niedziela, 7 sierpnia 2011

Lisa Marklund - Rewanż vel Zamachowiec

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE
Nie znam nic Lisy Marklund, tym bardziej się ucieszyłam, kiedy dostałam ją do wysłuchania. Byłam bardzo na tak, tym większe było moje rozczarowanie.
Ale od początku. Bohaterką przewodnią jej powieści jest reporterka tabloidu Annika. W pogodni za dobrym materiałem próbuje być dwa kroki przed policją, wiedzieć więcej niż inni dzienikarze, napisać jak najlepszy, najbardziej sensacyjny materiał. W tym wypadku sprawa dotyczy wybuchu na obiekcie olimpijskim, duże zniszczenia, a olimpiada w Szwecji tuż tuż. Okazuje się, że są ofiary i to w strzępach, a na dodatek ustosunkowane, bo sama przewodnicząca komitetu olimpijskiego. A zaraz po niej kolejna....

Wydawało mi się, że głos Darii Trafankowskiej będzie do tej powieści świetny. Niestety nie bardzo. Pani Daria miała na początku (w połowie jej to przeszło), dziwną i denerwującą manierę kończenia wszystkich zdań znakiem zapytania. Tych oznajmujących też. Jakoś tak 'wywijała' głosem na końcu zdań. Myślałam, że sobie wszystkie włosy z grzywki powyrywam.

Po drugie sposób narracji, nie wiem, czy to tłumaczenie do pupy, czy sama pisarka jeszcze niedoskonała, ale niektóre rzeczy mnie tak raziły, że aż prychałam i wzdychałam pod nosem. Na przykład jeden z mężczyzn, którego w pewnym momencie dużo, wciąż w chwilach stresu chwyta się obiema rękami stołu. Coś mu powiedzą, a on wytrzeszcz i chwyta za stół. To jakaś jednostka chorobowa psychiatryczna, o której nie wiem?
Albo siedzą dwie kobiety w barku redakcyjnym i jedna z nich, główna bohaterka, odpowiada tej drugiej na pytanie 'opychając się kukurydzą'? Dosłownie jest taki tekst - odpowiedziała jej opychając się kukurydzą, czy zapytała opychając się kukurydzą, już nie pamiętam. Czy ktoś widział kiedykolwiek, żeby się ktoś opychał kukurydzą? W kolbach się nie da opychać, można co najwyżej zawzięcie obgryzać, a sypkiej tym bardziej, bo by trzeba było szuflować łyżką od zupy lub obiema rękami.

Książka nie podobała mi się wcale, wprawdzie druga część, czyli mniej więcej od połowy, ratuje honor, ale generalnie mogłabym żyć bez poznania treści tej powieści. W sumie ta historia miała większy potencjał, ale napisana była najzwyczajniej w nudny sposób, ziewałam i gdyby nie to, ze słuchałam jej robiąc co innego, pewnie bym usnęła nie raz. Jeszcze może gdybym w tym samym czasie, to znaczy nie słuchając, ale równolegle na papierze, nie czytała Fryczkowskiej Kobiety bez twarzy i nie miała porównania, to może bym tak nie narzekała. Ale niestety miałam i wiem, kiedy książka jest zajmująca i aż sobie człowiek palce gryzie, kiedy czyta, a kiedy jest po prostu ledwo interesująca. Reasumując - Lisa Marklund podobno wydała kilka książek po polsku i te inne są lepsze, może tę po prostu omińcie? Zresztą zrobicie jak zechcecie, pewnie jest dużo takich, którzy są zachwyceni tą lekturą, ja niestety nie, dlatego dopisuję do kategorii - szkoda czasu i atłasu.
A na koniec tylko powiem, że nie rozumiem, dlaczego ta powieść została wydana pod tytułem Rewanż, ze wstrętną okładką zresztą, a potem pt. Zamachowiec. Tylko wodę ludziom z mózgu robią. 

 Baza recenzji Syndykatu ZwB

24 komentarze:

  1. Ja się opycham kukurydzą... bo jedzeniem tego nazwać nie można :P Wiec z miłości do kukurydzy się opycham :D

    Zmartwiłaś mnie... dostałam na święta cztery książki pani Marklund. Jakoś nie mogłam się za nie zabrać, a teraz całkiem straciłam chęć. Pewnie więc jeszcze trochę poleżą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Isabelle - ja też uwielbiam kukurydzę, ale wiesz, ona ma takie ziarenka jak groszek zielony, ile możesz tego na raz wepchnąć, zeby to się nazywało opychanie? No dobra, czepiem się może.
    Podobno Lisa Marklund z książki na książę coraz lepsza, ja na przykład chętnie bym przeczytała z tego pakietu Prime Time. No, ale nie mam.
    Nie mówię, że jej już nigdy nie tknę, ale ta była okropnie nudna. Może Zamachowiec jest już w innym tłumaczeniu? Albo po dodatkowej redakcji i poprawkach? Nie mam wiedzy na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałam niedawno książkę tej autorki i przeglądając internet wyczytałam, że książki owej autorki są bardzo ciekawe, więc tych z twojej recenzji z pewnością sobie nie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odnoszę dziwne wrażenie, że gdybym wymysliła sobie jakiś skandynawski pseudonim np.: Sunniva Knuttson i napisała kryminał, to tez by się znalazł w księgarniach jako super besteller:)) Bo ostatnio wszystko co z połnocy to następstwo Larssona, lepsze od Larssona, takie jak Larsson i w ogóle super. Męczące i wprowadzające w błąd. Absolutnie nie chce negować skandynawskich pisarzy, bo dobrzy są, ale, przepraszam bardzo, wszyscy???(proszę odczytywać ten wpis, w tonie żartobliwo-ironicznym:)))
    Pozdrawiam:) Jak tam idzie digiscrap??

    OdpowiedzUsuń
  5. Samash - też czytałam, że ciekawe, ale też opinie, ża akurat ta nie bardzo. No cóż, źle trafiłam. Dla mnie połowa była nudna jak flaki z olejem, poza tym język (autorka, tłumaczenie), stylistyka zgrzytały mi w uszach. I tyle. Sama ocenisz czy ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bigosowa, no właśnie chyba nie wszyscy, a juz na pewno nie każda powieść. A porównywanie do Larssona lub Mankella jest wkurzające strasznie. Dam jej kiedyś jeszcze jedną szansę. Digscrap nie idzie jeszcze bo nie miałam czasu zasiąść, ale mi się ręce do tego trzęsą. Na razie byłam na chomiku i oszalałam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to tak o tym audio rzeknę. To pani Trafankowska nagrywała audiobooki? Nie wyobrażam sobie, bym mogła jej słuchać, jakoś tak by mi chyba dziwnie było, bo głos nie ten...

    OdpowiedzUsuń
  8. limonko - głos ma niezły, taki ciepły, tylko nie panuje nad modulacją. Ja sobie pomyślałam, że nawet fajnie, ona nie żyje, a jej głos tak. Ale niestety mnie się niedobrze słuchało

    OdpowiedzUsuń
  9. Wcięło mi komentarz.... Brrrr. Pisałam, że to aż dziw, bo skoro ktoś jest aktorem, to wydawałoby się, że nie powinien mieć problemów z "pracą głosem" przy czytaniu książki, a jednak...

    OdpowiedzUsuń
  10. limonko - też mi sie tak wydawało, ale myślę, że czytanie to inna sztuka po prostu, pewnie zabrakło wyczucia reżysera nagrania również. Bo ona nie musiała tego słyszeć, ale inni powinni. Przważnie nie zauważamy swoich manier w mówieniu, tak już jest.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię Marklund, akurat czytam ja sobie po kolei i podoba mi się wielce główna bohaterka- wypada dla mnie nieźle na tle np. C. Lackberg, która zwykle watek kryminalny ma prosty jak konstrukcja cepa i rozwijający się od przypadku do przypadku, a do tego dodaje się opisy bohaterki jedzącej śniadanie i rozmawiającej z siostrą chyba dla "obyczajowej" głębi. Ale... tytuły książki są dwa, gdyż tłumaczenia są dwa, autor tłumaczenia ma prawo do własnego tytułu, jesli inne wydawnictwo kupuje prawa do książki a nie tłumaczenia, wydać ją musi pod innym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Seso - może inny tłumacz, lepszy styl, to tłumaczenie z okładką niebieską jest nie za dobre. Ale też nie wiem, jaki jest oryginał, więc pozostaje to pod znakiem zapytania. Może ona na tle Lackberg jest i dobra, ale na tle innych, ktore czytałam, jest zaledwie srednia. Nie jest zła, ale fajerwerków nie ma

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie, szkoda czasu.
    Podobnie z C.Lackberg - gdy przeczytałam na okładce, że dorównuje Larssonowi, od razu kupiłam dwie części - gorzej nie mogłam wydać pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  14. beatrix - czytałam opinie o Marklund ze inne jej są dobre, więc może jednak warto dać jej szansę, sama nie wiem. Ja chyba już sobie dam spokój. O Camili też słyszałam, że nie pasuje wielu

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej, nie zostawiłaś na książce suchej nitki ;) Dawno nie czytałam na blogu tak negatywnej recenzji. Ale to dobrze. :) Nie powinniśmy o książkach tylko lukrować.

    OdpowiedzUsuń
  16. Co do pozycji - wątpię, że przeczytam. A z kolei przechodząc do tj kwestii - "A na koniec tylko powiem, że nie rozumiem, dlaczego ta powieść została wydana pod tytułem Rewanż, ze wstrętną okładką zresztą, a potem pt. Zamachowiec. Tylko wodę ludziom z mózgu robią." - Zgadzam się w pełni z tobą. Ten zabieg był w pełni bezsensowny...

    OdpowiedzUsuń
  17. Karolino - nie ma tak, zeby zawsze trafiać na dzieła, czasem czlowiek się natnie. Ale to odczucie subiektywne, bo innym przecież może się wyjątkowo podobać

    OdpowiedzUsuń
  18. Meme - ktoś tu tłumaczył, że to przekład inny to i tytuł inny. A ja durna myślałam, ze dwie inne powieści, dopiero opis mnie naprowadził

    OdpowiedzUsuń
  19. Ewo, już lecę zmienić. dzięki za cynk. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z nowego miejsca

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiu, podczytuję też twoje "Z Babskiej perspektywy", ale po powrocie z urlopu okazało się że nie mogę tam wejść :( Pozwolisz, poradzisz, pomożesz ?

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałem "Czerwoną Wilczycę" Lizy Marklund - nie powala. Nastawiałem się na mrożący krew w żyłach kryminał, ale nic z tego. Może to kwestia nie tej książki z jej twórczości. Jednak widzę opinię na temat innej pozycji i pojawiają się wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  22. No widzisz, skoro i ta wilczyca nie za dobra, to chyba jednak wina autorki i może sobie już dam spokój? Przeciez jest tyle dobrych niezaprzeczalnie

    OdpowiedzUsuń
  23. Kasiu, właśnie przeczytałam dziewiątą Lizę i jestem usatysfakcjonowana całym cyklem, lubię Annikę i lubię Marklundową. Kryminały to nie literatura piękna i stosuję inne kryteria po prostu. Jeśli masz ochotę to u mnie na blogu opis Rewanżu, Dożywocia i Granic.

    OdpowiedzUsuń
  24. xbw - ona ma fanów i dobrze. Ja postanowiłam obejrzeć serial, skoro nie podobały mi się książki, bo zawsze szybciej ta historia jest przedstawiona, a uwielbiam skandynawskie klimaty. Ziewałam, nudy i do tego nic ciekawego, czyli my po prostu nie jesteśmy z Marklund dla siebie

    OdpowiedzUsuń

Z powodu zalewu spamu, wyłączyłam możliwość komentowania anonimowego. Przepraszam