Czasem nie lubię włączać się do sieci i odbierać wiadomości. Człowiek sobie chodzi zadowolony po ziemi, córka przyjechała, radość w dom, a tu buch w łeb - Świat Książki może zniknąć, jeśli nie znajdzie się inwestor. I nos na kwintę.
Lubię to wydawnictwo. Na początku, kiedy wyszły pierwsze katalogi, denerwowało mnie, że muszę z każdego coś kupić. I nie ma co ukrywać, czasem nie było co. Katalog być cienki, a książki albo nieciekawe, przynajmniej dla mnie, albo już je miałam inaczej wydane. Byłam w klubie od pierwszego miesiąca, na stronie księgarni znalazłam, że to był rok 1994, hmm mnie się wydawało, że wcześniej. Wydawnictwo szybko się rozwijało i nie wiem, kiedy okazało się, że problem już nie tkwi w tym, co zamówić, ale w tym, jak się nie dać zrujnować. Kiedy wyjeżdżałam zagranicę, dzwoniła, prosiłam, żeby mi nadal wysyłali katalogi do Irlandii, że nadal będę zamawiać. Nie udało się, bo poza granice Polski wydawnictwo z katalogiem i klubem nie wychodziło, ale nie pozbawili mnie członkostwa, jak sądziłam. Podczas pobytu na targach czy okazjonalnych wizyt w Polsce i zakupach w księgarni, nadal honorowali moją kartę i dostawałam zniżki.
Zawsze podobał mi się sposób wydawania książek u nich, fajnie było je trzymać w ręku, przyjazne czytelnikowi, litery i czcionka akurat, serie ładnie zaprojektowane. Nigdy mi na tym nie zależało, ale niektórzy też chwalili, że dobrze wyglądały razem na półce. Tam wydali moją ukochaną Maeve Binchy (przynajmniej część), niedawno Gaskell (ta poniżej jest wydana jak Donoghue w Stanach, z gładkimi, kremowymi stronami, ciężka jak kotary w dziewiętnastowiecznym domu)
Jestem wrażliwa na zapach książki (niektóre farby czy papier powodują u mnie łzawienie), również na fakturę papieru, jaki jest w dotyku. Te zawsze spełniały najwyższe kryteria w mojej osobistej skali przyjemności molowej.
Myślę o tym, jakie książki wydali i przychodzą mi na myśl od razu powieści Doncowej (byli pierwsi na rynku z serią o Daszy Wasiliewnej), Borysa Akunina, ale też i seria Historie ludzkie i kolejna ulubiona Anne Rivers Siddons między innymi. Zaklinacz koni kojarzy mi się z nimi, bo pamiętam do tej pory wrażenia, jakie mi towarzyszyły podczas lektury tej książki oraz okładkę. Zresztą do tej pory stoi na półce.
Ach, i wspaniały 'Mój sen o tobie' Nuali Faolain. Jeszcze nie wiedziałam, że będę mieszkać w kraju, który jest sub bohaterem tej książki.
Świat Książki cały czas trzyma poziom. Zarówno jeśli idzie o wydawane tytuły, jak i jakość wydań. Są tu pozycje dla wymagającego czytelnika, są też czytadła, poradniki, książki historyczne, wspomnieniowe, biografie. Dla każdego coś dobrego, nie wierzę, że mol wizytujący księgarnię firmową wychodził z pustymi rękami. No, chyba, że zapomniał portfela.
Ja przynajmniej nigdy nie wyszłam z mojej koszalińskiej filii (która szczęśliwie znajdowała się niedaleko mieszkania mojej mamy) bez zakupu.
Muszę też wspomnieć o wspaniałomyślnym wsparciu naszej polskiej biblioteki w Donegalu przez wydawnictwo. Najpierw pani Bogna, a potem Agnieszka, bez żadnych warunków, bez błagania i 'urabiania', co jakiś czas wysyłają dla nas książki.Nikt, kto nie był daleko od kraju, stęskniony polskiego słowa pisanego, nie zrozumie, ile to dla nas znaczy. Kiedy przynosiłam je do biblioteki, ludzie mieli wypieki na twarzach. Aż żal, że dziewczyny w wydawnictwie tego nie widziały.
A ich przyjęcie blogerów na targach - byłam tylko raz, ale jak miło nas potraktowali, dostaliśmy gadżety, mieliśmy okazję porozmawiać z ludźmi, których znaliśmy tylko z maili, były też podarunki książkowe, czuliśmy się dla nich ważni.
Kiedy dostaliśmy niedawno paczkę, siedziałam chyba z godzinę nad książkami i upajałam się łatwością z jaką poddają się czytelnikowi. Można podeprzeć się na stole, popijając kawę, czytać rozłożoną książkę - a rączki tutaj :-)
A te biografie jakie mają okładki, jaki papier. Aktorki, czego tu nie widać, z lekka podbłyszczane, jakby z łuską.
Czytadła mięsiste, miłe, z meszkiem jakby brzoskwiniowym, nawet dziewczyny w bibliotece aż westchnęły, a żadna wcześniej nie wspominała o tym, że jest to dla niej ważne.
No i moja ukochana Kiersnowska i jej kolorowe obrazeczki w niezwykle przejmującej książce (z lewej), a obok wspomnienia Eustachego Sapiechy. Piękna publikacja. 'Ile wart jest człowiek' po prostu zapiera dech w piersiach = i tekst, i edycja.
Tyle tytułów, tyle książek, również polskich autorów, jak również audiobooków ze wspaniałymi lektorami, ciężko mi przyzwyczaić się do myśli, że to już koniec. Trudno uwierzyć. A ponieważ ten czas to najlepszy moment na życzenia i marzenia, chciałabym, żeby Świat Książki nie przestał istnieć.