poniedziałek, 31 października 2011

Jak zabic nastolatkę (w sobie) Małgorzata Gutowska-Adamczyk


Nigdzie nie mogłam kupić tej książki. Aż puknęłam się w głowę - kobieto nie-mądra czasami, przecież to nie musi być tekst drukowany, czytasz też uszami. Jak postanowiłam, tak chciałam zrobić, czyli kupić tego audiobooka, ale w międzyczasie się zgadało i dostałam zgrabną paczuszkę od samej autorki z tymże.
O tym, że jestem wielką admiratorką tej pisarki, wielu z was już wie, bo pisałam o tym w komentarzach u Was, a i u siebie pewnie też. W odróżnieniu od większości, swojej przygody z twórczością Pani Małgorzaty nie zaczęłam  od Cukierni pod Amorem, ale duuuuużo wcześniej od Niebieskich nitek i 110 ulic kupionych swojej  córce. A, że uwielbiam dobrą literaturę dla młodzieży, zaraz po zachwytach moje córki i ja rzuciłam się na te powieści i dałam się kupić z butami.
Cieszę się, że autorka ma też coś w dorobku dla dorosłych, przynajmniej nie jesteśmy poszkodowani.
Słyszałam o tym, że książka jest przerobiona na monodram, a może monodram był pierwszy? Sądząc po objętości książki, książeczki właściwie, można sądzić, że autorka pisała z myślą o wystawieniu tego na scenie w takiej formie właśnie. O to nie spytałam. Katarzyna Żak to zagrała i jestem przekonana, po odsłuchaniu aubiobooka, że zrobiła to świetnie, wprawdzie nie widziałam na swoje oczy dwa, ale to, co usłyszałam wystarczy, żeby tak twierdzić.
Pani Kasia zmienia głosy, czyta tak sugestywnie, że widziałam, jak skacze po plaży, jak siedzi na stołówce, jak czeka w recepcji na spotkanie... co ja Wam będę opowiadać, to trzeba odsłuchać. Tak, tak, nie przeczytać - odsłuchać!!! Albo wyczaić, kiedy monodram będzie grany i go zobaczyć.
Jest to opowieść kobiety 40+ z różnymi przyległościami, która wybiera się na wczasy. I cała akcja tam się właśnie dzieje. Jest kaowiec, żywcem jak ten z Rejsu i była dziewczyna męża, makolągwa, która wygląda lepiej, oraz były chłopak samej bohaterki, który dla odmiany wygląda gorzej. Banderas też się tam plącze, dzieci i ich wiaderka, do tego stołówkowe jedzenie, nadmorskie smaczki, a to wszystko okraszone taką dawką humoru, ze jeśli komuś przyjdzie do głowy słuchać podczas prowadzenia samochodu - odradzam, mało w rowie nie wylądowałam jak się kaowiec vel aktorka Żak Katarzyna odezwał. Dawno się tak nie ubawiłam, a Bóg mi świadkiem, że w takim jestem ostatnio stresie, że trudno mnie rozśmieszyć, a potrzebne mi to było bardzo.
Polecam, polecam, polecam. I ja nie raz jeszcze tego posłucham.

2 komentarze:

  1. Cassiel - to jest lektura na jedno popołudnie, do słuchania na szykowanie jednego obiadu, może dwóch, a ubaw po pachy

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam