Małgorzatę Gutowską-Adamczyk pokochałyśmy z córką od pierwszego czytania jej powieści młodzieżowych. Za każdym razem powtarzam, że one są familijne i nadają się do czytania przez dorosłych i ich dzieci. 'Sto dziesięć ulic' i 'Niebieskie nitki' - nigdy nie zapomnę tych dwóch tytułów, od których zaczęła się nasza przygoda z twórczością tej autorki, jak również wspólne czytanie tych samych książek z córzydłem :-)
Pomstowałam trochę, że taka fajna pisarka, a nic dla dorosłych nie ma, bo wiadomo, człowiekowi zawsze mało. Ledwo pomyślałam, zaczęła wydawać również i dla mnie, zaraz córka dorosła i teraz znowu dla nas :-)
Cukiernia pod Amorem podbiła serca wielu czytelników, nie wiem jak Wy, ale ja dobrze zapamiętałam romans Róży z hrabią Zajezierskim i sprawę portretu, więc kiedy dowiedziałam się, że nowa powieść to taki 'spin off'* Cukierni, bardzo się ucieszyłam.
Tak, jak w Cukierni, akcja Podróży do miasta świateł rozgrywa się w dwóch planach czasowych - współcześnie i w Paryżu czasów belle époque.
Dowiadujemy się, co dzieje się z Igą Toroszyn, troszkę też o innych, ale są i nowe postacie - poznajemy Ninę, wykładającą historię sztuki, która na prośbę (powiedzmy, bo mama Niny o nic nie prosi, raczej rozkazuje) jedzie do Gutowa pochować ciotkę. Mimo, że dużo mniej o niej w tym akurat tomie, polubiłam Ninę i jej historię, a także uwiodły mnie zawirowania, które pozostawiają nas w niedosycie na koniec tomu pierwszego. Nina zostaje poproszona przez Igę o sprawdzenie, czy obraz, który wisi na ścianie hotelu jest autentyczny, czy może pochodzić spod pędzla Rose de Vallenord. Tak się mieszają losy tych dwóch kobiet i trzeciej - Róży Wolskiej, której czasy to inna bajka, bo akcja dzieje się w dziewiętnastowiecznym Paryżu. Jej historię zaczynamy poznawać od dzieciństwa, kiedy to z matką jedzie do Paryża zamieszkać z wujem, ojciec pozostaje na zesłaniu na Syberii.
Matka Róży jest kobietą oschłą, pełną zahamowań, hołdującą konwenansom, niby umie się przystosować, a jednak nie, musi czasem polegać na córce, nawet już wtedy, gdy była mała.
Oj dzieje się, dzieje. Mała Róża nie mówi (nie wiadomo dlaczego), ale jest uważnym obserwatorem. Jej oczami widzimy dawny Paryż, śledzimy obyczaje, jak to miasto się zmienia. Zaglądamy na salony, ale i do biednych kamienic czynszowych. Przechodzimy od ptasiego mleka do kromki suchego chleba na cały dzień. Trochę polityki też tu jest. Wszystko doskonale zbalansowane, a przede wszystkim ciekawe. Poza wartościami poznawczymi, to jest po prostu świetna powieść obyczajowa.
Lubię, kiedy książka mnie poruszy, kiedy wstrzymuję oddech, albo sobie zapłaczę nawet. Tutaj emocji było co nie miara. Czytałam ją w zeszłym roku, u koleżanki wynalazłam audiobooka, wymieniłyśmy się płytami i postanowiłam jej posłuchać, odświeżyć przed drugim tomem. Czytała Anna Dereszowska, niestety nigdy się do niej, jako lektorki książek, nie przekonam. Już mi przy Carycy podpadła. Strasznie jęczy i ma tendencje do czytania dialogów tak, jak by nikt ich nie powiedział. Trochę robi to tak, jak w starym kinie, ze staromodną emfazą. Książce to nie zaszkodziło, ale mnie jako słuchacza wkurzało.
Lubię u Gutowskiej-Adamczyk to, że przybliża mi czasy i miejsca, których nie dane mi było przeżyć i zobaczyć. Przynajmniej nie tak, jak ona to widzi, bo co z tego, że byłam w Paryżu, jak niezaznajomiona z miastem, chodziłam tam, gdzie wszyscy, czyli do Luwru, pod wieżę, zobaczyć słynne dzielnice, coś tam zjeść, ale nie łudzę się, że poznałam to miasto od podszewki. Poza tym Paryż mnie nigdy nie fascynował, może to 'bluźnierstwo', ale nie. Teraz poznaję go poprzez powieść, poprzez książkę napisaną z Martą Orzeszyną, zadziwia mnie, interesuje, zostałam zarażona bakcylem.
*spin off - utwór np. serial, książka, w którym wykorzystuje się postać drugoplanową innego utworu, czyniąc ją pierwszoplanowym bohaterem. Może to być też miejsce, przedmiot, nie tylko osoba, mniej ważna gdzie indziej, w nowym utworze nabiera cech głównego bohatera
Jestem świeżo po lekturze trzech tomów "Cukierni" i pokochałam autorkę. Ten cykl to coś co podoba się i mnie, i mojej mamie, i pewnie spodoba się siostrze - książki, które łączą pokolenia. Spin-off chętnie przeczytam, tym bardziej, że bardzo podobał się mamie :)
OdpowiedzUsuńgrendello - o tak, pozostaje ona w sferze rodzinnego czytania, mamy, córki, babki, sąsiadki, ciotki - każda znajdzie coś dla siebie
UsuńJakieś dwa lata temu byłam na spotkaniu z autorką:)
OdpowiedzUsuńAgato, ale się uśmiałam, to jest komentarz z cyklu tekst z Rejsu - zrobiłem kilka zdjęć aparatem Zorka pięć
UsuńCzeka na mnie na maminej półce - też razem czytamy Gutowską-Adamczyk, ale tą dla dorosłych. Nie mogę się doczekać, kiedy przyjdzie kolej tej powieści. :)
OdpowiedzUsuńLinko - to już jest pora na nią! Zaraz drugi tom wyjdzie
UsuńKsiążkę o Paryżu mam na oku już od dawna. Nie zaprzestanę polowania na nią:)
OdpowiedzUsuńFranca, warto, dużo świetnych i mało znanych informacji
UsuńWiesz, że Cukiernia zawiodła mnie spłyconym, niedokończonym zakończeniem. Ale to nie jest tak, że mi się zupełnie nie podobała, wręcz przeciwnie - po naprawdę dobrych wielu godzinach z nią spędzonych oczekiwałam czegoś głębszego na koniec. Także na pewno sięgnę po sagę o Paryżu. O tej drugiej książce, jeszcze nie słyszałam, muszę sprawdzić ...
OdpowiedzUsuńAniu - zakończenie było, jakie było, w życiu też tak jest, że człowiek chciałby wiedzieć i nie ma na to nadziei, bo albo świadkowie już nie zyją, albo nie chcą mówić.
UsuńPodróż jest świetna i zachęcam do sięgnięcia
Pracuję, jak wiesz, w bibliotece i tyle powiem, że na książki Pani Małgorzaty czytelnicy (a nie tylko czytelniczki)istnieje niepisana lista kolejkowa od ładnych paru lat!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Przepraszam, jakoś nie bardzo po polsku mi to wyszło, ale chyba wiadomo, o co chodzi :-))))
Usuńo, to w takim wypadku mam do Ciebie pytanie: Czy Cukiernia może spodobać się facetowi? Od jakiegoś czasu u mojej mamy leży cała trylogia. Niestety jeszcze jej nie 'przestudiowała' i pewnie nie prędko się to zmieni (czasu brak, inne książki także "wyskakują"). Zauważyłem, że zwykle czytają ją kobiety (zresztą statystycznie kobiety w ogóle czytają więcej niż mężczyźni), męskiej opinii jeszcze nie znalazłem.
Usuńnvs - i tu mnie masz, bo nie mam żadnych danych na temat odbioru tej książki przez panów.
UsuńCukiernia pod Amorem podobała mi się bardzo. Na tle polskich pisarek wypada naprawdę dobrze. Na jej "wcześniejszą" kontynuację - mam tym bardziej ochotę, że bardziej podobała mi się płaszczyzna historyczna. Żałuję, że nie czytałam młodzieżowych książek, ale nic straconego, tytuły odnotowane. Ostatnio zachwyciła mnie książka Agnieszki Gil "Herbata z jaśminem", więc może i na te, które polecasz - nie jestem za stara;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOlu - myślę, że nikt nie jest za stary na młodzieżówki, pod warunkiem, że są dobre. Takie książki jak O!Melba Bąkiewicz czy Niebieskie nitki właśnie, czy powieści Nowak, Łaciny, zawsze będę ciekawe niezależnie od wieku.
UsuńA poza tym jaka stara! Duchem zawsze jesteśmy młode (nie mylić z infantylne)
Ja dopiero zacznę od "Cukierni pod Amorem", gdyż się w ten cykl zaopatrzyłam. A Paryż zawsze był miastem, które chciałam odwiedzić, stąd tez lubię czytać książki, w których akcja toczy się w tym mieście.)
OdpowiedzUsuńnatanno - po Cukierni koniecznie zaplanuj Podróż. Pięknie Ci się to w całość ułoży
UsuńMoże się uda.)
UsuńPanią Gutowską-Adamczyk to się nawet Waldemar Łysiak nie zajął w "Karawanie literatury". Szkoda gadać, naprawdę...
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze trzecia część Cukierni jakoś ostatnio mi z nią nie po drodze. Mam jednak nadzieję, że do końca wakacji zdążę .
OdpowiedzUsuńAgnieszko, nieważne wyścigi, ważna przyjemność. Zdążysz, nie zdążysz, obie opcje dobre :-)
UsuńW sumie racja na to co dobre warto poczekać :)
UsuńO autorce ciągle głośno, a ja jeszcze nie znam jej twórczości. Może kiedyś mi się uda poznać bliżej dorobek pisarski tej pani. ;)
OdpowiedzUsuńmalutka_ska - wiem, że tego wszystkiego jest dużo i człowiekowi tylko głowa lata, ale wpisz na listę, jeśli lubisz polskie, bo warto
UsuńPoznałam autorkę osobiście i muszę przyznać, że konkretna z niej babka :)
OdpowiedzUsuńMam audiobook "Mariola, moje krople" i chyba sobie go w końcu na urlopie spokojnie posłucham.
O "Cukierni..." czytałam wiele pochlebnych opinii, więc może warto zapoznać się z autorką również na płaszczyźnie słowa pisanego :)
Pozdrawiam
Mariola, moje krople nie jest reprezentatywna dla tej pisarki, ale warto poczytać, tylko tak nadmieniam.
UsuńKasiu, ale fajnie. Cukiernię pokochałam całym sercem. Podróż do miasta świateł mile mnie zaskoczyła. Zresztą, czy ja wiem? Czy zaskoczyła :-) Przecież w Cukierni autorka pokazała jak cudnie potrafi opowiadać o minionej epoce... Cieszę się ,że czytałam nie słuchałam... / po tym co piszesz o Dereszowskiej /.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Aniu, no właśnie, zaskakuje, ale nie zaskakuje, bo tego właśnie, czyli dobrej książki i oka do detali z przeszłości, możemy się u tej autorki spodziewać.
UsuńA Dereszowska nie jest tragiczna, ale mamy lepszych lektorów jednak
Dostałam wczoraj w prezencie drugą część ! Ale się cieszę bardzo. Jeszcze dziś nie dam rady zacząć, ale jutro...
UsuńPozdrowienia.
Kasiu, przeglądam Twoje wpisy; zastanawiam się kiedy mój blog będzie taki bogaty i znalazłam wpis o pani Gutowskiej- Adamczyk. Będzie okazja do spotkania się - Pani Małgosia będzie w Cork 26 września. Bedzie u nas cały weekend. Może nawet z mężem:) Zapraszam
OdpowiedzUsuńEdyta, Cork jednak dla mnie trochę za daleko, poza tym nie bardzo jest dobre połączenie. Nie wiem, zastanowię się, jest jeszcze dużo czasu.
Usuń