Powiem tak - sama chciałam, więc nie mam co się teraz wywnętrzać, co gorsza nie mam komu. Pan do mnie napisał, zapytał, czy chcę do recenzji, ładnie dygnęłam nóżką i pięknie poprosiłam. Jeszcze przekonywałam, jak bardzo chcę.
Rzuciłam się na nią jak mój Franek na kość baranią. Miałam dobre nastawienie, ba, nawet ostatnio bardzo mi pasują formy krótkie, opowiadania właśnie.
I co? No właśnie nic. Nie dość, że większości już nawet nie pamiętam (czyli mną nie wstrząsnęło), to jeszcze mam poczucie straconego czasu. Ja przepraszam, to nie jest niewdzięczność, ale taka prawda, co poradzę?
Można powiedzieć, że ten zbiór, całe 266 stron, przeczytałam dla jednego opowiadania plus bonus w postaci dwóch kolejnych - cuzamen do kupy 68 stron. Reszta to massa tabulette.
Tym opowiadaniem, które mi się podobało najbardziej było - "Oddana" Łukasza Orbitowskiego. Poruszyło mnie, wydało mi się cudownie kompletne i skończone.
"350 przepisów. Jak zrobić z siebie idiotkę. Poradnik" Ignacego Karpowicza rozczuliło i rozbawiło. A "Samobójstwo na Maślicach" Pilipiuka to czysta rozrywka w jego stylu. Reszta wydawała mi się jakby napisana na zasadzie - zamówienie jest, coś tam uszyję. Może tak nie było, ale takie właśnie wrażenie mi pozostało.
Nie chcę Was zniechęcić do czytania tego zbioru, to moje subiektywne wrażenie, wielokrotnie okazuje się, że komuś się podoba coś, co mnie nie i na odwrót, więc Wam pozostawiam decyzję.
A żeby nie było ta marudnie i smętnie, pokazuję Wam piękniste kubaski, które dostałam pod choinkę.
Od córki mój wymarzony z fabryki Nicholasa Mosse
Jego wyroby są tak drogie, że muszę sobie zbierać po jednym kubku, talerzyku itd. Jakościowo świetne. W użyciu też.
absolutny oryginał
od Moniki z Błękitnej Biblioteczki taki piękny kubas ze Starbucks. Może ich celem było dostarczenie pokaźnego kubasa do kawy, ale dla mnie to herbata tam jest bardziej adekwatna, taka z miodem i cytryną.
Ten zestaw to jest prezent od córki i jeszcze-nie-zięcia. białych kubków jest cztery, do tego maszynka do kawy i pyszna kawa, a kubki takie wielkie, bo my lubimy latte. Robimy sobie taraz z gorącym mlekiem ubitym na pianę. Pychota.
Co molowi potrzebne najbardziej na świecie oprócz książek? Duże kubki, żeby nie latać do kuchni po coś do picia.
A poza tym na zdjęciach widać, że biografia Danuty Wałęsy do mnie dotarła i już jest w czytaniu.
Nie przepadam za takimi zbiorowiskami opowiadań, z tego to bym chyba tylko Kuczoka i Chwina przeczytała, no może Pilipiuka też. Kubki bardzo lubię, ale ten Nicholas jakoś mi sie nie podoba. Ogólnie fajnie dostać to, o czym się marzy, więc życzę całej kolekcji tych Nicholasów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Agnesto - kubki Mosse musiałabyś do ręki wziąć, one są niesamowite.
OdpowiedzUsuńA jeśli idzie o Kuczoka i Chwina, aż się zaplułam, kiedy zobaczyłam te nazwiska na liście. No cóż, zdziwko mnie chapło, tyle powiem
Uwielbiam kubki, rodzina się już ze mnie śmieję, że je gromadzę, jak głupia, a i tak piję z filiżanek :)
OdpowiedzUsuńCo do 'Miłości we Wrocławiu' - nawet nie będę się rozpisywać - mam identyczne wrażenia.
O książce nie myślałam wcześniej i co mogę napisać? Chyba na razie ,,nie dla mnie''. :-)
OdpowiedzUsuńA kubki są świetne. :-) U mnie w domu mam dwa duże kubki z kłapouchym i tygryskiem z tej bajki ;D Ale przynajmniej nie trzeba non stop robić nowej, bo ta w dużym kubku wystarcza. :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Futbolowa - to mi ulżyło, bo myślałam, że ze mną jest coś nie tak.
OdpowiedzUsuńA jeśli idzie o zbieractwo, to ja i kubki, i filiżanki. Idę na całość
Cassiel - ja lubię herbatę i kawę zimną też, więc dla mnie może być duży kubek.
Święte słowa same książki nie wystarczą, trzeba jeszcze mieć coś estetycznego i sympatycznego do picia herbaty albo kawy co by sobie osłodzić lekturę. Ja zbieram ładne filiżanki. Twoje kubki bardzo sympatyczne, szczególnie podoba mi się ten z jabłuszkami :) Zbieractwo to rzecz przyjemne, podzielam upodobanie do kolekcjonowania, bo mam i ja swoje kolekcej, któe co i rusz sie rozrastają i cieszą me oczy i serce. Pozdrawiam poświątecznie :)
OdpowiedzUsuńkubki są świetne, właśnie przez ich objętość. Taki biały to nawet ja mam - identyczny i jest moim ulubionym kawowym. Cennych z kolei kubasów, jka Twój pierwszy, nie kupuję, chyba że w charity, bo i moje dzieci potrafią stłuc, a i ja mam nawyk rzucania czym popadnie, kiedy ogarnie mnie złość. Stłukłam już całe mnóstwo kubków przez te nerwy:)
OdpowiedzUsuńMoje książki z merlina wciąż w PL, bo tam wszyscy po kolei muszą je przeczytać; ja już dostaję trochę używane:) choć właściwie przecież nowe.
Anka
Ja się nie zdecydowałam na ten rarytas (tzn opowiadania, nie kubki), i jakos nie żałuję:).
OdpowiedzUsuńNabytki bajeczne! uwielbiam takie kubasy :) jeśli jeszcze w nich znajduje się coś pysznego - najlepiej moja ulubiona herbata earl grey, albo kawa z mlekiem, to brakuje już tylko dobrej książki. Co do opowiadań, to jestem odrobinę sceptycznie nastawiona, ale o pani Wałęsowej coś bym poczytała... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOrbitowski widzę, że i Tobie podpasował. Facet tworzy niesamowite kilmaty :) tego zbiorku jeszcze nie znam, musze poszukać
OdpowiedzUsuńJakie śliczne kubełki:). Ostatnio moimi ulubionym domowymi kubkami są takie z wiktoriańskimi obrazkami, były dołączone do herbaty.
OdpowiedzUsuńŚliczne kubki! Też takie lubię. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAneta - kubki zbieram, filiżanki też, wszystko, co ładne i sluży do herbaty (też wciąż kupuję nowe gatunki) Kiedyś to i dzbanuszki, ale już nie mam miejsca.
OdpowiedzUsuńAnia - rozumiem, że z rodziną inaczej się nie da, ale mnie serce boli, kiedy mówią - książki zamówione, ale najpierw ja przeczytam i dopiero ty. Albo ktoś przywiezie z Polski i mówi, że sobie przeczytał. Jeszcze zależy co, ale za niektórymi mi serce krwawi
OdpowiedzUsuńIza - ja bym żałowała, bo takie nazwiska, więc myślałabym, że coś mnie wyjątkowego ominęło. Tóż by mnie nie ominęło
OdpowiedzUsuńInes - Earl Grey uwielbiam, ale mam ostatnio problem znaleźć taki, który by mi idealnie pasował stosunkiem herbaty do bergamotki. Kiedyś Lipton robił idealną, ale teraz dziwne, jest inna.
OdpowiedzUsuńprzynadziei - wysłałabym ci, gdyby nie to, że poszedł już do polskiej biblioteki, gdzie mamy wiele osób z Wrocławia, więc może im szczególnie przypasuje. Mnie te opowiadania, gdzie topograficznie treść potraktowano wkruzały, bo co mnie obchodzi, z jakiej ulicy do jakiej trzeba przejść, żeby się na rynek dostać i tak 25 stron.
Marietta - z wiktoriańskimi obrazkami, to muszą być piękne.
Bernadetto - pozdrawiam back
przynadziei - to moje pierwsze spotkanie z Orbitowskim i nie ostatnie, świetny jest
OdpowiedzUsuńDo książki jakoś dziwnie mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńZa to kubki... mam hopla na punkcie kubków i dobrej herbaty :)
sabinko - wiele moli tak ma, czyż nie?
OdpowiedzUsuńTeż raz skusiłam się na zbiór "Opowiadań letnich" i doznałam srogiego rozczarowania. Więcej takiej twórczości na zamówienie nie kupię. Kubeczki prześliczne, a kawką z ekspresu włoskiego też się raczę. Przynajmniej nie muszę biegać za pasującymi kapsułami, tylko wybieram swój aromat i siadam z książką. Twój Karpowicz to delicja! 3 X k - kawa, kanapa, Karpowicz. Mniam, mniam... Cudnych lektur przyszłorocznych, Kasieńko, życzę:)
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu - ja wiedziałam, że Karpowicz ci pisany :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia, Tobie też tego samego
Świetne filiżanki/kubki.
OdpowiedzUsuńNa biografię Wałęsy ostrzę sobie ząbki.
Wszystkiego najlepszego w nowym roku:)
pamiętam jak ta książka dotarła do nas do księgarni, rzuciłam się na nią dokładnie tak samo jak ty, ale... w sumie przejrzałam pobieżnie, skupiłam się na opowiadaniu "350 przepisów. Jak zrobić z siebie idiotkę. Poradnik" i to by było na tyle... a rzuciłam się na tę książkę bo kocham Wrocław i na tym poprzestałam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, ale Pilipiuka zbiór kiedyś czytałam i nawet mi sie podobał. Natomiast taki zbiór rożnych autorów to już nie dla mnie, bo zazwyczaj są nierówne, a jak się przyzwyczaję do stylu jednego autora to zaraz mi sie zmienia na inny, a ja to tak nie lubię:)) Taka grymaśna jestem:)
OdpowiedzUsuńKubki przepiękne, tylko pić!!! Herbatę oczywiście:))
Szczęśliwego Nowego Roku życzę!!
Agato - z tego, co mam już zaliczone, polecam
OdpowiedzUsuńArcher - Wrocławia nie znam, byłam tam tylko raz daaaaawno, więc może stąd to moje 'nielubienie' tej antologii, a raczej nie emocjonalne jej czytanie. W każdym razie niekończące się wymienianie ulicy i nazw budynków dla osoby, która miasta nie zna, jest nie do zniesienia
Bigosie Kulturlany - mnie nie przeszkadza nierówność opowiadań, ale fakt, że spodziewałam się więcej o niektórych pisarzy i się zawiodłam - tak
Twoje zdanie o zbiorku (nie czytałam) przekonuje mnie, że dobrze robię nie biorąc udziału w tego typu przedsięwzięciach, które są li i jedynie marketingowe, o czym zresztą rozwiodłam się swego czasu szeroko i długo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Guciu - lubię takie zbiorki czasami, ale ten jest wyjątkowo nierówny i jak piszę - jedni zachwycają, chociaż mieliby prawo nie, a inni jakoś tak na kolanie chyba napisali, na chybcika, czy nie mieli pomysłu, a bardzo ich o napisanie proszono? Nie wiem, przecież nic w tym złego, że nie zawsze wena jest, ale do mnie ten zbiorek nie trafił i nic nie mogę na to poradzić.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te kubeczki i kawiarka:) Nic tylko życzyć aromatycznej kawy w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńAgnieszko - dziękuję
OdpowiedzUsuń:) Nie mogę się na te kubeczki napatrzeć.:) Ja mam świra na punkcie filiżanek. Dobrze, że w domu mało miejsca mam, bo bym co rusz kupowała nowe:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - ja też kubeczkowa, filiżankowa i dzbaneczkowa jestem. Pijaczka herbaciana,kawiana mniej, hihi. Miejsca też już u mnie nic a nic nie zsotało, chyba, że zacznę tłuc
OdpowiedzUsuńWitam:) pierwszy raz komentuję.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta książka czeka na mnie do odebrania w bibliotece. Zobaczymy, co niej wyjdzie...
A kubki bardzo zacne. Sama je uwielbiam, bo i kwa, herbat piję na hektolitry.
Pozdrawiam serdecznie:)
gusiook, może Tobie się spodoba, były też pochlebne recenzje na blogu
Usuń