Dosyć ryzykowne jest wchodzić do tej samej wody. Wiadomo, czasy inne i upodobania też, chociażby z powodu wieku.
Nie mogę powiedzieć, że ta powieść oparła się upływowi lat, bo bym skłamała, ale wydaje mi się, że fakt naznaczenia latami siedemdziesiątymi, a nawet powojennymi, bo historia sięga wstecz, w tym wypadku działa na korzyść książki. A oto kilka zdań o treści, sama bym tego lepiej nie napisała:
"Nastoletni bohaterowie opublikowanej w 1975 roku powieści dla młodzieży wyrastają na longplayach Santany, wakacjach nad Balatonem i spodniach z "teksasu". Muszą zmierzyć się z legendą o wojennej młodości swoich rodziców. Rodziców, którzy po wyjściu z partyzantki nie zawsze umieli odnaleźć się w rzeczywistości wymagającej uległości i konformizmu. Albo, co gorsza, odnajdowali się za dobrze, zaprzeczając dawnym ideałom. Adoptowany przez krewnych Krzysztof Smuga to Hamlet na miarę PRL-u lat 70. Skłócony ze sobą, pełen nienawiści do przybranego ojca, chętnie nakłada maskę błazna i szaleńca. Dom dziecka Raj nauczył go nie ufać ludziom i spodziewać się od nich jedynie cierpienia i upokorzeń. Gdy Krzysztof nie zdaje do klasy maturalnej, domowy konflikt osiąga apogeum. W końcu wyładowany walizkami samochód odjeżdża na wakacje na Węgrzech, a Krzysztof zostaje w domu bez żalu i bez nadziei na pojednanie. Przełom przynosi historyjka usłyszana od pijaka. Na szanowanego doktora Smugę pada oskarżenie o zdradę. Pod koniec wojny miał okraść powierzone mu laboratorium, a próbującego go powstrzymać przyjaciela doprowadzić do kalectwa. Krzysztof wyrusza szukać świadków tych wydarzeń. Podróż po prawdę okazuje się podróżą po samowiedzę. Krzysztof poznaje miłość, oddanie, uczy się rozumieć i kontrolować własne uczucia. Pogodzony ze sobą może pogodzić się z ojcem. Zwłaszcza że z opowieści dawnych współpracowników doktora Smugi wyłania się człowiek szorstki, ale niezłomny." Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do trochę archaicznej narracji i problemy wydawały mi się drążone niepotrzebnie, ale potem sama siebie upomniałam, że to przecież młodzieżówka, więc wstrzymaj konie kobieto, a poza tym w tym wieku wszystkie problemy się właśnie tak bez końca wałkuje. Wyluzowałam się i skończyłam odsłuchiwanie z przyjemnością. Co nie zmienia faktu, że jest ona interesująca głównie dla tych, którzy są w moim wieku, czyli 40+, na zasadzie wspomnieniowej, bo współczesnym nastolatkom to Minkowski swoim Krzysztofem raczej nie zaimponuje. Ale co się dziwić, wiadomo, panta rhei, wszystko płynie i nic nie jest takie samo, a już na pewno nie po 37 latach od pierwszego wydania.
|