niedziela, 7 kwietnia 2019

Po-warszawskie stosiki.

Na lotniskach celnicy głównie martwią się o to, czy ktoś nie przemyca fajek, wódki, mięsa, pierza. Trzepią bagaże w poszukiwaniu kontrabandy. Raz kiedyś otworzyli moje walizy. Spodziewali się chyba poważnego przemytu, bo mi gały na wierzch wychodziły, kiedy je dźwigałam. Poproszono mnie na bok, kazano otworzyć oba kloce i zonk - majtki i książki :-)

Jak zwykle trochę tu zakupów, trochę darów. Strout nic nie znam, bardzo mi się spodobała w programie W poszukiwaniu Ferrante, postanowiłam spróbować, przyjaciółka podarowała. Wiersze Ginczanki, nie znam, już dawno słyszałam, cieszę się, że wydali. Wspomnienia amerykańskiej żony księcia Sapiehy, która przyjechała na wschodnie rubieże mieszkać w majątkach męża, jak dla mnie - must read. Komu bije Big Ben - przewspaniałe reportaże z UK - dowcipne i dające inne spojrzenie niż to powszechne, na Wyspy. Polecam, mam już pół za sobą. Dziennik Tadeusza Sobolewskiego przejrzałam w księgarni i wsiąkłam, nie da się oderwać, więc postanowiłam nie odrywać się wcale :-) Rozmowy o Warszawie podarowane przez przyjaciółkę, miła lektura o najdroższym mi miejscu. No i opowieść przybranego syna Iwaszkiewicza o Stawisku - cóż to za lektura! Czekałam na to bardzo.

No photo description available.

Trzy tomy Opowiadań Iwaszkiewicza - polowałam na to czytelnikowskie wydanie z lat sześćdziesiątych i mam z Allegro. Czwarty tom Dzienników Jandy - jestem zakochana w tych zapiskach, jakże mogłabym ich nie kupić. Jane Austen w domu, tu mam nadzieję znaleźć zapisku o domu jej siostrzenic w Donegalu, tu mieszkały wszystkie trzy, a że ona je wychowywała, więc może je tu odwiedziła? Ich grób jest niedaleko, pisałam o tym na moim blogu. Prawie wszystko, co napisał Bursa, bardzo chciałam mieć, samo wpadło w ręce.

No photo description available.


sobota, 6 kwietnia 2019

Sny Wojenne - Marek Harny.

Rozmowa o czytaniu. 
Ja: Nie czytam już fikcji, brak mi uprawiania guilty pleasure, ale czuję pęd czasu, potrzebę obcowania z mistrzami, klasyką, poznawania ich bardziej... i takie tam bzdety w ten deseń.
Ania: Czasem jednak odpocząć trzeba, po prostu wejść w historię bez poczucia obowiązku żadnej maści. Dlaczego odmawiasz głowie relaksu przy lekturze? Masz, spróbuj tego, dobre.
Ja w duchu - nikt mnie nie słucha, nikt mnie nie rozumie. Ale biorę, bo okładka mnie jakoś przyszpiliła. No i oprzeć się nowościom nie umiem, czasem kupuję, a potem i tak czytam Iwaszkiewicza i innych dawnych 😃 taka bieda.
Wstałam pierwsza. Słoneczny ranek. Kawa. Trąciłam nosem tylko pierwszą stronę i wpadłam po uszy. Nie wiem, czy to czas akcji mnie uwiódł - 1939 i 1966, czy miejsce mało mi znane - Nowy Sącz, ale też i Kraków, czy narracja, czy sama historia, dość że siedzę od rana w plamach słońca i czytam.
Musze przyznać, że Anna miała rację - trzeba lekturę traktować też jak odpoczynek.
Tyle, że ta odpoczynkowa musi trzymać poziom, ta powieść spełnia ten warunek. Dziękuję Aniu, rozluźniłaś mi zwoje w mózgu tym prezentem, bo to narzucanie sobie powinności poszukiwania straconego czasu chyba mi już trochę ciążyło 💜💙💚💛 cóż za relaks, jak za dawnych czasów, kiedy ważna była głównie dobra historia. Tak po prostu. 


Chyba nie oczekujecie, że Wam opowiem treść, to nie szkoła. Każdy może stwierdzić z opisu, czy mu pasuje, ja tylko tyle chciałam rzec, że warto. 

Image may contain: one or more people and people sitting