Rozmowa o czytaniu.
Ja: Nie czytam już fikcji, brak mi uprawiania guilty pleasure, ale czuję pęd czasu, potrzebę obcowania z mistrzami, klasyką, poznawania ich bardziej... i takie tam bzdety w ten deseń.
Ania: Czasem jednak odpocząć trzeba, po prostu wejść w historię bez poczucia obowiązku żadnej maści. Dlaczego odmawiasz głowie relaksu przy lekturze? Masz, spróbuj tego, dobre.
Ja w duchu - nikt mnie nie słucha, nikt mnie nie rozumie. Ale biorę, bo okładka mnie jakoś przyszpiliła. No i oprzeć się nowościom nie umiem, czasem kupuję, a potem i tak czytam Iwaszkiewicza i innych dawnych 😃 taka bieda.
Wstałam pierwsza. Słoneczny ranek. Kawa. Trąciłam nosem tylko pierwszą stronę i wpadłam po uszy. Nie wiem, czy to czas akcji mnie uwiódł - 1939 i 1966, czy miejsce mało mi znane - Nowy Sącz, ale też i Kraków, czy narracja, czy sama historia, dość że siedzę od rana w plamach słońca i czytam.
Musze przyznać, że Anna miała rację - trzeba lekturę traktować też jak odpoczynek.
Tyle, że ta odpoczynkowa musi trzymać poziom, ta powieść spełnia ten warunek. Dziękuję Aniu, rozluźniłaś mi zwoje w mózgu tym prezentem, bo to narzucanie sobie powinności poszukiwania straconego czasu chyba mi już trochę ciążyło 💜❤💙💚💛 cóż za relaks, jak za dawnych czasów, kiedy ważna była głównie dobra historia. Tak po prostu.
Chyba nie oczekujecie, że Wam opowiem treść, to nie szkoła. Każdy może stwierdzić z opisu, czy mu pasuje, ja tylko tyle chciałam rzec, że warto.