sobota, 27 lipca 2013

Nie jestem cwaniarą czyli o tym, czego się dowiecie, chociaż nie zawsze byście chcieli

Wiedziałam, że jeśli jej nie przeczytam uszami, to nie przeczytam wcale, gdyż ta powieść reprezentuje sobą wszystko to, czego nie lubię, a raczej nie chcę wiedzieć, że istnieje.
Drugą rzeczą, która mnie od tej książki odstręczała to autorka. Nie znam, nic do niej nie mam, ale się boję tej babki. Zawsze jak występuje w telewizji, czy to w Hali Odlotów, czy innych programach, niepokoi mnie jej spojrzenie, różowa grzywka i jakiś taki diaboliczny wzrok. Poza tym jest napastliwa, jeśli jej się interlokutor niekompatybilny okazuje.
Tak jak bym nie chciała nigdy wejść w dyskusję z panią Chutnik (chociaż jest błyskotliwa i niewątpliwie inteligentna) , tak jej bohaterek nigdy nie chciałabym w tramwaju spotkać. Ani nigdzie. Czytam czyli słucham i nabywam przy okazji przeświadczenia, że ze mnie jest straszna gułowata pierdoła, co ani nożem, ani kopem, ani pieścią, ani w ogóle niczym nikogo nie załatwi (uwielbiam zasadę wielokrotnego zaprzeczenia w języku polskim, czyż to nie dodaje mocy stwierdzeniu?).
Ani palca w oczodół bym nikomu nie włożyła, ani noża pod żebra, ani delikwenta do bagażnika bym nie zapakowała w celu zmiękczenia, ani nie podpaliła hochsztaplera, ani nie zemściła na kolesiu, który za mną gwizdnął na ulicy, taka beznadziejna jestem.
A bohaterki 'Cwaniar' wszystko to potrafią, a nawet więcej.
To wrażenie pierwsze.
Ale jak się tak człowiek zasłucha, to przecież widzi, że pod tym bandyckim płaszczem, jest wrażliwość taka, jak każdej kobiety, która chce być kochana, ceniona, jest czuła, umie być przyjaciółką na śmierć i życie, dobrą córką, matką, rozpacza po śmierci partnera. Tylko chamstwa  zdzierżyć nie może. I niesprawiedliwości, jej serce po stronie uciskanych. A środki do minimalizowania czy karania tychże ma takie jakie ma. Bo sprawiedliwości musi być, bo porządek musi być, a że przy tym logika lekko pokrętna, to już mój problem, nie ich.
Oprócz dziewczyn z miasta, samo miasto jest też bohaterem. I tu widać, że Sylwia Chutnik kocha to miejsce na mapie, ale czasem go nie lubi, bo ono trudne jest, wymagające
Audiobooka czyta Maria Seweryn. Jest rewelacyjna. Nie tylko świetnie radzi sobie z tekstem, ale jest wartością dodaną książki, ona jest Cwaniarą, to wszystko wychodzi u niej z trzewi, z serca, nie ogranicza się do bycia ustami druku jedynie. Myślę, że zasługę, że mimo wszystkich przeciwności pokochałam tę książkę i to bardzo, można przypisać na równi lektorce, co pisarce.
Sylwia Chutnik ma świetne pióro, bardzo czułe na melodię języka, na rytm, ani na chwilę nie gubi stylu cwaniary, a ponadto pięknie wplotła w słowa bicie serca Warszawy. Polecam, chociaż momentami łatwo nie będzie, za to bywa śmiesznie i wzruszajaco. Zakończenie rewelacyjne.
No i czyż okładka nie jest równie udana?

18 komentarzy:

  1. zachęciłaś mnie. Wciągam na listę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. provincial - ta powiesć, na tle innych wydawanych ostatnio, zdecydowanie się wyróżnia, warto

      Usuń
  2. Hmm... Wstęp Twojej recenzji mnie zniechęcił, zakończenie - zachęciło... Jak spotkam gdzieś w bibliotece/w formie audiobooka, to z chęcią poczytam/posłucham. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linka - przechodziłam przez takie fazy właśnie, od - nie chcę i nie wiem, po co to robię, do - o jeżu, jakie to dobre

      Usuń
  3. A Ty przebiegła kobito, już myślałam ,że ci się nie podoba i w miarę czytania Twego tekstu szykowałam argumenty kontra, a tu proszę, nie ma co polemizować :) Też jestem urzeczona językiem, dowcipem, pełnokriwstością bohaterek i topografią. Polecam "Kieszonkowy atlas kobiet"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mag, to taka zmyłka była :-)
      Kieszonkowy atlas kobiet muszę przeczytać

      Usuń
  4. A mnie ta okładka trochę odrzucała od książki i zwróciłam na nią uwagę dopiero gdy usłyszałam, że została nominowana do nagrody Nike :) Chętnie poznałabym tę historię też w formie audiobooka, bo już dawno żadnego nie miałam pod ręką (i tak, podwójne, albo nawet dziesięciokrotne zaprzeczenia są świetne! :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. m_giffin - audiobooki są świetne, a ten wybitnie dobry

      Usuń
  5. No widzisz, ty piszesz, że nie chciałabyś jej bohaterek w tramwaju spotkać, a wcześniej czytałam recenzję, której autorka pisała, jak bardzo lubi takie babki. ;) Różne bywają gusta! Chyba muszę się sama przekonać, jakie będą moje wrażenia po lekturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kasejusz - ależ oczywiście, że gusta są różne i całe szczęście.

      Usuń
  6. Bardzo lubię serię ŚK "nowa proza polska", nie ominę "Cwaniar" na bibliotecznej półce, nic pióra tej autorki nie znam jeszcze, ale mam w zbiorach "Dzidzię" zakupioną taniutko na wyprzedaży- więc kiedyś przeczytanie się zdarzy ;-)
    A czytałaś/słuchałaś "Szopkę" Papużanki? ( bo z moją sklerozą nie pamiętam, kto co czytał, a kto nie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnesto, właśnie nie sluchałam, ani nie czytałam Szopki, muszę koniecznie

      Usuń
  7. Mnie już zachęcać do tej książki nie trzeba i tak mam na nią szaloną ochotę. Nie wiem czy zdecydowałabym się na dyskusję z autorką, ale na przeczytanie jej książki - na pewno. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja akurat Panią Chutnik lubię słuchać, lubię ludzi, którzy nie gadają głupot i wiedzą, co chcą powiedzieć, nawet jeżeli inni ich za to nie lubią.
    "Cwaniary", jak zauważyłaś pod płaszczykiem siły skrywają wiele emocji i to mi się podobało. Nie podobało mi się za to zakończenie , ale dla każdego coś dobrego :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczko - ja tylko takich ludzi słucham, co nie gadają głupot i wiedzą, co chcą powiedzieć
      Zakończenie wydało mi się, mimo ckliwej dramatyczności nagle, jednak do przyjęcia. W każdym razie nie zazgrzytało za bardzo

      Usuń
  9. STRASZNIE mi się ta Twoja recenzja spodobała. Kobiety kompletnie nie kojarzę, ale że TV nie oglądam, to nie kojarzę pewnie setek osób, które są w Polsce kojarzone. Bohaterek książki też bym spotkać na ulicy nie chciała...
    A co do wielokrotnego zaprzeczenia - też o tym ostatnio myślałam. Mam wrażenie, że brak tego cuda zubaża angielski język... ;)
    Pozdrawiam,
    Sol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sol, i to jest minus nieoglądania telewizji, albo nawet nie telewizji, ale programów publicystycznych czy kulturalnych, tych dobrych, bo taka Hala Odlotów jest po prostu nie do przegapienia, a tam właśnie widziałam panią Chutnik. Rozmowa bardzo ciekawa, chociaż ona mnie trochę przeraża

      Usuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam