ta książka to jest wielki pean na to, jaką wspaniałą osobą i artystką jest Potocka, jak to ona Ciechowskiego stworzyła, jak to ona go wyrwała z okowów nieśmiałości, mieszczaństwa, obudziła w nim jeszcze większego artystę niż był. A tak naprawdę wychodzi na to, że ta książka jest świadectwem, że pani obywatelowa MP jest nikim bez obywatela GC, że jak sobie poszedł, to najpierw trzeba było jęczeć jakie to straszne, że własna służąca odebrała jej męża, taka żmija na łonie wychowana od wczesnych lat nastoletnich, a jak umarł trzeba było po latach przypomnieć się ludziom wspomnieniami o nim czyli o niej.
Kiedy Małgorzata porzucała męża, tak się biedna tłukła z myślami, że o mało ducha nie wyzionęła. Grzegorz też po prostu zatruł swą duszę zamartwianiem się, co też on czyni swojej pierwszej żonie. Tak się zamartwiali do imentu, że musieli się pocieszać, tak się pocieszali, że aż musiało to być w łóżku i domu pierwszej żony, że aż musiała ich nakryć i przeżyć to upokorzenie. Po prostu nie można było w tym wszystkim mieć odrobiny przyzwoitości, bo już w tych zmartwieniach nie było na nią miejsca.
Dziecko przemieszczane po domach i ludziach jak lalka. A oni szał ciał i twórcza erupcja. No i bezustanna erekcja.
Zęby sobie starłam o połowę, tak zgrzytałam. Ale masochizm mnie jakiś napadł, nie mogłam się oderwać, bo wbrew wiedzy, którą miałam, nadzieja jakaś się tliła we mnie, że Potocka napisze coś, co mi tę gorycz czytelniczą zneutralizuje ( i zęby przywróci).
Aż nadeszła część opisująca przejście przez życie pary Gośka i Grzesiek (dalej zwanych GG) - fanfary - jak to Grzesiek nauczył się jeść prawidłowo przy stole u państwa ambasadorostwa w Paryżu, używać widelczyków i takich tam. Jak to pani G ubrała pana G, w najlepsze ciuchy (które po porzuceniu rozdała bezdomnym), jak to nie miała czasu na gotowanie i sprzątanie, ale nie było problemu, bo dali klucze fankom, a one były przeszczęśliwe, że mogły im gotować, układać, prać gacie i wąchać grześkowe koszule. Swoją drogą to baby mają czasami porąbane, żeby usługiwać muzykowi po to tylko, żeby być bliżej. Szał tworzenia, wszyscy do nich lgnęli, na dzieci jakoś mało czasu było, ale to szczegół. Kochali je przecież.
I to się po prostu musiało stać. Zatrudniona do dziecka opiekunka zbliżyła się do jego ojca. Ileż razy to już było? Nie lepiej było zatrudnić grubej baby w różowych galotach z PDT do kolan, bez dwóch zębów z przodu? Za to śpiewającej kołysanki ze wschodnim zaśpiewem, lepiącej najlepsze ruskie i z miękką, obszerną klatką piersiową do przytulania. Fanki do wszystkiego, no to dlaczego nie do łóżka? A jeśli Obywatel GC raz już bezwzględnie porzucił, dlaczego nie miałby tego zrobić po raz drugi?
Potocka mówi, że kiedy ona robiła wszystko dla niego, wisiała na drabinie i trzymała reflektor w trakcie koncertu, Ania w pierwszym rzędzie, w pożyczonej od niej sukience, wgapiała się w niego i to musiało się tak skończyć, bo to uwielbienie go po prostu przyciągało. Pożyczona sukienka - synonim dziewczęcia z Nowolipek, biednego i zahukanego.
A potem Potocka utyskiwała, że gdyby on ją chociaż z kimś ważnym zdradził, z Meryl Streep, ale ze służącą, z takim nikim?
I tu już po prostu pękła mi guma w dresach. Nie wytrzymałam. Kim jest Potocka, żeby mieszać z błotem, akurat w ten sposób, kobietę, która ją zastąpiła, po tym, jak ona sama odebrała go innej? Matką Zenusia w Barwach szczęścia. Ktoś ją kojarzy?
Nie ujmuję się za żadną ze stron. Cóż ja wiem o takich sprawach? Jestem żałosna, bo z tym samym mężem dwudziesty ósmy rok, bez skoków w bok, doprawdy nuda. Nie wiem, jak to jest się zakochać nagle w innym i dać się ponieść wodospadowi namiętności i nieuniknionemu. Nie wiem, jak to jest stracić ukochanego na rzecz innej kobiety, ale to wszystko właśnie chciałam zrozumieć. Oczekiwałam jednak klasy, dystansu po tych wszystkich latach, nie prania brudów i budowania pomników sobie i byłemu, kosztem tej drugiej. Ale jak cwanie, z pierwszą żoną się lubimy i ściskamy, kiedy się spotkamy, a z drugą żoną już nie (Potocka nigdy nie była zamężna z Ciechowskim), bo ta zdzira przecież ogłupiła Ciechosia i sobie poszedł. A tak Małgorzatę kochał do samej śmierci.
Czy naprawdę trzeba było to wszystko czytelnikom wyjawiać? Czy nie wystarczyło opowiedzieć o swoim życiu ze zdolnym muzykiem, o sobie w tym wszystkim, o ludziach, którzy byli dla nich ważni, czy to rodzinnie, czy innych twórcach i muzykach, o koncertach, o wyjazdach, tak jak pięknie zrobiła to Urszula Dudziak?
Gdybym nie czytała tych drugich wspomnień, o Urbaniaku (który ją przecież zostawił dla innej), o Kosińskim, który ją też zostawił popełniając samobójstwo, o dzieciach, o tworzeniu, może nie wiedziałabym, że można to zrobić pięknie i z klasą. A tak, no cóż, idę zeskrobać resztę tych rzygów z moich włosów. To było straszne doświadczenie czytelnicze. Nigdy więcej!
Widzisz Kasiu,mozna bylo napisac ksiazke o zyciu z artysta,o tym co bylo dobre,ale pomysl jakie to bylo by nudne i pzewidywalne.A tak otworzylo sie szambo,smrod sie wydostal,o Pani Potockiej sie mowi.
OdpowiedzUsuńKate, ale jak on niej będą mówić? Jak o niej myśleć? Po co się na to narażać?
UsuńNaczytałam się tych pomyj już parę lat temu, gdy Potocka udzielała się w wywiadach. Było jej kiedyś pełno, domniemywam, że trafiła nawet do Miesięcznika Hodowców Gołębi... Taka gmina. Ale Twoją recenzję przeczytałam przez telefon mamie. Urechotałyśmy się jak walnięte!:))))
OdpowiedzUsuńJa też się naczytałam, ona w tej książce mówi,, że nikt nic nie wiedział, nieprawda, ona się zawsze na te tematy wywnętrzała. Ale dojrzała, myślałam, ze w parze idzie mądrość, a tak... chociaż się z mamą pośmiałyście
UsuńO właśnie, właśnie, ja po przeczytaniu paru wywiadów z panią Potocką mam uraz, znielubiłam ją i tyle, uważam za infantylną egocentryczkę z zaburzonym oglądem rzeczywistości. I dlatego nawet się w okolice tej książki nie wybieram. A poza tym widziałam tę słynną aukcję na allegro (co prawda zdaje się, że pan, który za tę aukcje odpowiadał to drugi mąż Anny Skrobiszewskiej, więc mało obiektywne źródło) i wtedy się już zraziłam dokumentnie.
Usuńhttps://www.facebook.com/mediafunpl/posts/10152676462275021
pani_minister - nic z tego, co opisujesz nie obiło mi się o oczy, ani o akcji na allegro, ani o wywiadów nie czytałam. Mało o tej sprawie i o niej w ogóle. Ciekawa byłam, bo to ciekawe czasy były
UsuńPrzyciągnął mnie tytuł recenzji i oderwać się nie mogłam... już opis tej książki przyprawia o ból głowy, więc sama książka musi być naprawdę beznadziejna... co Ci ludzie nie wymyślą.
OdpowiedzUsuńMarta Kusz, daruj sobie, szkoda czasu
UsuńA fuj... za bardzo brzydzą mnie takie wymiociny, żeby je czytać. A teraz już z daleka nie dotknęłabym tej książczyny.
OdpowiedzUsuńPamiętam Potocką od najmłodszych lat, kiedy wpychała się do kariery jak tylko się dało - a dało się wystartować dzięki obecności tatusia w środowisku.
Na szczęście jestem odporna na rewelacje z magla, więc nie czytam takich dzieł.
W trakcie czytania Twojego posta też pomyślałam sobie, że chcąc zarobić kasę wyłączyła myślenie i nawet prymitywny biznesowy spryt. Dałoby się też trochę zarobić pisząc z klasą, a jakże inne byłoby wrażenie.
Coraz częściej baby-celebrytki 50+ ośmieszają się totalnie - głupieją na starość i ze swoją głupotą obnoszą się publicznie. Nie obrażam tu nikogo, tylko stwierdzam fakt jako osoba z tego samego pokolenia.
pkela, żebym ja się spodziewała, że to może być magiel, ale myślałam, że dojrzała, przemyślała do i owo i ma coś do powiedzenia. Nic nie ma, oprócz swojej wielkości, nie widzi nic
UsuńHaha, pamiętam jak czytałam recenzję tej książki właśnie u Moniki i jak sobie postanowiłam, że w życiu tej książki nie przeczytam. Jak zobaczyłam waszą dyskusję pod Twoim postem o Tuskowej o tej książce to nie mogłam się doczekać Twojego o niej posta! I się nie zawiodłam, ale sama tych wypocin 'artystki' nie zdzierżę :P
OdpowiedzUsuńPaula, nie ma po co po nie sięgać, nie mają żadnej wartości
UsuńNo ale, że co? Nie znałaś Potockiej Małgorzaty wczesniej? Że jest znana głównie z tego, że jest znana, a poza tym jakoby ta blondynka z bólem głowy u chirurga? Z GC pół biedy - coś tam zrobił i jakiś przekaz był, a tu? Pustostan normalnie. Z próby porównania Potockiej z Dudziak nic nie wyjdzie, bo Potocka niczego nie zrozumie :D
OdpowiedzUsuńslaveck - myślałam, że o Potockiej nie słyszałam wszystkiego, co powinnam, bo może robiła rzeczy, które mnie już nie interesowały, takie na przykład video clipy muzyczne, wyrosłam z nich i tyle. Albo reżyseria spektakli muzycznych, nie widziałam i nie wiem.
UsuńAle skłaniam się ku Twojej teorii, że to pustostan i jedzie na innych sławie
Wiesz co, przerwałam czytanie wpisu w połowie, bo znam podobne osoby, jak Potocka. I nie dałam rady przebrnąć przez ciąg dalszy, słabo mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńUchowaj nas Panie od takich kobiet!
czechozydek - ano uchowaj
Usuńwprawdzie sama sobie jesteś winna (uprzedzano ciebie, do czego się przyznajesz) ale żal straconego czasu. No miała pięć minut gdy była jego żona, związek z Gesslerem był żałosny, więc chciała dalej być "znana"
OdpowiedzUsuńKalina, nawet nie wiedziałam, ze ona z Gesslerem była jakimś. Znana widocznie jest tylko po tym, z kim bywa. Załość straszna, ze babka się na sobie nie skoncentruje, tylko na innych i do tego taka jest nieelegancka w tym wszystkim. Dzieci mi żal, co dziewczyny winne
UsuńKasiu, a ja jak zwykle popłakałam ze śmiechu, czytając Twoją cudną, jakże szczerą, recenzję ;-) Podziwiam Twoją wytrwałość - nie każdy przetrwałby takie doświadczenie ;-)))
OdpowiedzUsuńjjon - to nie była wytrwałość, to niezrozumiała dla mnie potrzeba masochistycznego dobrnięcia do końca, który wiesz jaki będzie, a jednak idziesz dalej. A na końcu czujesz się oszukana
UsuńCóż za dramat... Jakże piękne przybliżyłaś nam tak gówniany twór [przyznaję, uśmiałam się przy tym porządnie :)]. Na tyle zaspokoiłaś moją niezdrową ciekawość tą książką, że już nie muszę sięgać i sprawdzać na sobie :)
OdpowiedzUsuńKlaudyno - i słusznie, że nie masz ochoty po nią sięgnąć, w ogóle nie jest tego warta
UsuńKasia, aż tak?!
OdpowiedzUsuńclevero - chyba nie oddałam właściwie grozy sytuacji, jest bardzo źle, w stylu magla do kwadratu, do tego megalomańskie
UsuńChyba podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńOli, nic nie stracisz
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI tu, po raz kolejny wychodzi "sława" pisarska celebrytek. Ludzie zamiast czytać porządnych polskich autorów, czytają takie... Ale przyznam szczerze, że czytając ten Twój wpis, uśmiałam się, więc wybaczam Ci, że czytasz "take cuś" :P
OdpowiedzUsuńSorki ale przez przypadek usunął mi się wpisany wcześniej komentarz :(
ewfor - nie do końca się zgadzam z tym, że warto czytać tylko porządnych polskich autorów, bo co to znaczy? Ktoś chce się podzielić swoimi myślami, opowiedzieć swoją historię, to jest fajne i na pewno warte uwagi, ale wywlekanie brudów domowych i przywracanie siebie do życia za pomocą takich publikacji - temu mówimy nie.
UsuńŹle mnie Kasiu zrozumiałaś, nie miałam na myśli czytania książek tylko "porządnych polskich autorów", ale to co się dzieje ostatnio na rynku wydawniczym, gdzie "królują" książki, aktorów, polityków, muzyków, to trochę lekka przesada :)
Usuńewfor - tak właśnie zrozumiałam, że aktorzy, politycy, muzycy - właśnie to mi nie przeszkadza, nawet cieszy. Byle by nie robili magla
UsuńChyba jeszcze nie czytałam pozytywnej recenzji na temat tej książki, ale też mnie ciągnie, bo lubię biografie i wspomnienia. Jednakże daruję sobie :)
OdpowiedzUsuńAleksandro - tę naprawdę możesz sobie darować
Usuń