Są takie filmy, na które nie czekaliśmy, ba, nawet o niech nie wiedzieliśmy, że istnieją, dopadły nas gdzieś przypadkiem, chwyciły w szpony uwagi i nie opuściły myśli, nawet wiele tygodni po seansie. Są takie filmy.
I mnie się zdarzyło niedawno, zmieniając kanały bez specjalnej nadziei na coś cudownego, właściwie już postanowiwszy o zabraniu się za czytanie, ale jeszcze może tu, a może coś na Ale Kino, nawet mi się nie chce zajrzeć do programu TV, zawsze dobre filmy są na Kino Polska, a może coś fajnego na Kuchnia+? Kto by się właśnie tam spodziewał, że zapodadzą film, który mi zapadnie w pamięć prawdopodobnie na całe życie. Strasznie żałowałam, że go nie nagrałam. Ale nic straconego, bo niedługo będzie nadawany na Canal+ (11 i 25 września).
Filmy brytyjskie mnie czasem fascynują, ale bywa, że i odpychają. Mają w sobie czasem jakiś chłód, surowość i jakby to powiedzieć, wilgoć. Niektóre. A niektóre są jak magnes, i ten, o którym piszę, czyli 'Tost' właśnie zalicza się to tej drugiej kategorii. Wciągnął mnie jak telewizyjny odkurzacz, na 90 minut przeniosłam się po prostu w tamten czas, do opowiadanej historii i tylko mi żal, że niczego sobie nie mogłam tam pojeść. A historia jest dosyć smakowita, można powiedzieć nawet niebezpiecznie smakowita.
Nie wiedziałam o tym, kiedy oglądałam film, ale zastanowiło mnie zakończenie, zaczęłam grzebać i dowiedziałam się, że opowiada historię dzieciństwa słynnego kucharza celebryty brytyjskiego Nigela Slatera, a oparta jest na biograficznej książce tegoż. Wcześnie stracił matkę, przez jakiś czas próbowali sobie radzić sami z ojcem, ale nie bardzo im to wychodziło, w każdym razie postanowiono im pomóc polecając gospodynię zajmującą się domem i gotowaniem i tak do ich życia wkroczyła Mrs. Potter. W filmie grana jest przez niesamowitą, zwariowaną, czasami wręcz niepokojącą Helenę Bonham Carter. Szanowany wdowiec jest łakomym kąskiem dla postrzelonej Joan. Przez żołądek do serca mężczyzny, zaczyna im gotować coraz do wymyślniejsze potrawy, a kucharką jest bardzo dobrą. Chłopak, czyli mały Nigel, tez lubi gotować, ale jeszcze-nie-machocha, nie dopuszcza go do świątyni, a kiedy on i tak gotuje, w szkole na zajęciach, zaczyna traktować go jak wroga i konkurenta.
Popisowy lemon meringue pie, na zdjęciu poniżej, spędza mi sen z powiek. Jakże ja bym chciała umieć takiego upiec. Albo chociaż raz zjeść.
Uczty domowe są coraz okazalsze, aż do tragicznego finału, ale o tym sza. Zobaczcie sami.
Nigel dosyć szybko zorientował się, że mężczyzna gotujący, tylko na początku jest pośmiewiskiem, ale koniec końców, jeśli robi to dobrze, wszyscy go podziwiają, a kobiety po prostu uwielbiają
Ten film jest wzruszający, chwilami zabawny, chwilami smutny, zwariowana Mrs. Potter jest taka jak Helena, postrzelona, nie trzyma się zupełnie ram konwenansów i dobrych obyczajów. Ma w sobie tajemnicę, ale też jakąś żałość. Wszystkie smaki życia w jednej - po części kulinarnej - historii.
A wszystko to o tym Panu poniżej
I tu dochodzę do sedna wpisu, czyli konkursu. Mam dla Was do rozlosowania pięć książek Nigela Slatera, na podstawie których nakręcono film - ufundowanych przez Cyfrę+
Niestety książki mogą być wysłane tylko na adresy w Polsce, weźcie to pod uwagę, zgłaszając się do konkursu. Nie musicie mieć bloga, jeśli nie macie, zostawcie do siebie jakiś adres email. Nie musicie linku do tego konkursu umieszczać u siebie na blogu, chyba, że chcecie. W ogóle nic nie musicie poza posiadaniem polskiego adresu do wysyłki i napisaniem kilku słów. Najciekawsze wypowiedzi zostaną nagrodzone książkami, a jest ich cztery, bo piąty konkursowy egzemplarz przypadnie temu, kto pierwszy odpowie, z jakiego polskiego filmu pochodzi zacytowany w tytule posta tekst - "będę może mówić nieskładnie, pięć nocy nie spałem" (dla ułatwiania dodam, że kwestia ta była namiętnie powtarzana przez pewnego reżysera).
Na odpowiedzi czekam do 9 września do późnej nocy, w poniedziałek poczytam i 11 września, w dzień emisji filmu na Canal+ ogłoszę wyniki. Proszę wpisujcie je poniżej w komentarzach.