Jakoś się nie mogę pozbierać. Wyjazdy, powroty, stresy, zamieszanie, wszystko to spowodowało, że nie mogę wrócić na blogowy szlak. Zapewniam Was, że nie ma dnia, żebym w duchu nie dyskutowała z Wami o oglądanym filmie, czy nie obiecywała sobie, że zaraz muszę o tej czy innej książce napisać. Listę tytułów, które czekają na opisanie, musiałam zacząć prowadzić, żeby o nich nie zapomnieć.
Znalazłam ją dzisiaj i za głowę się złapałam, ile tego czeka na uwagę.
Podczas mojego pobytu w czerwcu w Polsce wzięłam udział w programie telewizyjnym 'W twardej oprawie', jak nazwa wskazuje o książkach. Nadaje go koszalińska telewizja Max, nie da się go zobaczyć online. Może i dobrze, bo mogę Wam wcisnąć kit, że wypadłam świetnie :-)
Żart.
Rozmawialiśmy o książce Andrzeja Pilipiuka 'Wampir z MO"
Napaliłam się na nią jak szczerbaty na suchary, dostałam do przeczytania zawszasu, na tydzień przed nagraniem programu i jak tylko znalazłam miejsce, żeby kupić pyszną kawę i w kąciku się z nią i książką zedekować, natychmiast rozpoczęłam lekturę.
Pilipiuka znam i lubię, może nie spodziewam się po nim wyżyn intelekturalnych, ale dobrej zabawy na pewno, tym bardziej, że temat taki wspomnieniowy, bo MO wskazuje na PRL. Nie czytałam Wampira z M-3, stoi u córki, od razu tego pożałowałam, ale pomyślałam, że chyba nie będzie jakiejś wielkiej ujmy, gdyby okazało się to kontynuacją.
Ujmy nie było, nic nie było, bo książka jest po prostu do chrzanu. I nie będę owijać w bawełnę, gdyż akurat ten autor takiego babola popełnić nie powinien był.
Od drugiego rozdziału podśpiewywałam pod nosem (trawestując słowa piosenki Republiki) - taaaa pooowieść jest, pisana dla-pie-nię-dzy, tlala-la-lala
Banalna, nudna, pełna dziwacznych porównań, opisów wcale nie śmiesznych (wachlował się uszami, że niby jak Urban) - a mogło być tak pięknie.
W książce Pilipiuk wykorzystuje różne kody współczesnej kultury, jak na przykład film Ring i wychodzącą z ekranu dziewczynkę czy sagę Zmierzch. Wyszło blado, chociaż uważam, że zaczyn był. To jakby zacząć robić obrus na duży stół okrągły, rozpocząć kółeczkiem, szydełkować dalej i dalej, dojść do -nastego rzędu i zrezygnować. Dokończyć na kolanie lub wcale, ale nie rezygnować z położenia go na przyjęcie gości przybywających na przyjęcie z drogimi prezentami (przecież zakup książki nie jest tani). Tak się czułam, jakbym siedziała przy porcelanie ustawionej na niedokończonym obrusie, a w tej porcelanie drugie parzenie kawy fusiastej. Gdybym kupiła tę książkę, szlag by mnie trafił jasny.
Nawet nie będę o niej więcej pisać, bo szkoda mojego czasu na pisanie, a Waszego na czytanie.
Nie polecam. Tylko niewyrobiony czytelnik może się tym zbiorem opowiadań zachwycić.
No ładnie.. A ja bym kupiła w ciemno, bo Pilipiuk, a potem klęła w duszy. Rozumiem, że pisarz też człowiek i też zarobić musi, ale kurczę, człowiek lubi, ufa, traktuje jak pewną markę i takie rozczarowanie..
OdpowiedzUsuńKasiu, ja też, córka jest największą fanką w rodzinie, zaraz potem cała reszta oprócz syna, bo on tylko po angielsku czyta książki, mam wszystkie jego książki, wydania papierowe kupione prawie w dniu premiery, mam prawo więc byc zawiedziona. Daliśmy mu szansę i kredyt zaufania od pierwszej książki, wtedy na to zasługiwał, każda kolejna była lepsza, ale widzą, że teraz jest tendencja spadkowa
UsuńDobrze wiedzieć, bo też PIlipiuka lubię:)
OdpowiedzUsuńRuda, zalecam podczytanie porządne w księgarni, zanim się zdecydujesz. Może pierwsze opowiadanie wystarczy, żeby się zorientować, czy ci się podoba
UsuńPilipiuk już od dłuższego czasu nie napisał nic wartego uwagi - więc dla mnie taka ocena nie jest zaskoczeniem :]
OdpowiedzUsuńDada, nie wszystkie jeszcze czytałam, ale mam kupione, bo córka czyta zaraz po premierze. Widzę, że zaczyna to być jakiś dół totalny
UsuńPewno jestem jedyna w sferze blogowej, której to nazwisko nic nie mówi więc i tak bym nie czytała.
OdpowiedzUsuńto i unikniesz sromotnego rozczarowania
UsuńDlaczego mnie Twoja recenzja w ogóle nie dziwi? Przeczytałam kilka książek Pilipiuka, ale im dalej w las tym bardziej byłam rozczarowana. Tak strasznie widać, że pan P. ma terminy i kredyty do spłacenia, że aż się człowiekowi przykro robi. Wolałabym, żeby pisał mniej, ale przynajmniej sensowniej.
OdpowiedzUsuńAutor jest dumny z tego, że jako jedyny w Polsce żyje wyłącznie z pisania. Chciałabym, żeby pisarze zarabiali u nas na tyle, żeby mogli wydawać rzadziej i lepsze książki
UsuńA mojej koleżance Pilipiuk się podoba (tzn jego pisarstwo :)) i nawet mnie zachęcała, ale ja niezbyt. Oporna jestem :)
OdpowiedzUsuńKarolino - mnie też się podobał Pilipiuk, aż do tej książki. Nie zarzekam się, że nigdy więcej, ale ta słaba była okropnie
UsuńNie spodziewałam się, że w przypadku tego autora może być aż tak źle.
OdpowiedzUsuńmalutka_ska - a co dopiero ja, u nas każda jego nowość była kupowana bez mrugnięcia okiem
UsuńW sumie nic nie straciłem, ponieważ wszystkie te Pilipiuki itp. zdecydowanie nie są w moim guście. Teraz tylko mnie w tym przekonaniu umocniłaś. ;)
OdpowiedzUsuńnvs - jak nie są, to nie są, niezależnie od tego, czy akurat dobre, czy nie. Ja tam niektóre lubiłam, moja córka bardzo, a ten mnie zawiódł sromotnie
UsuńNazwisko słyszałam może raz, czy dwa - nic nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJa chyba powinnam mieć z tym problem (?), bo kompletnie nie znam współczesnej literatury polskiej. Nie wiem dlaczego, ale nie czytałam i nie czytam - jakoś mnie wcale nie ciągnie...
Elu, myślę, że tak jak ze wszystkim, są nowości, które w ogóle nie tracisz, ze ich nie znasz, a są takie, że jednak byłoby mi żal
UsuńDzięki, miałam w bibliotece ostatnio tę książkę w ręce, dobrze że odłożyłam; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMario, jeśli jego powiesć czy opowiadania, to na pewno nie ten zbiór
UsuńNo i dobrze, że napisałaś. Nie przeczytam. Nie kupię. Trzeba szanować czytelnika.
OdpowiedzUsuńNaila, czytelnika i swój czas też
UsuńTu mnie zaskoczyłaś, bo po "wampirze z m-3" spodziewałam się tutaj czegoś naprawdę dobrego.
OdpowiedzUsuńTosiu, Wampira nie czytałam, ale zaskoczona jestem i tak. Chociaż kto wie, może Tobie się spodoba
UsuńSpokojnie sobie daruję. ;) Życzę więcej spokoju, chociaż sama też żyję jak na kołowrotku.
OdpowiedzUsuńbeatrix - oj tak, spokój potrzebny od zaraz.
UsuńBez tej pozycji Pilipiuka nic nie tracisz
Mnie Pilipiuk podchodzi wyłącznie w wersji "Jakub Wędrowycz". Reszta jakoś tak... Nie bardzo.
OdpowiedzUsuńAnn, a widzisz, a ja Jakuba w ogóle nie czytałam
Usuń"W telewizji o Pilipiuku, niestety nic dobrego" - blog jak widac powiela te reklame :)z zazdrosci? z medycyny? czy z niedoczytania?
OdpowiedzUsuńZawsze można przeczytać i samemu stwierdzić, czy było warto, choć moim zdaniem każdą książkę warto pod jakimś względem przeczytać.
OdpowiedzUsuńcoolturalny-tygodnik.com
Alex, nie zgadzam się, trzeba wybierać lektury dla siebie skrojone. Nie dla każdego każda książka.
UsuńAle zgadzam się, że warto czytać i przekonać się na własne oczy, czy się podoba, czy nie.
Zdanie o niej, że słabizna, to moja subiektywna ocena
Slusznie, jak sie wdepnie w kanon 'babskich poczytadel' to nic innego juz nigdy nie zasmaczy (czy zesmaczy - jak jest poprawnie?)
UsuńKiedyś mi się Pilipiuk podobał. Ale zauważyłam to co Ty - znaczące obniżenie lotów. Teraz trzy albo cztery razy się zastanowię, zanim jakąś jego książkę kupię.
OdpowiedzUsuńAgnes, a szkoda, że on tak, bo miałam nadzieję co jakiś czas dostać uczciwy kawałek rozrywki, a wygląda na to, ze to drugie parzenie, ech
UsuńDziwne rzeczy wypisujecie. To chyba najlepsza książka jaką czytałam przez ostatni rok. A czytałam DUŻO.
OdpowiedzUsuńks.Ilsa von Ilsensein
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń