Już nie jeden mądry post tutaj był na temat Kurta Wallandera i książek Mankella. Ja do tej pory tylko oglądałam serial i marzyłam o takiej ilości czasu, zeby te wszystkie części zaliczyć bez oglądania się na inne ksiażki czekające w kolejce. Pewnego dnia pomyślałam sobie - będzie tego! - i zapodałam sobie do słuchania pierwszą część z serii - Mordercę bez twarzy.
O Jezusie, dlaczego ja tak długo czekałam???!!!
Normalnie wynajdywałam sobie różne rzeczy do zrobienia, zeby tylko mieć powód do posłuchania kolejnego fragmentu, bo za sprawą mojej ulubionej audiobookowej dostarczycielki, miałam to właśnie w tej formie.
Zachwyca mnie jego sposób narracji, prowadzenie akcji i rozwój intrygi. Wiem, że ja tu Ameryki nie odkrywam i nic nowego wam nie objawię, ale chcę dołożyć swoją cegiełkę zachwytu do serii Mankella, bo a nuż widelec ktoś jeszcze się waha i nie wie, czy czytać, czy się może ograniczyć do obejrzenia serialu? Koniecznie przeczytajcie książki.
Już się nie mogę doczekać drugiej części, mam nadzieję, że koleżanka ma.
Dodam tylko, że lektor czytający Mordercę bez twarzy - Marcin Popczyński - jest świetny, mam nadzieję, ze kolejne też są czytane przez niego.
Nic dodać, nic ująć - świetna, polecam
Baza recenzji Syndykatu ZwB