środa, 2 marca 2011

Kolysanka mnie rozbawila, Male Kobietki rozczulily, czyli jak mol ksiazkowy spedza czas, kiedy nie czyta

Kochane moje robaczki swietojanskie. Pisze bez polskich znakow, przepraszam, ale nie mam ich na komputerze w biurze. Zostawili mnie na chwile sama, wiec korzystam z okazji, zeby dac tutaj znak sygnal, ze zyje, mam sie dobrze, chociaz kursowanie mnie wykanscza percepcyjnie i po zajeciach nie mam juz sily na czytanie, co najwyzej ogladam film. Zajecia sa bardzo intensywne, tak wiec kiedy przywloke sie juz do domu, mam tak obolaly mozg, jakby mnie ktos po glowie skopal. Siniaki mentalne mam normalnie. Siegam po ksiazke, ale czytanie mi nie idzie, percepcje mam na poziomie 0, chwilami nawet ponizej.
Film to co innego. Szczegolnie, kiedy przypadkiem, bo tego nie planowalam, wpadnie sie na cos szczegolnie smakowitego. W niedziele mialam wlasnie taki wieczor. Wlaczam Canal+ i co widze - polski film Machulskiego 'Kolysnaka'


Cos slyszalam, ze jest w kinach w Polsce, ale jak sie nie jest na miejscu, to ciezko o przyswojenie wszystkich nowosci, dlatego nic nie wiedzialam o tym filmie, w sensie, czy dobry, czy nie, jakie ma recenzje, ogladalnosc itp. Szczerze mowiac tego dnia bylo mi wszystko jedno, czy to dzielo, czy chala, byle byl nie za bardzo 'do myslenia'. Tym wieksze bylo zdziwienie, kiedy nie spodziwajac sie zadnego prezentu, dostalam podarunek w postaci swietnie skrojonej komedii, akurat na moje potrzeby - smiesznej, inteligentnej, ciekawej, ze swietna muzyka i wspamialymi aktorami. Wszystko mi sie podobalo. Wpadlam w taki entuzjazm, ze pod koniec, kiedy pokazywane byly 'tance badzience' w roznych konfiguracjach, tez sie zerwalam i odtanczylam taki taniec widziwianiec.
Film opowiada o malej miejscowosci na Mazurach, gdzie pojawia sie dziwna rodzina, a jednoczesnie zaczynaja ginac ludzie. Od poczatku wiemy, ze cos dziwnego dzieje sie wlasnie w ich gospodarstwie, ale nie wiemy co, a jak juz wiemy, to i tak nie staje sie to mniej ciekawe, bo nadal jest smieszne, nadal jest ciekawosc, co sie bedzie dzialo dalej. Nie wiem, moze mam specyficzne poczucie humoru, ale dla mnie to bylo bardzo zabawne widowisko. Kiedy z mezem zasiedlismy do ogladania tego filmu, bylismy strasznie zmeczeni i jacys tacy spiczniali. W polowie maz sie zerwal przyniesc piwka, ja usiadlam prosto, zeby lepiej widziec, pies odszedl zrezygnowany, bo juz widzial, ze mu nie bede pilki rzucac, bom wielce zajeta ogladaniem, a poza tym przeszkadzaly mu nasze wybuchy smiechu.
Wiem,  ze na innym blogu ukazala sie wlasnie recenzja Kolysanki,  ze czegos mu brakuje, ze ogolnie ok, ale jest male ale. Ja uwazam, ze film w swojej kategorii jest wybitny, czyli wybija sie ponad przecietnosc, stawiam go bardzo wysoko na drabinie jakosciowej filmow polskich generalnie, a komedii to juz w szczegolnosci. Gratuluje Juliuszowi Machulskiemu dobrego smaku, inteligencji i poczucia humoru. Normalnie kocham faceta.
Zaraz potem przelaczylam na inny kanal i trafilam na Male Kobietki, ekraniczaje klasycznej powiesci, wiec nie bede sie rozwodzic tutaj o tresci, bo by was to obrazilo, kazdy przeciez zna (a jak nie, to czym predzej nadrobcie, bo warto). 


Film byl juz w polowie, pomyslalam 3 minuty poogladam, zeby sobie przypomniec. I juz nie wylaczylam, nie moglam sie oderwac. To jedna z moich ulubionych historii, i w literaturze, i film mi tez pasuje. Tak mnie ukolysal, wzruszyl, dopiescil, ze usmiechnieta od ucha do ucha udalam sie na spoczynek, gotowa na kolejne wyzwania czekajace mnie na kursie.

10 komentarzy:

  1. "Kołysankę" oglądałam jakiś czas temu i... uśmiałam się jak nie wiem co, masz rację, że Machulski odwalił kawał dobrej roboty, ale trzeba przyznać, że aktorzy też się postarali, coś mi się wydaje, że znów obejrzę ten film aby znów poprawić sobie humor :) a co do "Małych kobietek" to nie pamiętam żebym oglądała chyba muszę nadrobić klasykę, ale wpierw wybiorę się do biblioteki po książkę żeby przeczytać :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. archer - Male Kobietki to taka Ania z Zielonego Wzgorza dla doroslych, kostiumowe czytadlo z amerykanskim rodowodem. Piekna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłego kursowania, póki co. A na wiosnę się obudzimy. Wszystko jest potrzebne, nawet czasem nie-czytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkowcu - w tym przypadku nieczytanie jest troszkę wymuszone, bo po prostu nie mam siły. To znaczy, ja tak w ogole czytam, tylko mniej

    OdpowiedzUsuń
  5. "Kołysanka" tez mi się bardzo podobała. Świetny film.
    "Małe kobietki" też miło wspominam, choć oglądałam dawno temu. I właśnie nie mogę sobie przypomnieć, czy książkę czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kamkap - fajnie, że jest nas więcej lubiących ten film

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie "Kołysanka" jest genialna. Ja pamiętam, że ze swoim chłopakiem zamiast iść na jakąś bzdurną komedię romantyczną w walentynki, wybraliśmy właśnie ten film i od tego momentu każdemu go polecam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oludzie - na Walentynki on ci idealny! Bo przecież nie trzeba zawsze o miłości oglądać, wystarczy żeby dobry był, a ten jest bardzo doby. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, mi się też Kołysanka podobała, to ulubiony film mojej współlokatorki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mag, mnie się podoba do tego stopnia, że muszę sobie kupić płytę z muzyką i własne DVD.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam